(fot. Chłopaki się radują!)
Gran Derbi zawsze zaburzają perspektywę. Marca ględzi o “remisie, który smakuje jak zwycięstwo”, a cules nie mogą się pogodzić z decyzjami sędziego, dyskusjom nie ma końca. To może ja rzucę inną perspektywę.
Real Madryt może mieć wszystko, ale to my mamy Ligę. Tak, Drodzy Kibice Barcelony, przeczytajcie to uważnie i okażcie trochę radości: remis 1-1 daje nam mistrzostwo Hiszpanii. Po wczorajszym meczu Barca ma 9 punktów przewagi na 6 kolejek do końca sezonu (tzn. ma 8 punktów przewagi, ale mamy lepszy bilans spotkań bezpośrednich). By stracić 9 punktów w tym sezonie Barca potrzebowała aż 31 kolejek. Plus nie zapominajmy, że Real musiałby wygrać wszystkie swoje mecze do końca sezonu, w tym trudne wyjazdy do: Villarreal, Valencii i Sevilli.
Wiem, że Pep przed meczem powtarzał, że aby wygrać ligę “musimy wygrać w Madrycie”, ale myślę, że gdyście dali Guardioli remis przed meczem, to w głębi serca byłby zadowolony.
Idąc dalej, cules zachowują się tak jakbyśmy zremisowali ze Sportingiem lub inną Almerią. Nic bardziej mylnego. Zremisowaliśmy na wyjeździe z drugą drużyną ligi, a być może i z drugą najlepszą drużyną na świecie. Kochajcie mnie lub znienawidźcie,ale tak właśnie jest. Drużyną , która była zdolna do przeprowadzania dwóch dobrych zmian, choć i tak by te zmiany zadziałały potrzebne były nasze błędy. Drużyną która była zdolna do mocniejszego pressingu, bo grała o honor przed własną publicznością. I z drużyną, która nie chciała wygrać Ligi. Co było pewne od momentu gdy podano oficjalne składy i okazało się, że Mourinho wystawił 7 defensywnych zawodników. Stawiając na trójkę graczy w środku, których suma kreatywności była zbliżona do kreatywności Piotrka Świerczewskiego. Myślę, że nawet najzagorzalsi fani Realu przyznają, że trójka Pepe, Khedira, Alonso nie była skomponowana z myślą o ataku i kreatywności.
Z kolei Barca grała na drugim biegu, z myślą, że kolejny mecz czeka ją już we środę z tym samym przeciwnikiem i wiedząc, że jedenastka Madrytu nie jest w stanie nam zagrozić inaczej niż poprzez stałe fragmenty gry lub nasze własne błędy.
Wiedząc o tym wszystkim Guardiola zdecydował się wystawić nasz najlepszy możliwy skład, czyli Valdes, Dani, Pique, Puyol, Adriano, Busquets, Xavi, Iniesta, Villa, Pedro, Messi. Dylemat był poważny: czy dajesz odpocząć swoim najlepszym zawodnikom pozwalając im na grę na drugim biegu, czy sadzasz ich na ławce. W Gran Derbi nie gra się drugim składem, więc wybiegliśmy w najsilniejszym składzie. Bez pressingu, bez zaciekłych ataków, bez poważnego wysiłku, nic poza spokojnym utrzymywaniem się przy piłce. Tylko tyle i aż tyle. Przeciwko drużynie, która była zdesperowany by nie powtórzyła się manita w ich własnym domu.
Mecz był interesujący bardziej przez to co reprezentuje niż to, co działo się na boisku. Świat się zatrzymał, Hiszpania wstrzymała oddech, ja mało co nie dostałem zawału, ale tak naprawdę na boisku pięknego meczu nie było. Było trochę walki, czasem zdarzyły się groźne akcje, ale to wszystko. Inaczej być nie mogło skoro jedna drużyna chciała przede wszystkim nie pozwolić strzelić drugiej, a druga nie chciała za bardzo strzelać. Więc jedna drużyna podawała piłkę między sobą, a druga próbowała jej przeszkadzać.
Jak już pisałem jedynym sposobem w jaki Madryt mógł nam strzelić gola był stały fragment gry lub nasze indywidualne błędy. Raz CR7 uderzył w słupek, raz Adriano wybił piłkę z linii bramkowej po dobrze wykonanym rzucie rożnym, by potem karny został wywalczony przez Marcelo, bo zamiast spokojnie wybić piłkę jak najdalej od własnej bramki , Busquets podał głupio do Xaviego, nie sprawdzając kto jest obok niego. A obok niego był Ozil, który wyłuskał piłkę, podał do TB, który podał do Marcelo przy którym był Alves. Nie wiem co Daniemu strzeliło do głowy, ale wiem, że powinien być mądrzejszy w tej sytuacji i powinien wiedzieć, że:
- Marcelo nic nie mógł zrobić w tej sytuacji, więc trzeba było po prostu stać przy nim i podbiec z nim do linii końcowej
- Piłkarze Realu gdy są w polu karny, to padają na ziemię częściej niż ktokolwiek kiedykolwiek i są w tym bardzo dobrzy. Nie osądzam, po prostu stwierdzam. Wiedząc o tym Dani nie powinien próbować wślizgu.
- Sędzia wykonuje swoją pracę najlepiej jak potrafi i jemu też mogą zdarzyć się gorsze dni, prawda?
Wszyscy teraz będą mówić o tym jak to dobrze zagrał Real, jaki heroiczny bój stoczył z Wielką Barceloną i to w 10! Wszystko to będzie nadużyciem, ale trzeba oddać gospodarzom, że wykorzystać błędy przeciwnika jest sztuką zarezerwowaną dla najlepszych. Choć 23% posiadania piłki przed własną publicznością, to trochę żenujące, ale to już zmartwienie kibiców Realu.
Tak czy siak, zremisowaliśmy na wyjeździe 1-1. Liga jest nasza. Można powiedzieć, że remis to uczciwy rezultat, biorąc pod uwagę to, że jedna drużyna się broniła, a druga nie chciała atakować. Spójrzcie na naszą grę bez piłki, jak mało było ruchu bez piłki, jak wolno ją rozgrywaliśmy. Dłuższymi chwilami wyglądało to jak ćwiczenie na treningu. Real miał to gdzieś ponieważ tak długo jak podawaliśmy sobie piłkę dookoła, tak długo nie stwarzaliśmy zagrożenia pod ich bramką. Czyli wszystko było ok.
Co do sędziego. Jak powiedział Guardiola: on tez stara się robić to, co najlepiej potrafi. Jedyną sytuacji bez dyskusji był karny i czerwona kartka dla Albiola za faul na Villi. Trudno by znaleźć kogoś kto powiedziałby, że złapanie kogoś za gardło i powalenie na ziemię nie jest faulem. Oczywiście, że gospodarze grali agresywnie i gdzie tylko mogli tam dodawali ekstra kopnięcie, ale powinniśmy do tego przywyknąć, bo takie zagrania są zawsze przeciwko nam dozwolone. Jedno jest pewne w Lidze Mistrzów Pepe i Khedira wylecieliby z boiska najpóźniej w 60 minucie. Ale jak powiedział Valdes po meczu: nie w naszym stylu jest narzekanie na sędziego i szukanie wymówek. Tym niech zajmie się Mourinho.
Karny dla Villi w starciu z Casillasem? Po przespanej nocy nie sądzę żeby był tam faul. Gdyby David faktycznie próbował opanować piłkę, a nie tylko ją dotknął i od razu kładł się na Casillasa, to byłby faul. Sorry Guaje.
Karny na Marcelo? Cóż nie wolno dawać sędziemu pretekstu do podjęcia złej decyzji. Jak już pisałem wcześniej, ich piłkarze padają bardzo często w polu karnym, dlatego mają tak dużo rzutów karnych więc zawodnik musi myśleć co robi. Alves nie pomyślał. Marcelo pewnie by upadł nawet gdyby Dani wślizgu nie zrobił, ale przynajmniej wtedy sędzia nie miałby pretekstu. Czy faul był? To już nieistotne.
Z innych spraw: ponoć Mourinho zakazał przycinania trawy tak by piłka poruszał się wolniej po boisku. Śmieszne? Jak powiedział Guardiola po meczu: w domu robisz co chcesz. W listopadzie my zraszaliśmy trawę tuż przed meczem tak by piłka chodziła szybciej po boisku.
Na koniec tylko jeszcze jedna dygresja: jak wielką klasę ma Guardiola, pokazał dobitnie wczoraj na konferencji prasowej tuż po meczu. Żadnych narzekań, żadnych uszczypliwości, szacunek dla rywala i podziw dla własnych zawodników – to jest klasa. Cieszę się, że nie dość, że jest świetnym trenerem, to do tego jest pełnym klasy człowiekiem. Jaki klub, taki manager.
Drużyna: 6. Drugi bieg w Gran Derbi? Wiem, że czekają nas jeszcze trzy, ale chciałoby się wygrywać takie mecze cały czas. Poza tym, po strzelonej bramce za bardzo się rozluźniliśmy, w ogóle nie myśląc o “dobiciu” rywali. A szkoda.
Guardiola: 8. Dobra jedenastka, dobre zmiany.
Valdes: 8. Kolejny bardzo dobry mecz Victora, kilka bardzo dobrych interwencji. Potwierdził dobrą formę.
Dani: 5. Szkoda, mógł zagrać to inaczej, ale nie zagrał. W ofensywnie także mniej widoczny, ale było to spowodowane brakiem zdecydowania naszego zespołu, więc tu nie do końca jest jego wina.
Pique: 8. Bardzo dobry mecz. Przy Puyolu zupełnie inny zawodnik: szybki, pewny siebie. Wciąż próbuje tych długich podań, szkoda, że mu nie wychodzą.
Puyol: 8. Pierwszy mecz po kontuzji i widać było braki w czuciu piłki, ale poza tym stary dobry Puyol! Moment grozy kiedy opuszczał boisko, okazało się, że to nic poważnego, tylko poczuł jakiś ból i nie chciał ryzykować.
Adriano: 9. Widzieliście jakąś dobrą akcję CR7? Nie? Ja też nie w głównej mierze dzięki Adriano, który totalnie zawładną lewą stroną. Jego szybkość i siła nie pozwoliły na grę Portugalczykowi. No i wybił piłkę z linii bramkowej, co za mecz.
Busquets: 5. Jego błąd doprowadził do karnego. Za dużo niedokładnych, czasem głupich zagrań. Powinien mieć większy wpływ w takim meczu.
Xavi: 6. Jak zawsze dyrygował naszym zespołem, choć dużo (jak na niego) niedokładnych podań i to on powinien dać sygnał do ataku rzucają jakąś piłkę do przodu. Trochę zbyt leniwie.
Iniesta: 5. Za mało agresywny w ataku, co miało wpływ na całą naszą ofensywę. Długimi okresami niewidoczny. To między nim a Xavim powinien biegać Pepe.
Pedro: 5. Wciąż szuka formy po kontuzji. Wygląda dobrze, biega szybko, tylko jakoś efekt nie jest taki co zawsze.
Villa: 3. Dobrze grał w obronie… Szkoda, że nie wykorzystał swoich okazji. Generalnie wygląda tak jak Bojan na początku sezonu: niby wszystko jest ok, ale gdy nie ma pewności przed bramką, to nie ma goli.
Messi: 6. Albo jest zmęczony, albo postanowił, że nie będzie wysilać się w taki meczu.
Zmiany:
Keita (za Puyol): 5. Widać, że nie jest to jego pozycja, ale jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że jakoś sobie poradził.
Afellay (za Pedro): 7. Kolejny dobry występ Holendra. Kilka bardzo dobrych zagrań na skrzydle, szkoda, że jego koledzy nie chcieli za bardzo atakować.
Maxwell (za Adriano): za krótko.
We środę czekają nas kolejne Gran Derbi, tym razem w finale Copa del Rey, czyli rozgrywki w których Barca gra rezerwowym składem. Jak będzie tym razem? Przekonamy się już niedługo.
1 komentarze:
Świetne podsumowanie. Karnego na Marcelo na pewno mnie było, za to był gdy Casillas sfaulował Villę w pierwszej połowie. Sedzia sprzyjał Realowi przez cały mecz. Barca zremisowała i ligę wygrała!
Prześlij komentarz