niedziela, 12 września 2010

Po Osasunie. Dobra wiadomość: brak złych wiadomości

Po niezbyt udanym wyjeździe na Majorkę i półtoratygodniowej rozłące Mourinho z piłkarzami (przerwa na reprezentacje), obawiałem się, że mecz z Osasuną przysporzy nam sporo problemów. Na stratę punktów nie mogliśmy sobie pozwolić, tymczasem w poprzednim meczu obu drużyn na Bernabeu wygraliśmy minimalnie, tracąc dwa gole. C-ron leczył kontuzję i miał wrócić dopiero na Ajax, więc jego występ od pierwszej minuty wydawał się mocno ryzykowny, a napastnicy razili nieskutecznością. (fot.Elisa Estrada/RM.com)

Na szczęście, sobotni debiut nowej drużyny i trenera w Madrycie przebiegł po naszej myśli. Nie straciliśmy gola, zyskaliśmy prawdziwego napastnika-kilera w osobie Carvalho (100% skuteczności), a Ronnie nie tylko przedryblował całe 90 minut bez dolegliwości, ale już zapala się do gry w środę w Lidze Mistrzów. Wisienkę na torcie położył Hercules i nasz człowiek Royston, lejąc FCB na Camp Nou! (fot. Realmadrid.com)


Tak więc uniknęliśmy dokładnie wszystkich tarapatów, w jakie w ten weekend mogliśmy wpaść. Ale póki co, powodów do zachwytu ciągle nie ma. Nasza gra wyglądała bardzo podobnie do meczu z Mallorcą. Akcje budowaliśmy siermiężnie, szczególnie mnie irytowało to, ile czasu i dotknięć piłki potrzebują Benzema, CR7, Xabi Alonso, żeby sensownie podać do przodu. W przypadku napastników, to może są pozostałości po zeszłym sezonie, kiedy nasza gra opierała się na podaniach do C-rona albo Higuaina i czekaniu aż przedryblują całe pole karne. Zdecydowanie musimy nauczyć się szybko wymieniać podania w przodzie.

Higuain to osobny przedmiot mojej irytacji. Niechże on przestanie ciągle próbować mijać bramkarzy! W zeszłym sezonie kilka bramek w ten sposób strzelił i wyraźnie się chłopak zafiksował. Do tego stopnia, że kiedy przychodzi mu w końcu strzelić na bramkę, nie potrafi podjąć dobrej decyzji.

Reszta napastników nie była wiele lepsza, Ronaldo nawet po jednej próbie strzału został wygwizdany. Benzema za to w ogóle nie doszedł do sytuacji, ale też grał na prawym skrzydle. Mou wystawił wszystkich trzech napadziorów naraz, żeby dodać Benziemu otuchy i pokazać, że chociaż Higua i CR7 grają cały czas, to i dla niego miejsce może się znaleźć. Po meczu trener chwalił wszystkich trzech, chroniąc ich przed nadmierną presją ze strony tych, co się brakiem skuteczności niecierpliwią. Oby nasi strzelcy wkrótce odwdzięczyli się za tę troskę, bynajmniej nie pudełkiem czekoladek dla trenera.

Osasuna nie miała wczoraj praktycznie sytuacji, nasi obrońcy dobrze się asekurowali. Ale też nigdy nie musieliśmy mierzyć się z więcej niż jednym napastnikiem naraz. Kiedy na boisku pojawił się Pandiani, to wszedł za Arandę. Camacho nie zrobił ofensywnych zmian. Mimo to, widać było, że słabością naszej defensywy jest wątłość fizyczna. Pepe i Ricardo musieli się we dwóch mocno nabiegać i naszarpać, żeby nie dać masywnemu Arandzie przemieszczać się z piłką w polu karnym Ikera. Poza tym Osasuna dochodziła do wielu górnych piłek po stałych fragmentach. Nawet jeśli nie udało im się uderzać czysto, to chyba już wiadomo, co będzie na nas najgroźniejszą bronią, kiedy na Bernabeu przyjadą bardziej klasowi rywale. Ogólnego wrażenia naszej gry obronnej nie poprawiały też krótkie i nerwowe wybicia obrońców. (fot. El Mundo)

Ale cieszy powrót Pepego po prawie dziewięciu miesiącach. Po meczu był wniebowzięty, że mógł znów zagrać w Madrycie i jego gra powinna teraz zyskiwać na pewności. Za to drugi z naszych stoperów zaczął sezon z mocnym przytupem. Dwa tygodnie temu był jednym z najlepszych blancos na boisku, a dziś przy jednym z kontrataków, niespodziewaną dla Osasuny (i chyba dla wszystkich widzów też!) obecnością w ich polu karnym zrobił różnicę. Brawo Rico!

Bardzo dobrze zagrał też Oezil. Wyprowadził mnóstwo ataków na dużej szybkości. Bardzo mi się podoba jak szybko podejmuje właściwe decyzje. Raz mało nie trafił do siatki po akcji sam na sam, lobikiem w stylu Messiego. Mesut gra bardzo elegancko. Nie tylko w sposobie, w jaki się porusza, ale każde jego zagranie jest bardzo staranne, dokładne.
Dzięki temu nie tracił wczoraj piłek, a prawie każde jego zagranie pole karne pachniało golem. Może on wreszcie będzie tym, kto potrafi sprawnie przenieść akcję z drugiej linii do ataku (Xabi jednak zajmuje się głównie dystrybucją piłki z głębi pola i na skrzydła). Kiedy zmieniał go Granero, publiczność klaskała. W kontraście do gwizdów na Ronadlo, wyglądało trochę na to, że na Bernabeu pojawił się nowy idol. Ja bym nie miał nic przeciwko, bo ten skromny, nawet flegmatyczny chłopak (i naprawdę dziwnie wygląda z tymi wyłupiastymi oczami) jest sympatyczniejszy niż wypomadowany CR7.

Zagrał wczoraj też Pedro Leon, który zmienił Benzemę. Miał jedną bardzo ładną akcję na skrzydle i w ogóle parę dobrych dośrodkowań. Widać jednak, że nie najlepiej czuje się ścinając z boku w pole karne, co z kolei nie najlepiej prognozuje dla jego roli w drużynie. Mam nadzieję, że mimo wszystko jego dzień jeszcze nadejdzie, bo umiejętności mu nie brak.

Idziemy więc przed siebie. Z każdym meczem drużyna powinna wyglądać lepiej. Brakuje zgrania i ciągle jeszcze odpowiedniej mentalności. Były wczoraj momenty, że jeden blanco pressingiem odebrał piłkę obrońcy, ale nie dostał na czas wsparcie kolegów, którzy stali i biernie przyglądali się, co z jego starań wyniknie. Prowadząc jeden zero powinniśmy się przyłożyć do gry podaniami i pogonić Osasunę. Kiedy by się już zmęczyli, dołożylibyśmy drugą bramkę i powiedzieli "do widzenia".

Atletico wywiozło bardzo cenne trzy punkty z Bilbao, po świetnym, zaciętym meczu. I my, i Barca straciliśmy już punkty, więc początek La Liga jest więc bardzo ciekawy, ale chyba za wcześnie jeszcze na daleko idące wnioski. Na pewno jednak madritistas mogą z optymizmem czekać na rozwój wydarzeń.

Skrót pierwszej połowy:



i drugiej:

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pozdrawiam Komentarz na poziomie. Milo sie czyta. Ogolnie wasz blog fajnie zrobiony. W oczy sie rzuca jednak lekka dysproporcja materialow o Realu i Barcelonie. A przy tego typu przedsiewzieciach powinniscie dbac jednak o wyrownanie, bo jest podejrzenie ze blog prowadzi tak na serio kibic realu i dla pikanterii wymyslil taka forme. Ale spoko. Pozdrawiam

cichonio pisze...

nie no, gdybym to ja pisał o FCB toby te teksty były mocno masochistyczne, hehe. widzisz Johnny, musisz się wziąć do roboty:)

pozdrawiam

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails