sobota, 4 grudnia 2010

Real vs Valencia. Let there be light!

Ależ inaczej pisze mi się zapowiedź meczu tydzień po Gran Derbi! Każdy czynnik, każda wiadomość o sytuacji w drużynie nabiera teraz dla mnie wyrazistości, jakby prysła bańka chroniąca 'Królewskich' przed niepowodzeniem.

Dotąd, fortuna nam sprzyjała, omijały nas poważne problemy, a każdy rywal przyjeżdżając na Bernabeu był odprawiany z łatwością. I chociaż po każdym gładkim zwycięstwie miarkowałem stopami grunt, głowę bezwolnie wyciągałem wysoko do nieba, aż mgła chmur przyjemnie rozmazywała moje widzenie. Folgowałem myśli, że może dociągniemy już tak do maja.

Teraz, nie tylko nie jesteśmy już niepokonani, ale okazuje się, że imają się nas też kontuzje, a para Benzey-Morata jako odpowiedzialna za gole nie zapewnia mi spokojnego snu. Nagle skurczyła nam się drużyną, za krótka teraz, by sięgać po znaczące sukcesy, w dodatku ze szczerbą w uzębieniu, w miejscu 'jedynki' (a raczej 'dziewiątki').

W rzeczywistości, ani na początku nie było aż tak wspaniale, ani teraz nie jest aż tak tragicznie. Ale, by móc o poziomie Realu powiedzieć coś wprost, ja przynajmniej, potrzebuję więcej danych. Dlatego dziś z Valencią zagramy pierwszy z meczów na rozwiązanie dysonansu poznawczego.

To add injury to insult

Najgorszą wieścią ostatnich dwóch-trzech dni była ta o operacji, która czeka Higuaina. Sam Gonzo, zanim położy się pod nóż chce jechać na konsultacje nawet do Argentyny, by mieć absolutną pewność, że to nieuniknione. Zdaje sobie sprawę, że miesiąc-dwa przerwy to może być nawet koniec jego kariery w pierwszym składzie w tym sezonie. Nawet jeśli Benzema nie 'eksploduje', Floro Perez zapowiedział już transfer nowego napastnika tej zimy (mam nadzieję, że jednak nie Almeida).

Przykro o tym słuchać, bo Higua to jeden z bardziej oddanych madridismo zawodników, w dodatku miejsce w drużynie zawdzięcza ciężkiej pracy. Ten sezon mógł być dla niego przełomowy, razem z drużyną miał szansę wejść na wyższy poziom i wiosną zaatakować Europę. Takiego scenariusza wciąż nie można wykluczyć, ale nawet jeśliby El Pipita po powrocie do zdrowia zawziął się jeszcze bardziej, nie wszystko już będzie zależeć od niego. Nie zasłużył na to i pozostaje mieć nadzieję, że wyjdzie z tej sytuacji jeszcze mocniejszy i kolejnej szansy się doczeka.

Za to Benzema to ma szczęście! Ma przynajmniej miesiąc do swojej dyspozycji, bez oddechu konkurencji na plecach, dokładnie w momencie, kiedy jego forma rośnie. Mou przestrzega, że jeśli Karim poczuje się zbyt pewnie, w ogóle zrezygnuje z gry wysuniętym napastnikiem albo wystawi Moratę (fajnie by było go zobaczyć choć raz przeciw Levante), ale Benzey musiałby naprawdę mocno sprawę pokpić, by tak się stało.

Jestem ciekaw, jak nasza nowa 'dziewiątka' spisze się przeciw rywalowi wymagającemu, ale też w naszym zasięgu. Przed meczem powodów do paniki nie ma, ale lekki niepokój pozostaje.

Na pozostałych pozycjach zagrają w Realu zawodnicy lepiej od Karima przetestowani. Ale co pokażą jako drużyna wciąż pozostaje nie wiadomą. Braki, które najbardziej rzuciły mi się w oczy w Gran Derbi to zbyt wolna i niedokładna gra piłką w środku pola i mało skoordynowany pressing. Przed Barceloną, Mourinho raczej starał się wciągać rywala na własną połowę, nie próbując odbierać piłki zbyt wysoko. Takiej grze sprzyjał korzystny wynik, bo to zwykle rywal nas musiał atakować. Na Barcelonę, musieliśmy w odbiorze zagrać z większą intensywnością i od razu było widać brak wyćwiczenia. Mourinho musi ostro nad tym elementem popracować, jeśli mamy być konkurencyjni w Europie. Najlepiej było by zacząć ćwiczenia już od meczu z Valencią.

Wiwisekcja Batmana

Jak zagra przeciw nam drużyna Emery'ego? Najmłodszy trener w lidze zdążył w tym sezonie wypróbować już tyle ustawień, że nie sposób tego przewidzieć. Ich optymalną formacją wydaje się 4-4-2, z parą Soldado-Aduritz na przodzie. Z Barceloną, Los Ches wyszli wysokim pressingiem, w ustawieniu 4-2-3-1, ale jednym ze skrzydłowych był obrońca Mathieu, a rolę ofensywnego pomocnika pełnił defensywnie usposobiony jak na mediapunta Banega. Z kolei na Villarreal wyszli mocno cofnięci, wręcz murując bramkę 5-4-1, z trzema stoperami.

Na nasze 4-2-3-1 dobrym rozwiązaniem wydaje się ustawienie bliźniacze (rys.), znów z bardziej środkowym pomocnikiem (Banega), który naciskałby Xabiego Alonso. Bez precyzyjnych długich piłek Xabiego, nasze 'zabójcze' kontry nie tyle nie są zabójcze, co w ogóle ich nie ma. Ale to nie wszystko, czego dowiedzieliśmy się o sobie w poniedziałek.

Dobrym sposobem na naszą defensywę są wrzutki ze skrzydeł, spod linii końcowej, na wbiegających napastników. Dotąd, wiedzieliśmy, że skuteczną bronią na nas były centymetry i kilogramy w polu karnym (Trezeguet, Llorente), po golach Don Pedro i Jeffrena powinniśmy się obawiać także szybkości i ruchliwości.

Ataki Valencii to trochę połączenie obu charakterystyk. Jeśli weźmiemy np. ustawienie trójki napastników, w ustawieniu z obrazka, Soldado często schodzi do boku i to on zagrywa spod linii końcowej, a np. Pablo schodzi do środka, gdzie niekoniecznie spodziewają się go stoperzy, i akcję wykańcza. To on strzelił gola Barcelonie, tylko asystował mu Mathieu. Bliźniaczą bramkę zdobyła Valencia przeciw Villarreal, tylko z drugiej strony i za sprawą innych wykonawców. Grunt, że schemat był ten sam. To więc jest opcja 'ruchliwość'.

Jeżeli chodzi o opcję 'centymetry', czyli wrzutki na głowę napastnika, jest ona stosowana przez Valencię raczej kiedy na szpicy gra Aduritz, który w Madrycie ma takie same szanse na grę co 'Soldier'.

Ale nie tylko obsada 'dziewiątki' jest niewiadomą. Zamiast Pablo, na skrzydle może zagrać Vicente albo nawet Mata. Joaquin wydaje się pewniakiem, ale środek pola to już wróżenie z fusów. Tino Costa może grać jako 'ofensywny' pomocnik zamiast Banegi, jako jeden z defensywnych pomocników wyjść może obrońca Maduro albo Topal. Jest też Fernandes, ale on jest akurat na wylocie z klubu, co dziwi, bo umiejętności ma ogromne. Bruno może się zamienić skrzydłami z Miguelem albo może go zastąpić Jordi Alba. Ale to nie koniec! Nie wiadomo nawet, który bramkarz będzie próbował zatrzymać Benzemę i Di Marię. Z czasem walczy kontuzjowany Cesar (kolejny nasz były zawodnik), który powinien jednak zagrać. W przeciwnym razie między słupkami 'Nietoperzy' stanie Guaita, trzeci bramkarz, bo drugi - Moya - doznał kontuzji, kiedy zastępował Cesara. Wesoło mają w tej Valencii!

This is Madrid!

W każdym razie Los Ches są w stanie wykorzystać nasze słabości. Marcelo będzie miał ręce pełne roboty z Joaquinem, a na tym samym skrzydle biega jeszcze Miguel, jeden z najlepszych prawych obrońców ligi. Przed Arbeloą też trudne zadanie, bo kogokolwiek by musiał powstrzymać szybkość i technika rywala będą powyżej przeciętnej. Albiol może mieć problemy z nadążeniem za akcją, ale przynajmniej będzie umiał odciąć od górnych piłek Aduritza, jeśli ten pojawi się na boisku.

Ja bym wystawił jednak Soldado, bo byli zawodnicy Realu często potrafią napsuć nam krwi. Dlatego też chciałem wystawić Matę, który się w naszej canterze wychował i którego odejścia żałuję bardziej niż braku Negredo, Parejo, Javiego Garcii, czy Soldado właśnie. Moim zdaniem to wychowanek, który miałby największe szanse przebić się do pierwszego składu, prędzej nawet niż Granero. No, ale Juan szansy nie dostał, tak jak zresztą nie dostaje ostatnio wielu szans od Emery'ego.

Ze względu na nasz styl gry, czyli szybki atak, nie wydaje mi się, żeby Valencia mocno nas naciskała. Jej kontrataki są naprawdę groźne, więc wygodnie im będzie się cofnąć i szukać miejsca za naszą obroną szybkim rozegraniem piłki na skrzydła. Jak słusznie na konferencji zauważył Mata, jeśli szybko nie strzelimy gola, może się zrobić nerwowo.

Będzie to więc prawdziwy test charakteru dla ludzi Mourinho. Zagra jednak CR7, który nie jest co prawda zdrowy w 100%, ale kiedy nakręca się na grę, jego próg odporności na ból znacząco rośnie. Boje się tylko, żeby nie dostał faulu w niedoleczoną kostkę, bo widzieliśmy już przed rokiem jak takie historie mogą się skończyć.

Liczę oczywiście na zwycięstwo, dotąd rywale na Bernabeu wydawali się jednak onieśmieleni, a Valecnia w czterech meczach z czołówką zdobyła dotąd zaledwie dwa punkty. Oczywiście będą chcieli wykorzystać nasz moment kryzysowy, dlatego ważne będą pierwsze minuty. Real musi od razu pokazać, kto rządzi w Madrycie i dać przyjezdnym (ale też kibicom) do zrozumienia, że porażkę z Camp Nou zostawił już za sobą. Kluczem do zwycięstwa będzie pewność siebie. Pytanie, czy 'Królewskim' jej dzisiaj wystarczy.

Biorąc pod uwagę jak wielką niewiadomą jest kondycja 'Królewskich', a także duży potencjał 'Nietoperzy', remis po dobrym meczu uznałbym za przyzwoity rezultat i nie najgorszą pozycję wyjściową przed kolejnymi wyzwaniami. Najważniejsze, żeby odbić się od dna i wpuścić do szatni choć promyk optymizmu. Mam też nadzieję, że kibice z Bernabeu wyczerpali już repertuar obelg kierowanych od adresem swoich zawodników i dadzą drużynie wsparcie. W tych trudnych chwilach, madridistas muszą się zjednoczyć. Mourinho od siedmiu lat u siebie nie przegrał. Szkoda by było, żeby i ten rekord zostawił w Madrycie...


2 komentarze:

Kropinho pisze...

Valencia napędziła nam trochę strachu na Camp Nou, na pewno więcej niż Real. Wtedy jednak byli na topie, po świetnym początku sezonu. Teraz okupują juz miejsce do którego przyzwyczajili w ostatnich sezonach. Trochę chyba za mało mają indywidualności by zagrozić Realowi. Patrząc na ich skład, czy są tam jacyś zawodnicy których widzilibyśmy w czołowej dwójce? Mata miał potencjał, ale od roku cofa się w rozwoju. Chciałbym się mylić, ale obawiam sie powtórki meczu z Atletico.

cichonio pisze...

Joaquin zdaje się wracać do formy w tym sezonie. Pablo, Mata, Vicente to wszyscy bardzo utalentowani pomocnicy, ale jednak o krok za najlepszymi. W Madrycie wspominają o transferze środkowego pomocnika. Nie wiem o jaki typ zawodnika konkretnie chodzi, ale nie ma co szukać daleko. Fernandes najwyraźniej nie jest pupilem Emery'ego i ma zimą odejść na wypożyczenie. Ja bym się nad nim poważnie zastanowił na miejscu Valdano.

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails