sobota, 2 lipca 2011

Messi i Argentyna, czyli coś bardzo dziwnego.

Wczoraj w Argentynie rozpoczęła się Copa America. Zawsze lubiłem ten turniej, bo jest w nim coś z innego świata: kibice, stadiony, murawa, różnica czasu, Tomasz Wołek w studiu TVP, a przede wszystkim zupełnie inny futbol od tego ,który oglądamy na co dzień w Europie. Od zawsze jestem fanem Brazylii- uosobienia zabawy i piękna piłki nożnej. W tym roku jest jednak trochę inaczej,  kibicuję Canarinhos  jak zawsze, ale trzymam kciuki także  za Leo Messiego i Argentynę.

Po wczorajszym niespodziewanym remisie Albicelestes z Boliwią chyba cała prasa południowoamerykańska za głównego winowajcę uznała Messiego. Ciężko jest pojąć jakie relację łączą Argentyńczyków z Boskim Leo, ale na pewno nie są one łatwe. Z jednej strony rodacy mają mu za złe, że jako nastolatek wyjechał do Barcelony i nigdy nie zagrał w lidze argentyńskiej. Ale najpoważniejsze oskarżenie jakie pada pod adresem Leo jest takie: w reprezentacji nigdy nie gra tak dobrze jak w Barcelonie, ergo nie stara się tak bardzo jak powinien. Zazwyczaj wraz z tym oskarżeniem jest załącznik ze statystykami:

  • Messi - FC Barcelona 177 m. 119 g.
  • Messi - Argentyna 57 m. 17 g.

Gołym okiem widać, że w Barcelonie wiedzie mu  się lepiej (gol średnio co 1.4 m.), ale czy kibice Argentyny mają rację? Czy Leo Messi grając w Barcelonie stara się bardziej? Oczywiście jest to bzdura. Wystarczy przeczytać jakikolwiek wywiad, artykuł o małym geniuszu, by wiedzieć, że tak naprawdę dla Messiego nie ma znaczenia w jakiej drużynie gra, ważne jest to, że gra i że zawsze chce wygrać. Jeśli ktoś widział wczorajszy mecz z Boliwią, to na pewno zauważył, że Leo grał dokładnie tak jak w Barcelonie, a nawet brał większy ciężar gry na siebie, cofał się po piłkę jeszcze głębiej i starał się ją rozgrywać.

Więc dlaczego skoro Messi gra tak samo, to Argentyna nie odnosi sukcesów? Hmm… Pomyślmy: na boisku biega 11 zawodników, a nie sam Messi (choć zdaje się, że w Argentynie widzą tylko Messiego). Przykład z wczoraj: w normalnych okolicznościach Banega po tym, co zrobił przy straconym golu zostałby osądzony od czci i wiary, a w prasie i na ustach kibiców jest tylko jedno nazwisko: Messi.

Trener Batista wystawił wczoraj w pomocy tercet defensywny (Banega, Mascherano i Cambiasso), a w ataku postawił na ulubieńca kibiców Teveza oraz Lavezziego i Messiego. Kto z tej szóstki miał rozgrywać piłkę, dyktować tempo gry etc.? Nie wystawienie kreatywnego pomocnika w środku pola, zmusza Messiego do robienia rzeczy, których normalnie nie robi tj. rozgrywanie piłki. Gdyby za plecami Leo biegał Pastore, a przed Messim biegał Aguero, Tevez czy Higuain, to sam Messi miałby więcej swobody. Nie będę nawet pisał o obronie Albicelestes, bo szkoda nerwów.  Ogromna presja na trenerze sprawia, że boi się zagrać kreatywniej, ofensywnie. Cierpi na tym Argentyna, cierpi na tym sam Messi, bo z każdym takim meczem głosy krytyków nasilają się coraz bardziej.

Łatwo jest być Messiemu Messim w Barcelonie, ciężej jest być Messim w Argentynie (nie wiem czy jest to zrozumiałe, ale tak właśnie jest).

Nie można od jednego (choćby nie wiem jak dobrego) zawodnika wymagać, że sam wygra mecz.

By odpowiedzieć na pytanie dlaczego Messi nie gra tak dobrze w reprezentacji jak w Barcelonie, trzeba zadać kolejne pytanie: dlaczego reprezentacja Argentyny nie gra tak dobrze jak Barcelona? Czy jakiś kibic Argentyny je sobie zadał nie wiem, wiem, że łatwiej jest szukać winy tam gdzie jej nie ma.

Messi w reprezentacji gra bardzo dobrze, może nie strzela tylu goli co w klubie, ale na pewno nie można powiedzieć, że gra słabiej. Mam nadzieję, że trener Batista pójdzie po rozum do głowy i w kolejnym meczu wystawi od pierwszej minuty Aguero i Pastore, co spowoduje odciążenie Messiego.

Drodzy kibice Argentyny Messi jest ten sam, to Wy chcecie zobaczyć coś czego nie ma, radzę Wam cieszcie się, że macie takiego zawodnika w składzie, bo jeszcze nie raz będziecie dziękowali mu za dobre mecze.

Czytaj dalej ...