Rzadko zdarza się tak żeby mecz miał niemal dokładnie taki przebieg jak się spodziewano, ale to właśnie było jedno z tych spotkań.
Barcelona poleciała do Doniecka i miała zmierzyć się z Szachtarem w ich twierdzy, czyli stadionie Donbass, na którym gospodarze nie przegrali ani jednego meczu w Lidze Mistrzów, do tego żaden przeciwnik w europejskich pucharach nie był w stanie strzelić gospodarzom więcej niż jednego gola. Co ciekawe, pod wodzą Guardioli Barcelona nigdy nie wygrała wyjazdowego meczu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów (2 porażki i 5 remisów), ale dzięki dobrze wykonanej robocie tydzień temu i zwycięstwie 5-1 Barca miała dużą przewagę przed pierwszym gwizdkiem.
Mecz miał przebiegać pod naszą kontrolą, tak by nie dać Szachtarowi zbyt wielkich nadziei i zachować jak najwięcej sił na najbliższy weekend. I dokładnie tak ten mecz wyglądał. Żeby awansować do półfinału, gospodarze musieli wygrać 4-0, ale prawdopodobieństwo takiego scenariusza było niemal zerowe.
Niektórzy mogliby powiedzieć, że przecież w pierwszym meczu Szachtar miał swoje szanse i że gdyby je wykorzystał, to mogłoby być inaczej. Może i to prawda, ale ich nie wykorzystał więc ciekawiej być nie mogło. Wczoraj pokazaliśmy oznaki dobrej formy, kontrolując i pozbawiając Szachtar złudzeń, grając przez większość czasu na pierwszym biegu. Różnica jakości w obu drużynach z każdą minutą była coraz większa i można było sobie zadać pytanie: jak, do cholery, Szachtar znalazł się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów? Ale tak to już jest, że na tle Barcelony, mało który rywal wydaje się być na zbliżonym poziomie.
Guardiola nie zamierzał wystawić totalnych rezerw i z szacunku dla rywala wystawił taką jedenastkę: Valdes, Dani Alves, Mascherano, Pique, Adriano, Busquets, Keita, Xavi, Afellay, Messi, Villa. Pep nie wystawił najmocniejszego składu, bo wiedział, że ta 11 miała większe szanse na poradzenie sobie z Szachtarem przy zaliczce z pierwszego meczu. Po raz kolejny się nie mylił.
Szachtar walczył przez pierwszych 15 minut, napędzany przez zwariowanych kibiców z Doniecka. Ale po tych 15 minutach Barca przejęła kontrolę na boisku i było praktycznie po meczu. Tak naprawdę nie mam o tym meczu za wiele do powiedzenia i wolę zachować miłe słowa na kolejne pojedynki. Wystarczył błysk geniuszu Messiego, który wykorzystał “no-look pass” od Alvesa – przyjął, zwiódł obrońców i strzelił tuż obok bramkarza. Gol numer 48 Messiego w tym sezonie. Pobił rekord z poprzedniego sezonu i potrzebował do tego mniej spotkań. Co za piłkarz. Co za klasa. Niesamowite.
Gol wpadał w najgorszym momencie dal gospodarzy, bo tuż przed przerwą i to zupełnie odebrało siły Szachtarowi. Barcelona wygrała, a mecz był taki jaki miał być.
Zespół:8. Wykonał swoją robotę. Oczywiście było kilka momentów, które doprowadziły do groźnych sytuacji, ale i tak drużyna zagrała tak jak miała zagrać.
Guardiola: 10. Dobry skład, dobre ustawienie i nastawienie zawodników do meczu. Do tego dobre zmiany. Ciężko się do czegokolwiek przyczepić.
Valdes: 10. Co za mecz! Victor był po prostu niesamowity. Świetnie interweniował i rozciągła naszą grę w ataku pozycyjnym. Ciężko jest sobie wyobrazić jak trudne musi być stanie w bramce Barcelony, bo przez większość czasu patrzysz jak Twoi koledzy podają sobie piłkę, a potem przychodzi czas na jedną, dwie interwencje i musisz być bezbłędny. Moim zdanie, to obecnie najlepszy bramkarz w Europie. (nie tylko moim)
Dani Alves: 8. Kolejny znakomity występ Brazylijczyka. Świetna asysta. Nie wiem co można napisać więcej.
Adriano:9. Czy musimy kupić lewego obrońcę? Nie sądzę. Świetny w obronie: szybki, dynamiczny, silny, a do tego mógł strzelić gola dzięki ciągłym rajdom pod pole karne gospodarzy. Im więcej czasu dostaje, tym lepiej gra.
Mascherano: 10. Zagrał jako środkowy obrońca i myślę, że problem do końca sezonu na tej pozycji się rozwiązał. Potwór. Bestia. Miał 18 przechwytów we wczorajszym meczu (drugi Alves miał 8). Cieszę się, że w końcu i kibice Barcelony zaczynają go doceniać. Fenomenalny transfer. Mam nadzieję, że to dopiero początek jego wspaniałej przygody z Barceloną.
Pique: 8. Jeszcze trochę za dużo błędów, ale znów zaczął grać jak Piquenbauer. Wyprowadzał piłkę, świetnie grał w powietrzu. Duża w tym zasługa Mascherano, którego obecność (niczym Puyola) pozwoliła Pique na swobodniejszą grę.
Busquets: 7. Trochę obok meczu, ale wciąż zadziwia mnie jego swoboda w rozgrywaniu piłki zważywszy na jego młody wiek. Wielki talent.
Xavi: 7. Zrobił co do niego należało i zszedł z boiska.
Keita: 8. Był wszędzie tam, gdzie był potrzebny. Znakomity w powietrzu, doskonały w odbiorze i bardzo dobry w ataku. Jeden z moich ulubieńców.
Afellay: 8. Jeśli klub chciałby go sprzedać w lecie, to jestem na NIE! Co za talent. Jego gra w ataku jak i w obronie jest lepsza z każdym kolejnym występem. Zagrał od pierwszych minut na skrzydle, potem przeszedł do środka pola i zawsze był pod grą. Znakomicie podaje, uderza z dystansu i rozumie coraz lepiej nasz system gry. Był częścią naszej ofensywy i reszta zawodników nie miała nic przeciwko.
Villa: 5. Myślę, że największym problemem Villi jest zmęczenie. On po prostu jest wykończony. Mistrzostwa Świata, teraz gra na trzech frontach do samego końca w zespole gdzie ma zupełnie inną rolę niż w Valencii – on do tego nie przywykł. Wciąż dużo pracuje, biega, ale jak człowiek jest zmęczony, to ciężko o dobrą formę. Szkoda kontuzji Bojana, bo Villa mógłby odetchnąć choć na chwilę.
Zmiany:
Pedro (za Xavi): 5. Przyzwoity występ, może jeszcze bez fajerwerków, ale widać, że ciągle ma ciąg na piłkę. Bramki przyjdą z czasem.
Milito (za Pique): 5. Kolejny solidny występ Argentyńczyka. Nie ma już szybkości, ale ciągle wie jak się ustawić i jak zabrać piłkę.
Jeffren (za Villia): za krótko, ale nie złapał żadnej kontuzji, co też się liczy, prawda?
Już w sobotę czekają nas Gran Derbi i jeśli Tottenham nie pokona dziś Realu, to do końca miesiąca zagramy z Realem 4 razy. Nie wiem jak ja to wytrzymam fizycznie i psychicznie, ale najważniejsze, że zawodnicy są w dobrych humorach.
3 komentarze:
ładne zwycięstwo. szkoda Barcelony, ale cóż Tottenham był za silny. Ważne, że stworzyli świetne widowisko. Na pocieszenie Barcelona ma zwycięstwo 6:0 z Realem w Gran derbi. Pozdrawiam
Oby.
Za żadne skarby nie można pozbywać się Afellaya. Na ławkę zawodnik idealny, może 'pokryć' wiele pozycji i jak na razie nie zapowiada się by miał pretensje co do swojej roli w drużynie. Trochę żałuję, że nie decyduje się częściej na indywidualne akcje, nie wchodzi w drybling. Czasami gra nawet za bardzo zespołowo, bezpiecznie, jakby nie chciał zirytować kolegów. Zawodnik pierwszej 11 Barcy z linii ofensywnej musi jednak potrafić sam rozstrzygnąć mecz.
Prześlij komentarz