niedziela, 12 września 2010

Soboty nie było

Co by się nie działo, nie załamuj się przecież każdemu może zdarzyć się gorszy dzień prawda? Prawda, ale czemu taka bolesna. Ktoś obstawiał 4:0? Nie pamiętam. Ktoś mówił, że to będzie mecz Messiego? Bardzo śmieszne. Szukam jakiegoś pozytywu w tej porażce i ciężko mi idzie. Może to, że bohaterem spotkania był piłkarz o nazwisku Valdes? Cóż trzeba przyznać, że do naszego bramkarza pretensji mieć nie mogę, akurat on grał na swoim wysokim poziomie.

Ok nie trafiłem z wynikiem (4:0 bardzo śmieszne), nie trafiłem też ze składem (Adriano, Bojan?), ale już żeby Messi zawiódł? Nieszczęścia chodzą parami. Bardzo wolne tempo jakie Barca narzuciła od początku spotkania nie ułatwiało jej sprawy, za to bardzo ułatwiło Herculesowi. Nie można zasłaniać się kiepskim stanem murawy (swoją drogą, miło, że Guardiola tego nie robi), ani reprezentacyjną przerwą, ale niestety widoczny jest brak treningów całej drużyny. Zawodnicy, którzy przepracowali cały okres przygotowawczy, czyli Maxwell i Keita (piszę tylko o tych z pierwszego składu) mają siły by biegać, widać świeżość i pewność w ich poczynaniach. Mistrzowie Świata niestety, są zmęczeni, szybkości brak, świeżości tym bardziej a co za tym idzie? Kiepska gra. Nie będę analizował szczegółowo gry Barcelony, nie ma to po prostu sensu. Victor Valdes, Maxwell, Abidal, to jasne punkty tej drużyny. Reszta zagrała poniżej oczekiwań (być może jestem za ostry,ale emocje jeszcze nie opadły).

Wielkie brawa natomiast należą się dla całego zespołu z Alicante. Nelson Valdes pokazał jak powinno się kończyć akcje, obrona spisywała się bez zarzutu, taktyka jaką wymyślił Esteban Vigo nie była porywająca, ale była skuteczna. Nikt przecież nie przyjeżdża na Camp Nou z myślą o ataku. Udało im się wygrać i szczerze gratuluję.

Pep zapowiada, że będzie lepiej, z czasem wróci płynność gry, wróci też i szybkość i entuzjazm (co prawda w pierwszej kolejce, aż tak źle to nie wyglądało, ale widocznie pozory mogą mylić) czekam więc z nadzieją, a najbliższa okazja do rehabilitacji nadarzy się niezwykle szybko, bo już we wtorek rusza Liga Mistrzów i na Camp Nou zawita Panathinaikos.


Wpadki się zdarzają, oby było ich jak najmniej. Szczęście, że to początek sezonu i jak chodzi o wpadki to nie ma lepszego momentu. Teraz trzeba wstać z kolan i wrócić na sam szczyt, oby jak najszybciej.

1 komentarze:

cichonio pisze...

żona trezegueta pochodzi z alicante. najpewniej stąd transfer do herculesa.

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails