To był bardzo dobry mecz, a na pewno najlepszy meczy Barcy w tym sezonie (obym częściej tak pisał). Oba zespoły stanęły na wysokości zadania grając odważnie, wysokim pressingiem, pokazując swoje najlepsze umiejętności. To był wspaniały pokaz futbolu, gry, która od czasu do czasu może przerodzić się w sztukę. Ale niestety na boisku, był też sędzia, o którym najchętniej bym nie pisał, ale uważam, że popsuł to wspaniale widowisko (o czym zaraz). Barcelona wygrała 3-1 i zajęła pozycję lidera (którą zapewne straci dzisiaj na rzecz Sami-Wiecie-Kogo). Życzmy sobie więcej takich meczów.
Zacznijmy od początku. Guardiola (o dziwo) postawił na tą samą jedenastkę, którą wybraliby kibice, czyli: Valdes, Dani, Puyol, Abidal, Maxwell, Busi, Xavi, Iniesta, Pedro, Villa, Messiah. Zero zaskoczenia, zero niespodzianek, co się stało Pep? W każdym bądź razie skład się sprawdził. Zaczęliśmy typowo, czyli wysoki pressing, szybki odbiór piłki i próba jej utrzymania. Villarreal starał się robić dokładnie to samo - co trzeba przyznać - sprawiło nam trochę kłopotów z wyprowadzeniem piłki, ale w końcu to Barcelona jest prekursorem takiego stylu, więc potrafiła znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Wyjście to miało na imię Eric, a na nazwisko Abidal. O tak, drodzy Czytelnicy, Eric Abidal swoją szybkością, atletyzmem i siłą zdominował formację ataku gości. Eric Abidal potrafi również operować piłką jak mało który obrońca, więc nie miał problemów z przebiegnięciem - a zarazem ominięciem pressingu rywali - kilkudziesięciu metrów, by podać piłkę do Messiego czy Pedro. Francuz udowodnił, że potrafi grać na środku obrony, a przy słabszej dyspozycji Puyola, widać było to bardzo dobrze. Myślę, że wszyscy ci, którzy twierdzili, że Abidal nie nadaje się na środek obrony po tym meczu zmienią zdanie. Zdecydowanie zawodnik meczu, co przyznał sam Guardiola.
Pierwszy gol padł w 22 minucie: Xavi podał do Iniesty, ten świetnie podał do Villi, który minął obrońcę i będąc sam na sam z bramkarzem umieścił piłkę w siatce. El Guaje zagrał bardzo dobre spotkanie, bardzo ruchliwy, nie tracił piłek, dobrze podawał a przede wszystkim nie marnował sytuacji. To jego 6 gol w tym sezonie, a 4 w ostatnich trzech ligowych spotkaniach. Czyżby to była oznaka powrotu do pełnej formy? Na razie nic o tym nie piszę, żeby nie zapeszyć.
I po tym golu do akcji wkroczył niejaki Carlos Delgado Ferreiro. Bo oto kolejna świetna akcja Barcy: Xavi podaje do Messiego, ten podaje do Pedro i 2-0. Wszyscy się cieszą, Messi się cieszy, Pedro wyleciał w kosmos, ja rozsiadłem się w fotelu jak gdyby było po meczu, ale zaraz, coś jest nie tak. Acha SPALONY! Jest kilkanaście godzin po meczu, więc może trochę mniej emocji: spalony.Teraz konkurs dla wszystkich kibiców piłki nożnej zatytułowany: Znajdź spalonego na zdjęciu. Proszę oto zdjęcie:
Teraz rozwiązanie konkursu: na zdjęciu powyżej nie ma spalonego. Ani Messi, ani Pedritto nie jest na spalonym. Co widział sędzia? Nie mam pojęcia. Wiem za to, że nie mogłem w to uwierzyć, jak wszyscy zawodnicy Barcy. Zawodnicy Villarrealu także nie mogli w to uwierzyć, ale uwierzyli, że to może być ich noc, więc przeprowadzili akcję, po której Nilmar strzelił gola. Była 26 minuta meczu, 1-1, ale ten mecz już nie wyglądał tak jak wcześniej. Sędzia kompletnie się pogubił: w 46 minucie pierwszej połowy odgwizdał rzut wolny dla Barcy w dość dogodnym miejscu, pozwolił ustawić się wszystkim zawodnikom w polu karnym, po czym zakończył pierwszą połowę, wskazując na zegarek. Mam nadzieję, że jest to ostatnia notka, w której będę narzekał na sędziego.
Na drugą połowę zawodnicy Blaugrany wybiegli podwójnie zmotywowani, co było widać szczególnie w pierwszych 15 minutach - 84% posiadania piłki, z czego 73% na połowie gości. Xavi dyrygował całym zespołem, piłka chwilami chodziła jak po sznurku: to z jednej strony na drugą, to do środka. Wspaniale to wyglądało. W końcu Xavi podał do Messiego przed pole karne, ten wymienił kilka podań z Pedro po czym strzelił gola. Fenomenalna akcja. Piękny gol i przede wszystkim zasłużony. Po Xavim nie widać już zmęczenia, ani kontuzji, co jest powodem do radości. Guardiola bardzo mądrze zarządza czasem gry naszego rozgrywającego, aby zminimalizować ryzyko powrotu kontuzji i słusznie, nie ma co narażać naszego generała na niepotrzebny wysiłek, wszak ma już swoje lata.
Słowo o Busim. Po tym jak Mascherano się zaaklimatyzował i każdym kolejnym występem potwierdza swoją wartość, wydaje się być zasadne pytanie o miejsce w pierwszym składzie Sergio. W tym meczu mnie nie przekonywał. Strasznie opóźniał akcję Barcelony, a gdy zdawał sobie z tego sprawę to wymuszał faul. Niezbyt to mądre zachowanie, szczególnie wtedy, gdy sędzia nie ma najlepszego dnia. Nie zrozumcie mnie źle, Busi to bardzo dobry zawodnik, ale moim zdaniem obecnie lepszą formę prezentuje Javier. Mascherano jest lepszym defensywnym pomocnikiem niż nasz wychowanek, potrafi lepiej podawać i nie chce na siłę być drugim Xavim. Rzecz do przemyślenia.
Barcelona przeważała a Villarreal starał się nawiązać walkę. Co czasem mu się udawało. Na pewno sędzia nie pomógł im w drugiej połowie. Po pierwsze Maxwell powinien chyba obejrzeć czerwoną kartkę za faul przed polem karnym. Sytuacja jest o tyle sporna, że Maxwell nie był ostatnim obrońcą, ale gdyby sędzia dal czerwoną kartkę nie miałbym pretensji. Druga sytuacja to drugi gol Messiego, a trzeci dla Barcelony. W
Leo Messi po raz 30 w swojej karierze strzelił dwa gole w jednym meczu, w całym sezonie uzbierał ich już 19 (we wszystkich rozgrywkach) i niech ktoś powie, że nie jest najlepszy.
Szkoda, że tak marny sędzia prowadził to spotkanie, bo spotkały się dwie bardzo dobre drużyny i choć nie sądzę, że Villarreal mógł wywieźć choćby punkt z Camp Nou, to sam mecz mógłby wyglądać trochę inaczej. Na słowo zasługuje Iniesta, który w tym sezonie jest w fenomenalnej formie. Doprawdy genialny to zawodnik, na palcach jednej ręki można by policzyć jego straty (jeśli takie były), jego dryblingi są efektowne i efektywne zarazem, co dla kibiców jest chyba najważniejsze. Pełna elegancji gra Andresa jest najjaśniejszą ozdobą obecnej Barcelony.
Zdobyliśmy trzy punkty po ciężkim meczu co cieszy jeszcze bardziej. Camp Nou zdaje się być znów nie do zdobycia. Cały wczorajszy mecz napawa mnie optymizmem, za dwa tygodnie Gran Derbi, a Barca wydaje się być w coraz lepszej formie.
Na koniec polecam dwie rzeczy: pierwsza to skrót meczu, a druga to coś dla wielbicieli Xaviego, filmik przedstawiający wszystkie jego zagrania we wczorajszym spotkaniu. Jak ktoś nie jest fanem, to także polecam aby zobaczyć jak powinien grać prawdziwy rozgrywający.
Skrót:
I Xavi:
3 komentarze:
z macherano i busim zajebałes jak dzik w sosne udowadniajac ze nie masz pojecia zarowno o pilce jak i o filozofii gry Barcelony
Ty za to widzę, masz pojęcie o ortografii i kulturze osobistej. Pozdrawiam.
dopierdala sie jak dzika swinia w sosne.
Prześlij komentarz