Mou przed meczem mówił, że pod nieobecność Higuaina może wystawić drużynę nawet bez napastnika, ale sądziłem, że te słowa to tylko straszak na Benzemę, żeby się Karim nie poczuł zbyt pewnie i nie rozleniwił. Tymczasem na Valencię faktycznie wyszliśmy bez 'dziewiątki'.
Wygrana z Valencią trochę poprawiła wszystkim humory, bo psychiczna kondycja drużyny po laniu w Barcelonie była dużą niewiadomą. Wygrywając do zera przynajmniej nie utrudniliśmy sobie dodatkowo zadania walki o mistrzostwo z rywalem w tej chwili poza naszym zasięgiem.
Jose wystawił Lassa zamiast Benzemy właśnie ze względu na brak pewności siebie zawodników. dzięki wzmocnionej drugiej linii łatwiej nam było kontrolować mecz i przynajmniej stwarzać sytuacje, nawet jeśli nie było komu ich wykorzystywać.
Nasze ustawienie wyglądało na 4-1-2-1-2, z Xabim rozgrywającym z głębi pola, Lassem i Khedirą biegającymi przed nim, Ozilem rozdzielającym piłki i Ronaldo i Di Marią grającymi bliżej siebie niż zwykle. Muszę powiedzieć, że pod pewnymi względami nasza gra bardzo mi się podobała. Ponieważ nie było nikogo, kto cały czas absorbowałby obrońców i na kogo moglibyśmy grać długie piłki, musieliśmy grać krótkimi podaniami. Cała drużyna musiała więc podejść wyżej bramki rywala, stąd widok Pepe i Albiola na połowie Los Ches.
Zmiana taktyki pozwoliła przyjrzeć się niektórym zawodnikom z innej niż dotychczas strony. Khedira grał wreszcie bliżej pola karnego rywali, co moim zdaniem powinien robić częściej, zważywszy na atuty, którymi dysponuje: strzał z daleka, szybkie podanie, gra głową, siła fizyczna. Wczoraj raz świetnie wyszedł do sytuacji sam na sam, ale trochę sprawę spartaczył. Wyraźnie brakuje mu jeszcze pewności, po pierwsze dlatego, że jest jednym z piłkarzy młodszych wiekiem i stażem w drużynie, po drugie, bo Mourinho w naszym standartowym ustawieniu nie bardzo pozwala mu się angażować w atak. We ustawieniu takim jak wczoraj jest w stanie pokazać więcej ze swojej wszechstronności. Strasznie żałuję, że nie strzelił tej bramki, bo to mógł być dla niego przełomowy moment w Madrycie.
Ozil też zdawał się czuć świetnie mając przed sobą dwóch partnerów, a także więcej wsparcia za plecami. W dużo większym stopniu niż dotąd brał na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie piłki i robił to bardzo dobrze. Miał więcej długich podań niż zwykle i okazuje się, że w tym elemencie nie ustępuje Xabiemu. Mesut będzie kluczem dla naszego powodzenia w tym sezonie, bo nie widzę innego kandydata na lidera. Musi trochę 'zniegrzecznieć' i czasem przywołać do porządku Di Marię i Ronaldo. Nieraz widać po jego minie, co sądzi o marnowaniu akcji przez solowe popisy, niech to zacznie wyrażać trochę głośniej.
Ile dobrego by jednak nie powiedzieć o nowym ustawieniu, najważniejsze jest to, że bez napastnika na boisku nie potrafiliśmy trafić do siatki. Ronaldo pierwszego gola strzelił, bo Stankievicius i R. Costa gonili Benzemę. Eksperyment taktyczny był więc ciekawy, ale lepiej jednak ten transfer zimą załatwić.
Ale nie tylko wejście Benzemy ułatwiło na zdobycie gola. Kluczowym momentem było wydalenie Albeldy za drugą żółtą kartkę i wokół tego właśnie wydarzenia zebrało się dużo kontrowersji. W opinii publicznej panuje raczej zgoda, że sędzia popełnił błąd karząc Albeldę drugą kartką. Ja po obejrzeniu powtórek nie potrafię tego rozstrzygnąć, ale z pewnością zagranie samo w sobie było ryzykowne, skoro zawodnik miał już jedną żółtą kartkę na koncie.
Przypadek Albeldy jest szczególnie ciekawy o tyle, że przed meczem twierdził publicznie, że na Bernabeu sędziowie ulegają presji i skłonni są pomagać gospodarzom. Naturalnie każdy sędzia słysząc podobny zarzut zrobiłby wszystko, by pokazać, że tak nie jest, prawda? A na pewno już nie wyrzuciłby z boiska w kontrowersyjnych okolicznościach autora takiego zarzutu...
Od zejścia kapitana 'Nietoperzy' grało nam się łatwiej. Kolejna kontra po stracie piłki przez rozkojarzonych od początku drugiej połowy gości i było właściwie po meczu.
Po stronie Valencii raz świetnie pokazał się Mata, robiąc mielonkę z Albiola i groźnie uderzając. Parę razy piłkę w naszym polu karnym dostał Soldado, ale na szczęście nie wzniósł się w tym meczu ponad swój normalny poziom (solidnego, ale nie wybitnego ligowego napastnika) i bramki nie zdobył. Podobał mi się Tino Costa, którego lewa noga jest jedną z najlepszych w lidze, czy trzeba strzelać czy podawać.
Na koniec jeszcze uwaga ogólna o grze Realu. Po Gran Derbi wspominałem, że jedynym skutecznym rozwiązaniem dla nas było by zostawienie na boisku Ozila i wprowadzenie Lassa (jako 12. zawodnika). Trochę można to powtórzyć po meczu z Valencią. W pierwszej połowie wyglądaliśmy dobrze w środku pola i pod polem karnym rywali, ale nie umieliśmy trafić do bramki, bo nie było napastnika.
W drugiej części, strzelaliśmy gole, ale zwłaszcza grając jeszcze przeciw jedenastu, bez Khediry (którego zmienił Benzey) dużo trudniej było nam wygrywać piłkę w drugiej linii i kontrolować grę. Idealnym rozwiązaniem było by - znów - zostawić Khedirę, a dołożyć Karima. Ponieważ jednak nie było to możliwe, ani nie będzie w przyszłości, warto śledząc nasze najbliższe mecze zastanowić się, jak inaczej zyskać jedno nie tracąc drugiego. Może ktoś ma jakiś pomysł już teraz?
0 komentarze:
Prześlij komentarz