sobota, 2 października 2010

Real v Depor - Mourinho rozliczy się z kibicami?

Real wraca na Bernabeu po dwóch tygodniach. W tym czasie drużyna nie zrobiła wiele, żeby zdobyć uznanie kibiców. Mecz z Levante nie mógł nie rozczarować, ze względu na wynik, ale też styl gry i skuteczność. Potem, przeciw Auxerre, wystawił Mourinho trzech DM-ów w pomocy i trochę zęby bolały patrzeć na szarże Lassa, a bierność jego kolegów, przynajmniej póki Di Maria z Ozilem nie weszli na boisko. Ale, przynajmniej w tym drugim przypadku, cel został osiągnięty, trzy punkty na wyjeździe rzecz cenna, mamy lidera grupy w LM.

Przed własną publicznością jednak trzech piwotów nie przejdzie. Przyjeżdża do nas przedostatnia drużyna w lidze, w dodatku z najgorszym atakiem. Kibice nie chcą słyszeć o ostrożnej grze na zmęczenie rywala. Oczekują rekompensaty za niedobór wrażeń estetycznych z ostatnich meczów i mają do tego pełne prawo. Niedzielny mecz ma zupełnie inny profil niż spotkania w lidze mistrzów. To świetna okazja dla Mourinho by kibiców dopieścić i pracować na kredyt zaufania, przed trudniejszymi meczami, w których będziemy niechybnie znów prezentować jeden-zeryzm.

The Special One zdaje sobie z tego sprawę i zastanawia się nad optymalnym zestawieniem drużyny. Opcje są dwie: 4-2-3-1, które widzieliśmy choćby w meczu z Ajaxem oraz 4-4-2, z drugim skrzydłowym (Di Maria) zamiast rozgrywającego (Ozila) i Benzemą obok Higuaina w ataku, którego jeszcze nie próbowaliśmy.

Ozil od meczu z Ajaxem ani raz nie zagrał naprawdę dobrze. Po dwóch owacjach na Bernabeu, przyszła krytyka i ławka rezerwowych. Nie wiadomo jak ta sytuacja wpłynie na psychikę Mesuta, czy nie stracił pewności siebie. Mnie od początku wydawał się mieć jakiś stoicki rys charakteru, dzięki któremu nie uderzałyby mu do głowy pochwały ani nie dołowała krytyka. Ale kto go tam wie, w końcu standing ovation w swoim pierwszym domowym meczu w największym klubie świata może zakręcić i bardziej doświadczonym od niego. Ja jednak wierzę w Ozila i stawiam na zmęczenie jako źródło gorszej formy. Dlatego chciałbym go przeciw Depor zobaczyć.

Benzema to ciekawy przypadek, bo choć o zwyżce jego formy wiemy od samego Mourinho, to na własne oczy nie dane nam było jej jeszcze doświadczyć. Karim dużo biegał w Auxerre, ale nie uważam, że był pożyteczniejszy od Higuaina. Obaj byli do niczego, także z winy braku wsparcia z drugiej linii. Na pewno więc motywację ma odpowiednią i ja bym go chciał wreszcie zobaczyć w pierwszym składzie. Gdyby wypadł dobrze i coś ustrzelił, nie dość, że dla zespołu była by to bezpośrednia korzyść, ale też dla Higuaina mógłby to być dobry bodziec do poprawienia skuteczności.

Dla obu naszych napastników, gra obok siebie (a nie jako fałszywi skrzydłowi) pomogła by zmniejszyć presję, odpowiedzialność za wykańczanie akcji była by rozdzielona. Z drugiej strony, podejrzewam, że współpraca między nimi mogła by się nie układać najlepiej, bo każdy by chciał być tym, który wreszcie zacznie strzelać (a jest jeszcze CR7!). A i Higua i Benz to typy sępów na gole, nieprzywykli do duetów. Ja w tą opcję za bardzo nie wierzę i upieram się, że nasi napastnicy potrzebują kogoś, kto lubi też piłkę wyłożyć partnerom. Inaczej wszyscy czterej ofensywni gracze będą chcieli rozstrzygnąć mecz w pojedynkę, a na razie tylko Di Marii jako tako się to udaje.

Nie wiadomo, co z Pedro Leonem. Albo Mou jest zadowolony z jego reakcji na dyscyplinarne zesłanie do treningów z rekonwalescentami i przywróci go do składu albo uzna, że Pedro musi pocierpieć trochę dłużej. Bardzo bym sobie życzył tej pierwszej opcji, bo to będzie oznaczać, że Pedro wykrzesał z siebie dodatkową motywację i jest w gazie, w jakim go jeszcze nie widzieliśmy. Jeśli w niedzielę zagra, zostanie bohaterem meczu. Jeśli jednak w najbliższym czasie nie wróci do roli przynajmniej wchodzącego z ławki, plotki o jego odejściu do Milanu mogą się zmienić w smutną rzeczywistość.

Jakkolwiek by nasz atak nie wyglądał, ci, którzy będą za niego jutro odpowiadać wyprują sobie flaki, żeby drużyna strzelała gole. Źle to wróży Deportivo, które w ostatnich 54 latach wygrała na Bernabeu raz, a bywała w międzyczasie dużo silniejszym zespołem niż teraz. Spodziewam się, że ten mecz będzie podobny do poprzedniego rozegranego w Madrycie, z Espanyolem. Real zdominuje grę wyraźnie, choć od dwudziestego piątego metra od bramki rywala znów mogą być bardzo chaotyczni. Ale też może to być mecz, w którym właśnie Deportivo będzie "tą biedną drużyną, która zapłaci za te wszystkie niewykorzystane okazje" Realu.

Hala Madrid!



ps. Bohater ostatniego meczu Blancos z Deportivo, w Turcji, odcina już kupony od swoich sukcesów.




2 komentarze:

ambrozy82 pisze...

Welcome back, już myślałem, że obowiązki redaktora popularnego serwisu o RM sprawiły, że blog pójdzie zupełnie w odstawkę;)W ataku zagra jednak niestety Gonzalo - moim zdaniem nie zasłużył sobie na to.
P.S. zdjęcie Gutiego rozwala - jakaś sesja reklamowa?
pozdro

cichonio pisze...

to raczej wyjazdy są winne chwilowego zastoju niż popularny serwis:p połowa naszej załogi grzeje właśnie dupsko na wczasach:D
przegapiłem mecz z Levante, ale z tego, co czytałem i widziałem, niewiele mnie ominęło. higuain nie strzela dalej, ale jose najwyraźniej nie chce go rzucić na pożarcie mediom. benzema będzie pewnie pierwszy do wejścia, ciekawe jakby się sprawdził na miejscu igły, grając na jego pozycji i mając jego sytuacje.

a jeszcze co do niedzieli, stawiam na stratę punktów barcy. mallorca zapowiada, że skopie messiego (psychole), a xavi i villa nie zagrają. nie ma bata, że tam ktoś strzeli gola:p

pozdrawiam:)

ps. zdjęcie rządzi. jest z sesji reklamowaj najwidoczniej, ale nie dociekłem z jakiej. na pewno to nie jest aktualna sprawa

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails