poniedziałek, 14 lutego 2011

Ronaldo: gruby geniusz, który łączy


Oryginalny Ronaldo ogłosił dziś swój ostateczny rozbrat z profesjonalną piłką. Kończy w nie najgodniejszych okolicznościach, bo w reakcji na groźby swoich kibiców rozczarowanych postawą El Gordito i reszty Corinthians. Ale cała reszta fanów piłki i piłkarskiego świata składa hołd człowiekowi, który powinien gościć w zestawieniach największych geniuszy ludzkości obok Mozarta, Szekspria, Einsteina... Eltona Johna?

Grając w Barcelonie strzelał Realowi, w Interze - Milanowi. W Realu strzelał Barsie, w Milanie - Interowi (w życiu osobisty też miał pociąg do gry na dwa fronty). Mimo to, nie stał się obiektem nienawiści wśród kibiców żadnego z tych klubów. Może to kontuzje, tak liczne jak poważne, zaskarbiły mu współczucie i sympatię nawet zrazu niechętnych. A może to skala jego talentu ostatecznie przeważała.

To dla fanów Barcelony, w barwach której rozegrał swój najlepszy sezon w karierze, a jednak zdobył 'ledwie' Copa del Rey i Puchar Zdobywców Pucharów. Ależ to się wydaje proste w jego wykonaniu...



A to dla fanów Realu. W Madrycie zabawił dłużej, zdobył Mistrzostwo i Puchar Interkontynentalny. Wiem, że za szaleństwo projektu galacticos zapłaciliśmy drogo i płacimy do tej pory, ale przynajmniej mieliśmy okazję oglądać Ronaldo i Zidane'a w jednej drużynie.



Ronaldo w La Liga trafił do bramki w sumie 117. Ale jego gra to było coś więcej niż tylko gole. Oto najlepsze akcje El Gordito niezakończone trafieniem.


Sto lat, Il Fenomeno!

5 komentarze:

Kropinho pisze...

Jakoś nie mam w stosunku do niego pozytywnych odczuć. Jasne, jeden z najlepszych piłkarzy jakich widziałem w życiu, ale ciężko mieć wielki szacunek dla kogoś kto grał i dla Barcy i dla Realu, i dla Interu i dla Milanu. Taki Ibrahimović.

cichonio pisze...

Ibrahimović nie ma nawet połowy uroku El Gordito. Zlatan wydaje się być geniuszem rozkapryszonym, króty nigdy nie musiał sobie niczego odmawiać, więc kiedy coś idzie nie po jego myśli, to się obraża i odchodzi. Zgoda, że klubowe barwy miały dla obu podobne znaczenie (niewielkie), ale w przypadku Ronaldo jakoś jestem ponad to. Jak przychodził do Realu byłem mu niechętny, bo przez niego odszedł Morientes i rak galacticos coraz mocniej niszczył drużynę, ale łatwość, z jaką strzelał bramki, zwłaszcza hattrick z Man U kompletnie mnie rozbroiły. Nie umiałem go nie podziwiać

kadeem pisze...

To Brazylijczyk, u nich to norma. Europejski najemnik raczej nie miałby oporów, żeby grać po kolei w Boca Juniors, River Plate, Gremio Porto Alege i Internacionalu, więc dlaczego wymagać tego od chłopaka z faveli, który przed przyjazdem do Europy pewnie nawet nie wiedział o jej istnieniu? Zresztą gra dla Barcy, Interu, Realu Milanu budzi tylko mój szacunek - Gruby się nie rozdrabniał, same wielkie firmy zaliczył.

Kropinho pisze...

Styl w jakim odszedł z Barcy, a szczególnie z Interu pozostawia wiele do życzenia. Kadeem, to co piszesz o Europejczykach to tylko teoria, której pewnie nigdy nie zweryfikujemy. Z tego co pamiętam Ronaldo zrobił podobny myk po powrocie do Brazylii, przekładając Corinthians nad Flamengo, czyli klub, który umożliwił mu powrót do formy po kontuzji. To wszystko sprawia, że będę go wspominał bez łezki w oku.

Ps: Cichonio, kto wie, może Ibrę też będziesz lepiej wspominał gdy przejdzie na emeryturę. Po latach zazwyczaj nabieramy szacunku dla genialnych piłkarzy (wyłączając Figo). A może po prostu Ronaldo przypomina czasy kiedy byliśmy jeszcze piękni i młodzi i trochę inaczej odbieraliśmy piłkę?

cichonio pisze...

Tak, sprawa z jego powrotem do Brazylii nie wygląda zbyt fortunnie. Ale dla mnie Ronaldo to przypadek, kiedy geniusz przeważa wszystko inne. Poza tym, nie bez znaczenia jest to, co pisał
Kadeem u siebie, że pokazał ogromną determinację, żeby po tych wszystkich kontuzjach wrócić do gry. A to obżarstwo, męskie prostytutki, na swój sposób dodaje mu to uroku, który w pewnej mierze tkwi właśnie w słabościach. On potrafił mimo wszystko strzelać jak karabin maszynowy. Żeby dobić do 100 bramek w Primera potrzebował 4 sezonów, w tym trzech sezonów już z nadprogramowym brzuszkiem.

Ibrahimović to buc, a choć karierę ma względnie udaną, to sam ją sobie trochę sknocił. Nie musiał, ale chciał odejść z Interu, żeby grać dla zwycięzcy LM, a to pech, właśnie Inter ograł Barce, z której zresztą go szybko wyrzucili bo zaczął stroić fochy. Teraz właśnie odpada z Ligi Mistrzów po raz kolejny. Nie wiem, czy go bardziej polubię, jak odejdzie z piłki. Zidane'a szanuję i podziwiam, ale jako człowiek nadal nie budzi szczególnie mojej sympatii.

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails