Od meczu z Valencią tydzień temu zdążyliśmy w dobrym stylu wygrać z Auxerre i chociaż mecz sam w sobie wielkiego znaczenia nie miał, parę ciekawych wątków się z nim wiąże. Ponieważ więc nasz najbliższy rywal jest wyjątkowo mało interesujący (przynajmniej w tym momencie rozgrywek), parę razy powrócę do środowego wieczoru, zanim powiem, dlaczego uważam ten weekend za szansę dla nas na dogonienie Barcelony.
Benzeena! (sprawa trzeciego napastnika)
Karim dał prawdziwy popis, zdobywając z Auxerre hat-trick, w tym każdą z trzech bramek w inny sposób. Pierwsze - główka - to może wielki popis jeszcze nie był, bo ledwie zmieścić strzał pod poprzeczkę z odległości pięciu metrów umiałby i Chinyama (a także kandydat na jego hiszpańskiego odpowiednika - Caicedo), ale drugi gol już bardzo ładny - niezłe przyjęcie długiej piłki i szybka decyzja o strzale, z lewej nogi ze skraju pola karnego. Trzecia brama to precyzyjny lob z ostrego kąta po prezencie od bramkarza Sorina.
Oczywiście, nie ma co się podpalać. Robi postępy i stara się wypełniać coraz więcej zadań wysuniętego napastnika, ale póki Benzey nie zacznie strzelać choćby w ligowych meczach o stawkę, jego kariera w Madrycie będzie stać pod dużym znakiem zapytania. Żałowałbym, gdyby mu się ostatecznie nie powiodło, bo uważam, że możliwości ma duże. Na razie wykorzystuje szanse, które dostaje, ale już w styczniu presja na niego może się zwiększyć i nie mówię tylko o powrocie Higuaina.
Trzeci napastnik jest potrzebny nawet jeśli ci, których już mamy będą zdrowi (a stan El Pipity wciąż przecież jest niepewny). Pytanie, kogo jesteśmy w stanie załatwić zimą, kto będzie gotów powalczyć o swoje miejsce (czyt. ewentualnie siedzieć na ławce), gole będzie strzelał od razu, a za rok nie trzeba będzie się go pozbywać. Na bardziej dogłębne analizy przyjdzie jeszcze czas pod koniec grudnia, ale widać od razu, że wybór zbyt duży nie jest. Idealny byłby Llorente, ale 36 milionów raczej nie możemy teraz wyłożyć. Jakie więc mamy opcje zastępcze?
Pierwsza nazywa się Dżeko. Ponoć już jedna oferta do Wolfsburga wpłynęła, ale Niemcy nie chcieli 25 mln Pereza. Może to i dobrze, bo Dżeko to taki gorszy Llorente, a od 25 mln do 36 droga nie tak daleka. Oglądałem dziś Edina w meczu Kaiserslautern - Wolfsburg i muszę przyznać, że był kompletnie bezużyteczny, bo FCK grało wysoką linią obrony i klockowaty Dżeko dostawał piłkę daleko od ich pola karnego, gdzie z racji swojej statyczności nie był szczególnie groźny. Dla porównania, Higuain dzięki swojej szybkości potrafi taką sytuację wykorzystać (patrz dwie pierwsze bramki z meczu z Racingiem). A ponieważ Pipa daje radę także w ataku pozycyjnym (gol z Athletikiem), uważam, że jest dla nas w tej chwili najlepszym z możliwych napastników.
Pozostaje opcja trzecia, czyli napastnik od Llorente gorszy lub/i starszy, za to łatwiej dostępny. Tutaj postawiłbym na Diego Milito, bo to naprawdę klasa światowa i jest od wieżowców typu Dżeko ruchliwszy. Szkoda tylko, że jest taki stary i ciężko na dłuższą metę budować na nim zespół.
Jest oczywiście jeszcze Morata, ale niezależnie od skali jego talentu (jeszcze go nie widziałem) i marzeń kibiców, musiałby przekonać do siebie Mourinho, zanim zaczniemy poważnie o nim myśleć. Na razie nie przekonał.
Lass vs Khedira i Arbeloa vs Sergio Ramos
Marca to gazeta naprawdę niskich ambicji (tzn. niskich w sferze informacji, jeśli idzie o manipulację czytelnikami, poprzeczkę wieszają sobie dość wysoko). Na przykład, kiedy w zapowiedziach przedmeczowych podają przewidywane składy, sięgają chyba do 'skarbu kibica' sprzed sezonu, bo zupełnie nie biorą pod uwagę faktycznego ustawienia danej drużyny w ostatnich meczach. Trochę bardziej się starają przy składzie drużyn silniejszych, czyli Realu i... właściwie tylko Realu. Nawet FCB średnio ich obchodzi.
Ostatnio napisali więc artykuł o tym, jak to ponoć po Gran Derbi Mourinho zrozumiał, że postawienie na Khedirę kosztem Lassa było błędem i teraz to mały Diarra może być podstawowym partnerem Alonso. Zresztą, inne pro-madryckie media też promują na tę pozycję Lassa. Kiedy jednak dobrze się nad tym zastanowić, Khedira przyszedł do Madrytu jako człowiek Mourinho i podobnie jak Ozil, Di Maria i Carvalho, a w przeciwieństwie do 'zaklepanych' jeszcze przed przyjściem The Special One Canalesa i Pedro Leona, a także obecnego tu wcześniej Lassany, Sami będzie miał pewne miejsce w pierwszym składzie, jak tylko się wyleczy.
Moim zdaniem Mou ceni Khedirę za dyscyplinę taktyczną, dystrybucję piłki (czyli natychmiastowe pozbycie się jej, tyle że z głową) i warunki fizyczne (+gra w powietrzu). Lass nie potrafi ustać w miejscu, atakuje 'na raz', więc minięty nie zdąży się cofnąć, za dużo fauluje, a kiedy ma piłkę, zbyt często się kiwa, notując straty niebezpiecznie blisko swojej bramki. A ponieważ przechwyty piłki są - ogólnie biorąc - w środku pola coraz ważniejsze od odbiorów, to Khedira jest pomocnikiem przyszłości. Gatunek Lassa wymiera.
A jednak pewna zmiana personalna w ostatnich tygodniach miała miejsce w Realu. Tyle że jej bohaterem jest Arbeloa. Jego występy zostały przez Mistera ocenione pozytywnie i w połączeniu z kiepską formą Ramosa, któremu nie pomogły też zawieszenia i w lidze i w Lidze Mistrzów (to ostatnie, o ironio, 'złapane' na polecenie Mistera właśnie), dały Alvaro miejsce w pierwszym składzie. Sergio jest teraz kontuzjowany na około trzy tygodnie, ale jak wróci będzie musiał bardziej przyłożyć się do treningów. Od początku sezonu był co najwyżej średni i jeśli zareaguje odpowiednio, odzyskamy w nim czołowego prawego obrońcę.
Klimat
Badźcie czujni, Madridistas, bo wróg knuje przeciw nam. Ostatnio Sport podrzucił nam świnię w postaci plotek o podziałach w drużynie. Tercet: Ronny, Marceli i Pepek ponoć trzyma się razem przeciw reszcie zawodników, wśród których Casillas, Xabi i Higuain narzekają na zbyt samolubną grę Cristiano. Dodatkowo, Floro Perez ma forsować kandydaturę 'Boskiego' na kapitana, kosztem Ikera właśnie. Krzyknąłbym: "bzdury!", gdyby nie to, że zauważam pewne przesłanki przemawiające za taką teorią. Sam nie wiem, czy nie daję się wypuszczać katalońskim wichrzycielom, ale wątpliwości mnie dopadły i teraz zdam z nich sprawę.
Pamiętam, jak w pierwszych tygodniach sezonu boska (bez cudzysłowu) Sara Carbonero, czyli panna Ikera, nazwała publicznie Ronaldo 'egoistą'. Potem i ona i sam Casillas precyzowali, że chodzi o taki 'dobry' egoizm, jaki powinien cechować np. napastników. Mi się wydaje, że w kontekście całej wypowiedzi Sary ten 'egoista' faktycznie nie wygląda szczególnie negatywnie, ale podejrzenia pozostają, zwłaszcza odnośnie tego, co jeszcze Iker jej przy śniadaniu naopowiadał, a czego ona nie upubliczniła. (na zdj. Sara z jakimś gościem)
Po drugie, nie trudno mi uwierzyć, że Perez nie przepada za naszym kapitanem i byłby w stanie umniejszać jego rolę w drużynie, żeby cała miłość kibiców skupiała się na sprowadzonych przez Flora galacticos. Za pierwszej kadencji prezesa, nawet Raul wydawał się mu nie do końca pasować i przebąkiwało się o odejściu El Siete (który wtedy był jeszcze w swojej normalnej, wysokiej formie). Zaś na początku ery galacticos 2.0, pojawiły się pogłoski o możliwej sprzedaży Casillasa do Manchesteru. Oczywiście Iker wykluczył wówczas odejście z własnej woli, ale byłbym spokojniejszy, gdyby jeszcze zarząd przy takich okazjach powiedział coś w stylu "Iker jest kluczowy dla drużyny jako najlepszy bramkarz na świecie, dobry duch drużyny i idol madridismo. Nigdy go nie sprzedamy". Ja podobnej wypowiedzi nie pamiętam.
Na koniec wreszcie, gołym okiem widać, że zwłaszcza Marcelo i CR7 świetnie się dogadują, a Pepe często im towarzyszy w wyprawach na mecze koszykówki czy po prostu w igraszkach na treningu. Możecie pomyśleć, że absurdem i paranoją jest z dobrej atmosfery między kimkolwiek problem dla drużyny. Ale nie wiem, czy zwróciliście uwagę, jak po strzeleniu gola Auxerre, Ronaldo ściskając się (z inicjatywy Pedro) z Pedro Leonem oczy miał skierowane ku ławce rezerwowych, na której siedział Pepe. CR7 następnie pośpieszył wyściskać się z Pepe i Marcelo właśnie (zdj.).
Powtarzam: zdaję sobie sprawę z kruchości tej teorii i wspomnianych przesłanek. Sam jestem w stanie podać niemal tyle samo faktów świadczących o tym, że rzeczy mają się wręcz przeciwnie, ale Perezowi ani 'Ronaldowi' nie ufam na tyle, by być kompletnie spokojnym. Podejrzewam jednak - i mam też taką nadzieję - że mącenie Sportu pozostanie mąceniem i syf szybko opadnie na dno.
Idziemy na lidera!
Jedziemy do Saragossy na mecz z ostatnią drużyną tabeli. Oni są w fazie zmian i korekt przeprowadzanych przez zatrudnionego niedawno Javiera Aguirre, którego możecie pamiętać z pracy w Atletico, a potem w reprezentacji Meksyku. Na razie praca Aguirre nie przynosi efetków i miejmy nadzieję, że jeszcze w tej kolejce nie przyniesie. Tym bardziej, że sądząc po składzie, jakim dysponuje, nie ma zbyt wielu atutów. Myślałem, że Sinama-Pongolle całkiem nieźle prezentował się dwa lata temu jako trzeci napastnik w Atletico, ale tam z niego zrezygnowali. W tym sezonie na razie strzelił dwa gole w jednym meczu ze Sportingiem, a poza tym tyleż grał, co siedział na ławce. Teraz, zrządzeniem losu, spotyka się ze swoim trenerem z Madrytu.
Podobnie zresztą jak bramkarz Leo Franco, który Los Colchoneros opuścił przed tym sezonem, a który w ostatniej kolejce zawalił bramkę kosztującą Saragossę zwycięstwo z Almerią. Nie wiadomo jednak, czy Aguirre postawi na byłych podopiecznych, bo jak wspomniałem, na razie eksperymentuje i stałej wyjściowej jedenastki się nie dopracował.
Ale nawet jeśli uzna, że ma lepszych od nich, nie będą to piłkarze, których należało by się szczególnie obawiać. Napastnik Braulio to wychowanek Atletico (znów!) ale tam się do składu nie przebił i karierę spędza w klubach ogona tabeli. Podobnie pomocnicy Jorge Lopez i Angel Lafita, którzy mieli po jednym dobrym sezonie w Primera, odpowiednio w Racingu (tym ze Smolarkiem) i Deportivo.
W obronie jest m.in. Czech Jarosik, który grał kiedyś nawet w Chelsea, a także w Celticu z Żurawiem. Niby referencje nie najgorsze, ale to był parę lat temu, a fakty z tego sezonu są takie, że zawalił całkowicie już dwa mecze swojej drużyny, kretyńsko tracąc piłkę jako ostatni obrońca. Może Aguirre będzie go wystawiał w pomocy, gdzie grał przez większość kariery.
Ostatnim, o którym wspomnę jest Edmilson. Swego czasu w Barcelonie, dał się zapamiętać jako dość drewniany, ale solidny defensywny pomocnik/obrońca. Jego występ przeciw nam wydaje się akurat dość pewny.
Tak więc z całym szacunkiem dla rywala, nie sądzę, byśmy mogli stracić punkty na Estadio de la Romadera. Zbyt dużo może w obronie gospodarzy nie zagrać, byśmy swoich szans nie mieli. Prawdę mówiąc, nawet jeśli wyszedłby im najlepszy mecz w sezonie, ciągle powinniśmy zgarnąć komplet punktów, niezależnie od tego, czy zagra Benzema od początku czy znów wyjdziemy trójką w pomocy. Obecność Jarosika woła jednak o kogoś, kto by go cały czas naciskał, szkoda marnować szansę na łatwego gola.
I wreszcie ostatnia sprawa, związana z konieczności z pozycją lidera, którą nam wieszczę przed tą kolejką. Zwykle nie staram się wyręczać Johnny'ego i nie piszę o FCB przy okazji jej meczów z innymi, ale tym razem okoliczność jest wyjątkowa, bo podejmują Real Sociedad na Camp Nou.
Także dlatego, że kibicuję La Realowi (właściwie, głównie dlatego;), uważam, że Barcelona może w tej kolejce stracić punkty. Wiem w jakiej są formie, ale liczę, że trochę przeciwnika niedocenią. Jeśli pierwsi stracą gola, mogą nie zdążyć tego meczu wygrać, co już miało miejsce w pojedynku z Herculesem i Mallorcą. Co prawda, wtedy jeszcze maszyna Guardioli nie rozpędziła się na dobre, ale liczę, że dzielnych Basków trochę zlekceważą. Ostatnio mieli mocną motywację - mecz z nami, przeciwności ze strony Federacji i kontrolerów lotów, które ich zirytowały i zmotywowały. Tym razem wszystko wydaje się im sprzyjać, może to ich uśpi.
Sociedad to beniaminek, ale bardzo solidny (6. miejsce!). Mają mocny kolektyw i doświadczonego, dobrego technicznie lidera - Xabiego Prieto. Wreszcie, mają żądło w postaci Antoine'a Griezmanna, któremu z racji młodego wieku jeszcze zdarza się zagotować w podbramkowej sytuacji, ale groźny potrafi być dla każdego.
Inaczej niż w przypadku Saragossy, jeśli Baskom wyjdzie idealny mecz, a FCB ich zlekceważy, możemy mieć okazję stratę w tabeli odrobić. Lidera dosłownie raczej nie odzyskamy (chyba, że Sociedad wygra!), ale w razie ich remisu, a naszego zwycięstwa, możemy się zrównać punktami.
Czego - dziękując za uwagę do końca tego długaśnego wpisu - wszystkim życzę:)
3 komentarze:
Pepe towarzyszy Marcelo i CR7 w igraszkach na treningu? Ble.
Na lidera nie licz, Barca zbyt rozpędzona. Nie sądzę też by jakikolwiek transfer w zimie wyszedł wam na dobre, żadko się one sprawdzają. Chyba, że Diego Milito jako chwilowa opcja, tak jak u nas kiedys Davids.
Nie będzie lekceważenia Sociedad, bo mamy za małą przewagę, a wy za słabych przeciwników i znowu by trzeba było czekać do Gran Derbi żeby wrócić na fotel lidera. Dysproporcje w tej lidze zaczynają mnie przerażać.
pierwsza faza - usypianie barcelony przebiega wzorowo. niedługo trzeba będzie strzelić dwa gole i remisik:)
Prześlij komentarz