Tak kibice Realu witali swoich piłkarzy w Barcelonie przed meczem. O ile udało mi się odgadnąć napis na prześcieradle: "Ronaldo jest najlepszy...coś tam coś tam."
A tak ich żegnali
Okrzyki w sensie "pyszałku, gdzie teraz jesteś!" (pewnie do Ronaldo), "ośmieszyliście nas, najemnicy!", "Mourinho, bezwstydniku!", "Benzema, obudź się!", "Ale ty jesteś słaby, Khedira!", Nie zasługujecie, kurwa, na tę koszulkę, dranie!", tylko na widok Ikera skandowali "Iker, Iker...".
Na pierwszym filmiku kibiców jest dwa tysiące, a na drugim koło dwudziestu, ale myślę, że głos tej małej grupki wielu madridistas usłyszało w myślach choć przez moment poniedziałkowego meczu. Część kibiców mogła zdania podobnej treści mruczeć pod nosem wstając sprzed telewizora, jeszcze inna część nawet wykrzykiwać je w pubie. Ale myślę, że taka bezpośrednia manifestacja może nie zaszkodzić drużynie. Jeżeli są wystarczająco silni i jeśli nie wezmą tych słów do siebie, tylko potraktują je jako desperackie wołanie: tak dalej być nie może! (które zresztą adresowane powinno być do zarządu)
Chodzi oczywiście o piąte z rzędu przegrane Gran Derbi. Od zbyt długiego już czasu Real jest słabszy od Barcelony. A ponieważ odwieczna rywalizacja z FCB karze względem niej oceniać własną drużynę i nie da się od tego da się uciec, kibic 'Królewskich' może łatwo wpaść w swoistą pułapkę, co stało się moim udziałem.
Pułapka w którą dałem się złapać polega na tym, że każdy dotychczasowy mecz rozpatrywałem w kontekście nadchodzącego El Clasico. Zwycięstwa były istotne tylko jako oznaka potęgi drużyny, która już zaraz będzie w stanie sprostać FCB. Kiedy na Camp Nou Real poległ całkowicie, wszystkie dotychczasowe sukcesiki zacząłem dewaluować i pojawiła się myśl, że przez cały czas byliśmy tacy słabi, tylko niski poziom rywali nie pozwolił mi tego dostrzec.
Faktycznie, nie mieliśmy dotąd wielu silnych przeciwników. Głównie to były drużyny pokroju Racingu, Malagi, Espanyolu, które nie dość, że dużo słabsze od nas potencjalnie, to jeszcze tracące resztki pazura z dala od własnego stadionu. Ale ograliśmy przecież bez problemów Atletico i Milan (+remis) i choć nieżyczliwy głos w głowie podpowiada, że te drużyny akurat mają słabszy sezon, to i Rojiblancos i Rossoneri notowali bądź notują rezultaty temu przeczące. Milan jest liderem Serie A. Alteti wygrało już Superpuchar Europy, a przeciw nam stać ich było na może trzy groźne akcje, mimo że przegrywali przez ponad 60 minut meczu.
Jeśli uznać, że to nie jest światowy top, to zastanówmy się gdzie tego topu szukać. Inter, jak przed chwilą wspomniałem, przegrał z Atletico, w dodatku przegrywa wyścig o tytuł z Milanem. Najlepszy więc być nie może. Wspominam Bayern dla formalności, chyba nikt nie stawiałby go za przykład czołowej obecnie drużyny, a nawet jeśli, pokonaliśmy ich w przed-sezonie. Zostaje więc Anglia.
Chelsea po nieziemskim początku straciła kilku zawodników i gubi punkty gdzie popadnie. Gdybyśmy trafili na nich np. w ćwierćfinale LM, czy mam szanse faktycznie uznać siłę Realu, który zwycięży The Blues bez Terryego i - powiedzmy Alexa? A co z innymi? Arsenal parę razy się już w tym sezonie skompromitował, Man City i tak nie gra w LM, może Man Utd. byłby wreszcie godnym przeciwnikiem. Chociaż też mógłbym twierdzić, że to nie t e n Man U, że nie wzmocnili się tak naprawdę od paru już lat. Jedyną drużyną, której pokonanie mogło by mi przynieść poczucie własnej wartości zostaje więc... FC Barcelona.
I w ten sposób działa ten diabelski mechanizm. Stanowi on niezawodną drogę do utraty poczucia własnej wartości i popadnięcia w depresję.
Barcelona to w tej chwili zespół na zupełnie innym etapie rozwoju. Oni przez dwadzieścia lat pracowali nad dochowaniem się piłkarzy dopasowanych do z góry obranego systemu i doczekali się bardzo wyspecjalizowanej grupy. Ich piłkarze świetnie współpracują, rozumieją się i trzymają razem. Kiedy wychodzą na boisko nawet przeciw trudnemu rywalowi, wiedzą, że nawet naciskani będą mieli komu podać i wiedzą z której strony należy się partnerów spodziewać. W takich warunkach nawet wcale nie genialny piłkarz wygląda imponująco, bo nie traci piłek, tylko szybko je wymienia z kolegami. Geniuszu oczywiście nie brakuje Messiemu czy Inieście, ale chciałbym zobaczyć jak w innej drużynie radzi sobie np. Busquets (reprezentacja opiera się na systemie Barcelony). Ale to uwaga na marginesie.
Zmierzam do tego, że w takim kontekście Realowi bardzo trudno było wyglądać lepiej niż wyglądał. Xabi Alonso panikował i nie potrafił kopnąć piłki prosto na odległość dziesięciu metrów. Dlatego, że zanim zdołał wypatrzyć adresata podania, musiał się jej już pozbyć. Podobnie było z pozostałymi Blancos. Oni nie zapomnieli jak się gra w piłkę, tylko jako drużyna nie byli wystarczająco szybcy. Nie było między nimi zrozumienia, nie było automatyzmu. Przy takiej intensywności gry, jeśli przyjmując piłkę nie wiesz jeszcze co z nią zrobisz, to wyglądasz właśnie jak Xabi.
Dlatego wszystkim, którzy wciąż jeszcze mocno cierpią po poniedziałku proponuję wziąć w nawias te Gran Derbi i w ogóle się nimi na razie nie zajmować. Nie znajdziecie żadnej pociechy, w szukaniu winnych, w rozpamiętywaniu akcji i błędów, po których dostawaliśmy kolejne bramki. Byliśmy po prostu dużo za słabi jako drużyna, żeby podjąć walkę.
Jeżeli kogoś to interesuje, oto moje oceny zawodników za ten mecz, jeśli nie, łatwo można je pominąć (pisane dla Realserwis.pl, nie jestem pewien, czemu ostatecznie nie poszły):
Casillas - Jego rola ograniczyła się właściwie do wyjmowania piłki z siatki, ale żadnej bramki nie zawalił. Jako kapitan niby powinien poderwać drużynę w trudnych momentach, ale stojąc między słupkami to podwójnie trudne - 2
Ramos - Chyba najgorszy z naszych. Zawalił drugiego gola, przy ostatnim interweniował 'na alibi'. Nie wniósł do gry nic pozytywnego, choć to akurat można napisać też o każdym z jego kolegów. Za czerwoną kartkę go nie winię, podczas meczu doskonale rozumiałem, dlaczego sfaulował Messiego w ten sposób. Po meczu cieszę się, że nie spowodował kontuzji - 0
Pepe - Miał parę niepewnych interwencji, ale też parę kluczowych. Cztery stracone bramki jednak mówią same za siebie - 1
Carvalho - Zdaje się, że to on zawalił pułapkę ofsajdową przy pierwszym golu. Parę razy spektakularnie zatrzymał Messiego, raz szturchnął go w zęby i raz zagrał ręką piłkę lecącą do Pedro na czystej pozycji. Powinien wylecieć z boiska, co by zresztą niewiele zmieniło - 1
Marcelo - Miał obiecujące pierwsze... trzy minuty. Kiedy trzeba było odebrać piłkę skrzydłowym, radził sobie dużo lepiej niż gdy musiał odcinać ich od podań w polu karnym. Zwłaszcza druga bramka obciąża jego konto - 1
Khedira - Jako defensywny pomocnik miał przechwytywać piłki Barcelony, ale przy tak szybkiej i precyzjnej wymianie podań był bezradny. Nie pomagała mu też beznadziejna gra pressingiem całej drużyny. Parę razy potwierdził jednak, że potrafi naprawdę szybko podejmować decyzje i nawet jeśli repertuar zagrań ma ograniczony, to potrafi błyskawicznie sie piłki pozbyć nie tracąc jej - 2
Xabi - Liczyłem, że weźmie na swoje barki odpowiedzialność za tworzenie gry i wprowadzi do niej trochę spokoju, w końcu doświadczenie i rola na boisku go predysponują do tego. Tymczasem momentami w posyłaniu piłke wyręczał go nawet Pepe. Xabi uaktywnił się nieco dopiero, gdy mecz już był rozstrzygnięty. To ma być urodzony przywódca i przyszły trener? - 1
Ronaldo - Zaistniał tak naprawdę trzy razy: kiedy podcinał go Valdes w polu karnym, kiedy odepchnął Guaridolę i kiedy chybił z rzutu wolnego. Ale i tak nie spodziewałem się, że to on pociągnie drużynę, wiadomo, że nie zwykł tego robić w trudnych meczach - 1
Ozil - Jeśli Real miał jakiekolwiek akcje w tym meczu, to brał w nich udział Ozil. Pokazał ślady dobrej gry, kiedy potrafił zagrać na jeden kontakt i nie stracić piłki. Rzecz rzadka wśród naszych. Niestety, fizycznie niezdolny do walki na najwyższym poziomie. Co miało jednak dać jego zejście w przerwie? - 2
Di Maria - Zaczął mecz na lewej obronie, ale obrońcą to on nie jest. Starał się jak mógł, był nawet autorem chyba jedynego celnego strzału na bramkę Valdesa. Ale jeden strzał to niewiele - 1
Benzema - Był dość aktywny w pressingu, ale gdy widział, że samotnie biega od Pique do Puyola tracił zapał. Miał może z pół sytuacji, kiedy sprowokował Abidala do błędu w polu karnym. Przede wszsytkim, nie dostawał podań - 1
Lass - Miał wygrywać dla nas piłkę, ale nie tylko mu się to nie udawało, to jeszcze kiedy ją dostał, zbyt długo ją pieścił i w efekcie tracił. Nic tak naprawdę do gry nie wniósł, ale też nikt w pojedynkę Barcelonie piłki nie odbierze - 1
Jose Mourinho - Niby zostawił jedenastkę, którą grał do tej pory, ale zamienił skrzydłami Di Marię z Ronaldo. Co prawda swoim prawym skrzydłem Barcelona nie zdobyła gola, ale nie wiem, czy nasz atak nie stracił przez tę zmianę na i tak już nikłej mocy. Wprowadzenie Lassa odbieram za przyznanie się do błędu, ale nie naprawienie go. Trzeba było wypuścić Lassa od początku, przy 2-0 nie było już czego bronić - 1
sędzia Iturralde - Ogólnie biorąc, dobrze poprowadził bardzo trudne spotkanie. Można się czepiać nieprzyznanego rzutu karnego za faul na Ronaldo, ale nie wierzę, żeby zmieniło to obraz gry. W końcówce powinien był wylecieć Carvalho - 6
Jak widać po rozpiętości ocen, wszyscy zagrali dla mnie mniej więcej tak samo. Możecie też zauważyć moją słabość do Khediry, ten temat pewnie pojawi się kiedyś w osobnej notce.
Grunt, że zwalanie winy na kogokolwiek z osobna jest kompletnie niedorzeczne! Czy Higuain nadążył by za piłką podawaną przed Piquego i Puyola? Czy gdyby zamiast Ozila był Kaka, przedryblowałby sam całą obronę Barcelony? A gdyby Lass grał od początku, to jak wiele zyskalibyśmy w obronie, a ile stracili w ataku? Być może gdybyśmy zagrali we dwunastu, i z Ozilem i Lassem, bylibyśmy w stanie choć nawiązać walkę.
Wreszcie, pozostaje kwestia błędów Mourinho. To, że parę ich było, można przeczytać na świetnym jak zwykle ZM (wersja po polsku tutaj). Mou nie pomógł drużynie pokonać Barcelonę, podobnie jak jego poprzednicy. Podobnie jak poprzednicy, miał zwyczajnie za mało czasu. Ale ci, którzy na tej podstawie kwestionują jego wielkość jako trenera popełniają błąd. Nie porażka odróżnia mądrego od głupca, tylko wnioski, które każdy z nich potrafi z niej wyciągnąć.
8 komentarze:
Nie pozostało wam nic innego jak zamieść ten mecz pod dywan:) Z Barcą się nie udało, może w tym roku pokonacie chociaż magiczną granicę 1\8 LM.
Pozostaje rzeczywiście mieć nadzieję, że Mou wyciągnie odpowiednie wnioski i na wiosnę zagramy inaczej.
P.S. W jakiej skali oceniałeś?
klasyka. Mou miał mało czasu, drużyna miała mało czasu, ale jakoś jak rok temu Real przyjechał na Camp Nou to przynajmniej pokazał, że potrafi walczyć. Można ciągle się usprawiedliwiać, można ciągle szukać jakiejś wymówki po przegranym meczu, szkoda tylko, że jak Real wygrywał to nie zauważałeś tego o czym teraz piszesz: że drużyna jest niezgrana (prócz pierwszych kilku meczów), że Mou miał mało czasu, o nie wtedy to Real był w gazie, Real wyglądał dobrze, wyglądał jak drużyna, a wystarczyło, że przyjechał na Camp Nou i to wszystko znikło, tak? Rozumiem, że Mourinho omamił wszystkich kibiców Realu, ale przynajmniej teraz miej odwagę to przyznać. Nikt nie powie, że Jose jest słabym trenerem, bo nie jest, jest jednym z najlepszych na świecie, ale dlatego nie powinno się nagle zapominać o tym meczu. Wiadomo to jest wygodne: meczu z Barcą nie było, nic się nie stało, zaraz ogramy kolejną słabą drużynę 5-0 Crynaldo strzeli 4 gole i znowu zaczniecie mówić, że to jest najlepszy Real od lat, że CR to najlepszy zawodnik na świecie. Tylko szkoda, że nie potraficie pokazać tego z lepszym zespołem.
@tomek
każdy z zawodników, no i Mourinho, dostali indywidualną notę (@Ambroży, w skali do 10 oczywiście! :|). Jak wysoką (raczej niską - widać). Przyznałem w tekście, że w 11 nie byliśmy w stanie nawiązać walki z Barceloną. Natomiast reakcje kibiców (bardziej skrajnych nie było, bo żaden z piłkarzy w szpitalu nie wylądaował, o ile mi wiadomo) widać na filmikach. Nie wiem co jeszcze niby miało by zostać pod dywanem
@johnny
przypominam Ci, że jeszcze przed GD mówiłem otwarcie, że Real jeszcze nie zagrał naprawdę dobrego meczu w całości, a nie przez 30 min. Drużyna przez trzy miesiące zrobiła wyraźny postęp i skoro to widzę, to o tym mówię. Mogłem czasem, dać się ponieść, ale z Barceloną obstawiałem 1:1, za co i tak mi się dostało od innych fanów. I tak nie było 1:1, tylko 0:5, ale chyba nie twierdzisz, że ten wynik jest najlepszym wyznacznikiem formy Realu. To by oznaczało, że jesteśmy gorsi od Sportingu, Herculesa i wszystkich, którzy na Camp Nou wygrali albo przegrali niżej.
Męczysz to porwónanie z Pellegrinim niemożebnie... Jeśli uważasz, że ocenianie Realu na podstawie meczów p r z e d Barceloną nie mówi prawdy, to tym bardziej błędne jest opieranie się na tym meczu w w y ł ą c z n o ś c i. Pellegrini nie wyleciał dlatego, że przegrał 0:1 na Camp Nou, tylko dlatego, że przegrał 0:1 na Camp Nou, 0:2 w rewanżu, przegrał mistrzostwo i przegrał z Lyonem w 1/8 finału.
Mourinho zwycięstwa nie gwarantował, choć faktycznie co innego zapowiadał niż zobaczyliśmy. Przeliczył się i to grubo. Ale zapowiedzi przedmeczowe nie miały na celu postawienie jego samego w lepszym świetle, tylko dodanie otuchy piłkarzom. Efekty - znów - widzieliśmy, ale błąd pozostaje tylko błędem.
Jeszcze jeden temat, w którym poza ciągłym powtarzaniem się nie wnosisz nic nowego: pokaż mi 5 drużyn lepszych w tej chwili od Milanu, z krótkim uzasadnieniem, jeśli łaska. Bo jeżeli pisząć 'lepszy zespół' masz na myśli poziom Barcelony, to poza samą Barceloną takich zespołów nie ma.
5 zespołów lepszych od Milanu w tej chwili wg. mnie:
ManUtd - po pierwsze trener, po drugie styl, po trzecie wyniki.
Arsenal - wyniki, styl gry a także większa dojrzałość (twierdzę, że to może być ich sezon)
Chelsea - mimo problemów zdrowotnych, a może bardziej problemów z właścicielem to ciągle lepsza drużyna od Milanu
Tottenham - ograł Inter, ograłby i Milan :)
Bayern - słaby początek sezony mają za sobą, w LM przegrali jeden mecz (w ostatniej kolejce jak już byli pewni awansu) a cztery wygrali, dobry trener i skład gdy zdrowy też dobry
To tylko pięć bo mógłbym dorzucić jeszcze kilka, ale po co? To jest subiektywna ocena, możesz się nie zgodzić, możesz zaprotestować, możesz twierdzić, że obecny Milan jest jedną z najlepszych drużyn na świecie - dla mnie nie jest, co pokazały mecze z Madrytem, w których Real nie grał dobrze a i tak miał dobre rezultaty.:)
lol! Czemu Real jest słaby? bo wygrał ze słabym Milanem. Skąd wiadomo, że Milan jest słaby? Bo przegrał ze słabym Realem! No tak, to jednak daremna dyskusja. Zwłaszcza, że rzucasz Bayernem i... Tottsami! no comment
Hehehe chytrze, ale nie ze mną te numery. Nie napisałem, że Real jest słaby bo wygrał ze słabym Milanem więc nie wkładaj mi w klawiaturę słów których nie napisałem.
Milan dla mnie nie jest w tym momencie drużyną, której bym się obawiał, jest stary, wolny, przewidywalny etc.
Moim zdaniem drużyny, które wymieniłem bez problemu pokonałyby Milan. Możesz się śmiać z Niemców, albo z Tottsów, ale w tym momencie grają lepiej niż Milan.
Rozumiem, że po tylu latach posuchy zwycięstwo i remis z Milanem który jest w dołku, to jak zwycięstwo z Milanem Sacchiego...
Prześlij komentarz