Wyprawa na budzącą miłe wspomnienia ArenA okazała się zaskakująco przyjemna. Rezerwowi zawodnicy się pokazali, mecz wygraliśmy bez problemów, a Mourinho zadbał, żeby było o czym mówić także po końcowym gwizdku.
Przede wszystkim, uniknęliśmy co do jednego wszystkich zagrożeń, które na nas czyhały. Nikt nie odniósł kontuzji, Benzema się nie spalił, a przede wszystkim wygraliśmy łatwo i wysoko mecz, który w razie niepowodzenia mógł nas kosztować - mimo wszystko - obniżone morale przed Gran Derbi, a nawet konieczność walki o pierwsze miejsce w grupie do spotkania z Auxerre.
Słowo o Ajaksie. Poza pierwszą połową pierwszej połowy, jego piłkarze mieli problemy żeby przedostać się pod nasze pole karne. Kiedy im się udawało, byli faulowani, a z rzutów wolnych w mur uderzał Suarez. Tylko potężna bomba Verthongena stanowiła zagrożenie dla Ikera - który popisał się refleksem - ale została obroniona. Był to jedyny celny strzał Holendrów.
Kiedy, poza przebiegiem meczu, spojrzymy też na statystykę, Ajax wygląda jak drużyna z innegi ligi. Szczególnie fizycznie odstawali od Benzemy, Ronaldo czy zwłaszcza Lassa. Zagrali z ambicją, ale ich zapał bezlitośnie ostudzili ludzie Mourinho strzelając dwa gole i kontrolując zupełnie grę. Mecz był w sumie dość podobny do tego z Athletikiem, tylko teraz nie zagrażał nam Llorente.
A nasze bramki przedniej urody. Asysta Ozila przy bramce Benzemy przypomniała mi o 'piętce boga' Gutiego Gutierreza z meczu przeciw Deportivo. Mesut tak samo zdezorientował obrońców (defensacentral.com podała, że pilnującego go Emmanuelsona dotąd nie znaleziono), Karim tak samo nabiegł na piłkę i też wykończył nie do obrony.
Po paru pierwszych meczach sezonu upatrywałem w Ozilu nowego idola Bernabeu, teraz może zostać nowym 'bogiem'. To wszystko w sferze możliwości na razie, ale jest Mesut na dobrej drodze. Żeby jeszcze potrafił głośniej domagać się piłki od Benzemy, Ronaldo i tym podobnych...
Arbeloa i jego gol to było niemałe zaskoczenie, nie powiem. Byłem pewien, że to Xabi uderzał, zanim operator pokazał Alvaro.
Trzeci gol to błyskotliwość Di Marii, który poczekał aż otoczą go obrońcy, żeby posłać idealną piłkę za ich plecy do Ronniego. Angel z ławki jest zabójczy. Kiedy gra od początku... też jest zabójczy.
Czwarta bramka to spryt Ozila w polu karnym, trochę frajerstwo De Zeeuwa, który niepotrzebnie faulował i spokój Ronaldo, który pewnie karnego wykorzystał.
Na wspomnienie zasługują też Lass, który zmasakrował pół drużyny miejscowych oraz Albiol, który siłą fizyczną i ustawieniem nadrabiał braki szybkościowe.
Koniec meczu stał pod znakiem 'Mourinhady', jak nazywają kolejne zagrywki The Special One hiszpańscy dziennikarze. Przez łańcuch posłańców kazał Jose Xabiemu i Ramosowi zarobić po żółtej kartce za opóźnianie gry. Obaj mieli już po jednym 'żółtku', więc wylecieli z boiska i kończyliśmy mecz w dziewiątkę. Straszny cudak z tego Moruinho, ja czegoś takiego jeszcze nie widziałem
Najlepszym komentarzem tej sytuacji jest gest Suareza w 1:28 minucie filmiku. To klasyczny przykład swoistego pojmowania gry przez Mourinho, dla którego liczy się tylko końcowe zwycięstwo. Ale to radykalne podejście ma zabawną stronę. Xabi próbował udawać oburzonego, Ramos nawet na to się nie silił. Korzyścią w tym przypadku jest anulowanie obu czerwonych kartek z tego meczu przed rundą pucharową, wciąż mają na koncie po jednej, z meczów wcześniejszych.
Real pokazał więc, że jest silny także bez paru podstawowych zawodników, którzy mieli okazję odpocząć przed poniedziałkiem. Wyjazd do Amsterdamu raczej wiele pożytku nam przynieść nie mógł, jeśli idzie o pewność siebie, ale ewentualna porażka mogła nam w tym względzie zaszkodzić. Dobra gra, dobry wynik i piękne gole niech pozwolą łatwiej znieść oczekiwanie na godzinę zero, która już za cztery dni.
EDIT: Zapomniałem wspomnieć o precedensie w sprawie wymuszania kartek. Podobny przypadek UEFA stwierdziła dwa lata temu, podczas meczu Lyonu z Fiorentiną, a winowajcami zostali uznani Juninho i Cris. Dostali grzywny po €10 tyś. Wygląda więc na to, że ewentualne sankcje dotkną nie Mourinho ani drużyny jako takiej, a samych zawodników.
2 komentarze:
Poprawne tłumaczenie 'Mourinhada' to bucówa. Warto odnotować najbardziej spektakularny występ Dudka w barwach Realu.
Cokolwiek by powiedzieć, nie da się zaprzeczyć,że było śmiesznie. Dudek się spisał. On nawet nie musi grać, byle czuł się potrzebny.
Prześlij komentarz