Niemrawa gra w pierwszej połowie, chwile grozy pod bramką Ikera, chwila większej grozy przy zejściu Carvalho, aż wreszcie popis Ozila i Angela 'Kluska' Di Marii i najciężej wypracowane zwycięstwo na Bernabeu w tym sezonie. Real wygrał z Sevillą 1-0!
Kiedy przed meczem pisałem, że czyste konto oznaczać będzie dla nas zwycięstwo, nie myślałem o wyniku 1-0. Okazało się, że jak na mecz El Madrid z Los Nervionenses nie tylko bramek, ale też sytuacji podbramkowych było niewiele. Nie brakowało natomiast emocji do samego końca, bo po golu zrobiła się na boisku zwyczajnie kopanina.
Manzano zaskoczył rezygnując z Renato na korzyść Negredo. Wybrał więc ustawienie 4-4-2, teoretycznie z dwoma napastnikami. Teoretycznie, bo Luisa Fabiano chyba jednak na boisku nie było. Przynajmniej ja jego obecności nie odnotowałem. To Negredo stanowił zagrożenie przy okazji niemal wszystkich sytuacji Sevilli i wszystkie te sytuacje w większym lub mniejszym stopniu spartolił.
Poza tym, goście byli groźni tylko po stałych fragmentach, ich gra skrzydłami była mocno ograniczona przez zadania defensywne Konki (który wyszedł od pierwszej minuty zamiast awizowanego przeze mnie Alfaro) oraz przez świetną grę obronną Ramosa, który zupełnie zgasił Capela.
Szóstka nominalnie defensywnych piłkarzy Sevilli robiła dobrą robotę i nie pozwalała na wiele osamotnionym napastnikom Realu. Benzema parokrotnie pokazywał się do podań, ale na ogół odgrywał niedokładnie - zwłaszcza raził brak jego zrozumienia z Di Marią - albo wyszedłszy na dobrą strzelecką pozycję uderzał słabo.
Ronaldo miał kilka dobrych rajdów lewą stroną, gdzie nie radził sobie Dabo, ale z jego dośrodkowań niewiele wynikało. Przed bramką Palopa było po prostu zbyt mało naszych. Di Marię na prawym skrzydle w pierwszej połowie wspierał Ramos, po którym widać było ogromną motywację i skupienie. Nie widać za to było śladów urazu kolana. Sergio nie zwalniał gry niepotrzebnie, nie tracił piłek, a kiedy było trzeba, kasował akcje Capela, zawsze cofając się na czas. Mnie taki Ramos wystarcza, byle by grał na podobnym poziomie przez cały sezon. Oby tak dalej.
W pierwszej połowie naszym bohaterem był Pepe, który trzy razy zażegnał niebezpieczeństwa przed bramką Ikera, szczególnie efektownie, kiedy w pełnym biegu zabrał piłkę szarżującemu Negredo. Pepek dostał ostatnio od klubu ostateczną ofertę 4,5 miliona euro za sezon i teraz musi sam zdecydować, czy chce w Madrycie zostać. Niedzielnym występem uciszył tych, którzy nagle zaczęli twierdzić, że od rozpoczęcia negocjacji gra gorzej (ja tam szczególnej obniżki formy nie widziałem), ale nawet w swojej najlepszej formie nie zasługuje na te 6 mln, sorry, Pepe. Moja rada: bierz te cztery i pół bańki i nigdzie się nie ruszaj, wszyscy będą szczęśliwi.
I wreszcie przechodzę do sprawy niemieckiej. Khedira zagrał po raz pierwszy po kontuzji i skończył tak samo jak w ostatnim meczu przed kontuzją, czyli na ławce jeszcze przed końcem meczu. Sami grał słabo, nie próbując wziąć ciężaru gry ofensywnej na siebie pod nieobecność Xabiego. W jednej akcji w pierwszej połowie mógł posłać podanie do wychodzących w tempo napastników, ale zbyt długo zwlekał i zmarnował kontrę. Przez cały mecz podawał najwyżej na 10 metrów, choć tyle razy sytuacja prosiła się o przerzut na drugą stronę albo zagranie na skrzydło! Mam oczywiście nadzieję, że to tylko kwestia braku ogrania i wkrótce Khedira poczuje się pewniej, ale mamy pomału prawo oczekiwać od niego więcej niż do tej pory pokazał.
Ozil, po swojemu, długo był niewidoczny, uciekając od siłacza Zokory na boki albo chowając się w ostatniej linię obrońców Sevilli. Nie potrafił nadać naszej grze werwy, nie stwarzał sytuacji napastnikom. Ale po czerwonej kartce dla Carvalho (o tym zaraz) to on indywidualną akcją ściągnął na siebie trzech obrońców i odegrał do Pedro Leona, którego strzał wylądował pod nogami Di Marii. Mesut, podobnie jak w zeszłym tygodniu, pokazał pazur i pomógł przesądzić o losach meczu (w przeciwieństwie np. do Cristiano), ale wciąż potrzebujemy od niego więcej takich akcji, żeby drużyna wiedziała, że ma lidera i mogła grać spokojniej.
Di Maria akcję bramkową wykończył cudownie, kręcąc Palopem i trafiając z ostrego kąta. Za ten mecz oceniam go podobnie jak Ozila, parę genialnych momentów, ale potrzeba równiejszej gry przez cały mecz.
Jednym z najlepszych u nas był Lass, który nie tylko dużo podawał i przerzucał piłkę (celnie!), ale też faulował bardzo mało. Dzięki temu, kiedy już dostał żółtą kartkę, to za przerwanie bardzo groźnej kontry Sevilli. Mały Diarra grał bardzo odpowiedzialnie i od paru meczów widać u niego postęp. Mam nadzieję, że to nie z myślą wypromowania się przez styczniowym okienkiem.
Na koniec parę słów o arbitrze, panu Closie Gomezie. Słusznie ukarał 'Kluska' Di Marię za symulowanie w polu karnym i to właściwie jedyna jego decyzja, którą popieram. Wyrzucenie z boiska Carvalho (druga żółta) za uderzenie Negredo da się obronić, ale dla mnie było zbyt surowe. Nie odgwizdanie faulu za przytrzymywanie Granero przez Escude w polu karnym też da się obronić, choć Francuz tulił El Pirata do siebie namiętnie. Ale dwanaście żółtych kartek? Naprawdę kiepski żart.
Można by pomyśleć, że to był bóg wie jak brutalny mecz, tymczasem brutalnie się zrobiło za sprawą kiepskiego sędziego, który odgwizdywał każdy kontakt zawodników przeciwnych drużyn i kartkował każdego, kto się do niego odezwał. W końcówce zupełnie nie panował już nad sytuacją.
Ale to nie pierwszy zły występ pana Closa Gomeza na Bernabeu. Madridistas pamiętają go za czerwoną kartkę Pepego z Espanyolem. Tamta kartka też była naciągana. Tym razem to drugi z naszych stoperów wyleciał z gry, a źródłem problemów Carvalho był rosły Negredo, z którym Ricardo nie radził sobie w powietrzu (czego niestety mogliśmy się spodziewać).
Po kiepskiej pierwszej połowie i utracie jednego zawodnika jasne się stało, że ten mecz to próba charakteru naszych piłkarzy. Zdali ją pomyślnie, zwłaszcza Ozil i Klusek i niech to będzie sygnał do bardziej odważnej gry obu gwiazdek Madrytu, bo stać ich na więcej. To ciekawe zresztą, że po stracie zawodnika zaczęliśmy grać lepiej, śmielej do przodu. Nie rozumiem, dlaczego nie możemy tak grać w każdym meczu i od początku. Być może problemem jest brak pewności drużyny po porażce na Camp Nou, a może to kwestia dyscypliny taktycznej narzuconej przez Mourinho. W każdym wypadku, ten mecz powinien dodać drużynie pewności i swobody zwłaszcza w linii ataku, tak byśmy następnym razem potrafili w mniej nerwowych okolicznościach takie pojedynki rozstrzygać. W końcu, gdyby dziś Kanoute był na miejscu Negredo, sporadyczne zrywy Ozila i jedno serduszko Di Marii pewnie by nie wystarczyły.
Ps. Iker zaprezentował przed meczem fanom Złotą Rękawicę dla najlepszego bramkarza Mundialu. Prasa doniosła też, że w plebiscycie na najlepszego piłkarza roku 2010 nasz portero zagłosował ostatecznie na Ronaldo! A Messiego umieścił dopiero na trzecim miejscu. Cóż, jeżeli to sprawi, że Cris poczuje się lepiej...
10 komentarze:
Śmieszne. Wiedziałem, że po meczu kibice RM będą narzekać na sędziego i podważać wszystkie jego decyzje:
"Na koniec parę słów o arbitrze, panu Closie Gomezie. Słusznie ukarał 'Kluska' Di Marię za symulowanie w polu karnym i to właściwie jedyna jego decyzja, którą popieram. Wyrzucenie z boiska Carvalho (druga żółta) za uderzenie Negredo da się obronić, ale dla mnie było zbyt surowe. Nie odgwizdanie faulu za przytrzymywanie Granero przez Escude w polu karnym też da się obronić, choć Francuz tulił El Pirata do siebie namiętnie. Ale dwanaście żółtych kartek? Naprawdę kiepski żart."
Acha no i oczywiście:
"Ale to nie pierwszy zły występ pana Closa Gomeza na Bernabeu. Madridistas pamiętają go za czerwoną kartkę Pepego z Espanyolem. Tamta kartka też była naciągana."
Każdy sędzia, który daje żółte (nie daj Boże czerwone!) kartki dla RM to konował, a w ogóle to sędziowie pomagają Barcelonie i jeszcze inne drużyny jej się podkładają...
Po pierwsze Cichy, co do Carvalho: pierwsza żółta kartka już mogła być czerwoną, bo Negredo wychodził sam na sam z waszym bramkarzem. Druga żółta to konsekwencja jego brutalnej gry w drugiej połowie, to był trzeci jego faul od rozpoczęcia połowy (18 minut!).
Lass zagrał dobrze? Bardzo mało faulował? Miał najwięcej (razem z Carvalho) fauli w meczu. Szkoda, że nigdzie nie ma statystyk celnych podań Diarry bo stawiam, że nie przekroczyłby 60%.
Generalnie beznadziejny mecz. Ciągła kopanina, masa chamskich fauli i Sevilla, która nawet przez chwilę nie myślała o tym żeby wygrać to spotkanie. Nie wiem czy ktoś widział na boisku Fabiano albo co robił Negredo w sytuacjach podbramkowych, bo na pewno nie chciał strzelić gola. Szkoda, bo Sevilla w tak słabym meczu mogła wygrać lub przynajmniej zremisować, a tak błąd Palopa i przegrała.
A słuchanie Mourinho robi się coraz bardziej irytujące, to że RM gra słabo to nie jego wina tylko otaczającego go świata. On jest bez wad. Proszę cię... the special five
Otóż to Johnny, Mounita i madridistas zwalą winę za beznadziejny mecz na sędziów, Villarato powraca. Fakt, podejmowali złe decyzje przy spalonych, ale kartki jak najbardziej słuszne. Cud, że Real w 9 nie kończył. Sędzia nie zabronił oddawania strzałów na bramkę i nie zabierał piłki Benzemie. I to nie Real wygrał mecz, tylko Sevilla przegrała jak ostatni frajerzy. Bezpodstawnie uwierzyli, że przewaga jednego zawodnika pozwoli im strzelić bramkę i to był ich koniec. Trzeba się było całkiem zamurować i dowieźć remis, który w ich obecnej, beznadziejnej dyspozycji byłby sukcesem. Doszukiwanie się jakichkolwiek pozytywów w grze Królewskich w tym meczu to akt desperacji.
Powodzenia z Lewante w CdR :)
Mecz ślepego z kulawym, Sevilla zagrała żenująco po czerwie dla Carvalho, są obecnie tak słabi, że nie są w stanie ukłuć nawet tak beznadziejnego Realu. W grze Realu żadnych pozytywów nie zauważyłem, ale co z tego skoro i tak punkty ostatecznie zdobywacie bez względu na styl. Ogólnie duży niesmak.
Piszecie o tym meczu, jakby Sevilla sama sobie strzeliła tego gola. Ozil nie ściągnął połowy obrony na siebie, Di Maria generalnie nic nie zrobił, a Palop wziął piłkę i sam ją sobie wrzucił do bramki. Moglibyście chociaż docenić, że Klucho trafił z niemal zerowego kąta:)
Sędzia był do dupy i zdania nie zmieniam. Za czerwo dla Carvalho większych pretensji nie mam, ale za co kartkę dostał np.Casillas?
Kadeem, w pewnym sensie sędziowie nam bronili strzałów na bramkę, bo jak gwizdają spalone tam, gdzie ich nie ma, to szansę na strzał tracisz. Tak było kiedy Khedira wyszedł sam na sam po podaniu Ozila.
Z kolei najlepsza systuacja Negredo była ze spalonego, w innych Alvaro nie oddał strzału, bo mu Pepe piłkę zabierał. Ale rozumiem, że wg Was to Negredo umyślnie ją oddawał. okej.
Real źle wyglądał w ataku m.in. dlatego, że Sevilla broniła całym zespołem. Nie mieliśmy Marcelo, Xabiego i Higuaina, którzy zawsze naszą grę ofensywną ciągną do przodu. Mecz był brzydki, ale trzy punktasy są. Nie liczcie, że zdobędziecie to mistrzostwo nie spociwszy się.
Pozdro:)
Graliście z jednym z najgorszych przeciwników do tej pory, który dostał baty od Almerii na własnym stadionie i był jeszcze bardziej osłabiony niż wy. Z przeciwnikiem, który nie pokazał absolutnie NIC! Który ma bramkarza jadącego już tylko na opinii i wystarczy dać mu szansę a na pewno się pomyli, co też zresztą zrobił. Sevilla faktycznie broniła się całym zespołem, ale nieudolnie i bez przekonania, a wy nie mieliście za grosz pomysłu jak tę obronę przejść. Nie mieliście prawa się z nimi męczyć nawet drugim składem. Z gry w ataku pozycyjnym Mourinho ma u mnie naciągane 2=, a kiepsko widzę przyszłość Mourinho opierającego grę zespołu na kontrataku i wolnych Cristiano w meczach na Bernabeu. Niech zadzwoni do Capello jak nie wierzy. Dla mnie to jasne, że punkty są najważniejsze, ale wy jesteście Real Madryt, nie Real Oviedo.
My na pewno wpadniemy w chwilowy kryzys, ale wam też to grozi bardzo poważnie. W zeszły roku Interowi prawie udało się zmarnować 15 pkt. przewagi w drugiej połowie sezonu, min. z potentatami typu Bari i Atalanta Bergamo, co pozwala mi z optymizmem patrzeć w przyszłość :)
Kartka dla Casillasa za pyskowanie - przebiegł pół boiska i nie po to żeby powstrzymać resztę zespołu od ataku na sędziego, tylko pierwszy zaczął całą awanturę. Nie tak kapitan powinien się zachowywać. Sędzia gwizdał spalone w większości błędnie, ale zwróć uwagę, że większość z nich została zagwizdana po strzale, jeżeli w ogóle oddawali strzał a gole nie padały - czy jesteś pewien, że np: Benzema za każdym razem wiedział, że jest na spalonym i dlatego strzelał prosto w Palopa? Nie sądzę.
"Real źle wyglądał w ataku m.in. dlatego, że Sevilla broniła całym zespołem. "
Daj spokój Sevilla broniła się tak nieudolnie, że aż prosiła się o strzelenie gola. To samo dotyczy Realu, gdyby tylko piłkarze Sevilli mieli odrobinę chęci (albo umiejętności) to 3 gole mogli strzelić spokojnie. Ktoś napisał, że gdyby w tym meczu grała Barca, to strzeliłaby z 17 goli :)
Niestety mecz rozczarował poziomem sportowym a nie sędziego. Dlatego mam już dość the special five, który szuka winnych wszędzie tylko nie u siebie.
Kadeem
Sevilla jest w tym sezonie słaba, ale piłkarzy paru klasowych piłkarzy ciągle ma. Przegrali z Almerią, ale ja bym i tak z Almerią wolał zagrać trzy mecze niż jeden z Sevillą, która nigdy nam nie leżała. A jak z nią wygraliście na Camp Nou to nie słyszałem, żeby cules się zająknęli o jej słabości, a słaba była bardzo.
Nam wczoraj mecz wyszedł kiepski, problemy w ataku są i zgadzam się, że Mourinho nie pomaga na razie rozwinąć pełni potencjału Di Marii czy Cristiano. Benzema być może jest beznadziejnym przypadkiem. Jeśli chodzi o atak pozycyjny, to mieliśmy już dużo lepsze mecze w tym sezonie, ale ostatnio postepów na tym polu nie widać. Cóż, jest to coś, co mnie niepokoi, ale na razie do paniki daleko. Wspominasz Inter, jeśli byśmy na koniec sezonu mieli takie wyniki jak oni tobym był bardzo szczęśliwy;)
Johnny
Haha, ale ciotowanie! Jakby tu Barca grała, toby strzeliła 17 goli. Nie, co tam 17, 30! A w międzyczasie zjedliby obiad i rozważaliby, kto jest najlepszy na świecie. Nikt by oczywiście nie chciał się zgodzić siebie, więc zaczęłyby się kłótnie, po czym ustaliliby, że najlepszym piłkarzem jest zbiorowo cała drużyna, zaprosiliby swoje rodziny na boisko i zrobili grupowe zdjęcie, żeby pokazać, jacy to oni są 'normalni'. Oczywiście wszystko to nie tracąc gola i wspierając potrzebujących:D
Clos Gomez nie najlepiej sędziował nam już mecz z Espanyolem (z czym się swego czasu zgodziłeś), w meczu Sevilli z Athletikiem zagwizdał dla nich karnego po tym, jak Fabiano sfaulował obrońcę, który upadając ręką skierował piłkę w stronę własnej (pustej) bramki. Sprawa była głośna, bo nikt nie miał pojęcia skąd ten karny się wziął. Nie wiem, gdzie Ty tego pyskującego Casillasa widziałeś, bo na filmiku z meczu widać wyraźnie, że Iker dostaje kartkę dokładnie w momencie, w którym staje przed sędzią po raz pierwszy, do tego odsuwając resztę zespołu. To pokazuje tylko, że ten sędzia kiedy tylko traci orientację, szasta kartkami na prawo i lewo. A orientację traci często. I o to mam do niego największe pretensje, nie o czerwo dla Carvalho, czego być może nie zauważyłeś czytając notkę. Mnie sędziowanie rozczarowało tak samo jak gra obu drużyn.
Ja się nie czepiam wyników tylko stylu, bo próbuję spojrzeć na to z punktu widzenia socios, którzy płacą składki, a lata śledzenia La Liga wyrobiły we mnie przekonanie, że oni mają nieco mniej racjonalne podejście niż ty :). Ci z Camp Nou wiele się od nich nie różnią, ale na szczęście w ostatnich sezonach nie mieli okazji tego udowodnić. Wszystko co piszę o Realu piszę jako Antimadridista i jeśli mogę się doczepić do jakiejś słabości to chwytam ją pazurami i nie puszczam. Nawet jeśli słabość jest chwilowa, a czy jest taka w wypadku Realu pokażą najbliższe mecze ligowe. Będę te mecze śledził i szukał dziury w całym, choćby najmniejszej :)
Powtarzałem, powtarzam i będę powtarzał w takich przypadkach: zwolniliście Capello chociaż zdobył mistrzostwo. Dwa razy...
Cóż, w kwestii socios i ich ewentualnej presji na zwolnienie Mourinho w tej chwili można chyba tylko snuć przepowiednie. Na pewno styl Realu w - powiedzmy - połowie dotychczasowych meczów nie zadowala kibiców (i to nie tylko tych nieracjonalnych:) . Interesujący będzie rozwój stosunków Pereza z Mourinho, zwłaszcza po niedzielnej konferencji Jose. Floro nie jest idiotą, choć na piłce może się nie znać. Ja ciągle mam nadzieję, że zrozumie, że jeśli chce wygrywać, to musi pozwolić działać człowiekowi, który się na tym zna. Dotąd i tak daje Mourinho swobodę, jakiej poprzednicy nie mieli. Problem w tym, że budowa drużyny, o której wszyscy marzą, zajmie najprawdopodobniej więcej niż jeden sezon (czyt. w tym, LM albo PD będzie dużym sukcesem) i nie wiadomo czy cierpliwość decydentów się nie wyczerpie. Pamiętaj tylko, że Capello tytuł wygrał w ostatniej chwili, a dał ciała na pozostałych frontach. Nie tylko styl był problemem. Nie wspominając już o tym, że tym razem tęsknota za jakimkolwiek sukcesem jest dużo większa. Jeżeli Mou osiągnie wyraźnie więcej niż Real w poprzednich latach (np. 1/2 LM), da Perezowi mocny argument na swoją korzyść. Floro i tak lepszego trenera w tej chwili nie znajdzie.
Antimadridistyczne podejście zwłaszcza w obecnych czasach chyba jest stosunkowo wdzięcznym zajęciem, bo problemów u nas nie brak:) ale generalnie nie mam nic przeciwko. Znajdywanie kontrargumentów utwierdza mnie w przekonaniu, że aż tak źle w z Madrytem nie jest, a im bardziej zaciekłe Twoje, czy tych pozostałych dwóch ataki, tym bardziej wierzę, że Real może w wyścigu o mistrza Barcelonie zagrozić:p
Pozdro:)
Prześlij komentarz