Michael Buffer już się szykuje, siedzi w swoim pokoju i czeka. Jeszcze tylko trzy godziny, a wtedy stanie na krześle przed telewizorem i spyta: Are you ready? Nikt nie odpowie, bo będzie sam w domu, ale dla pewności spyta raz jeszcze: Are you ready?! Kiedy do jego mózgu dojdzie dźwięk dobiegający z telewizora i zobaczy na ekranie wychodzących piłkarzy zawoła: Let’s get ready to rumble! Bo wie, że dziś o 22 Bilbao zmierzy się z Barceloną, a mecz zdecyduje o tym kto przejdzie do ćwierć finału Pucharu Króla, a wszystko to odbędzie się na San Mames, czyli Katedrze wśród stadionów świata.
Tak wiem, że to tylko Puchar Króla i że nie ma co się tak ekscytować, ale przypomnę, że pierwszy mecz na Camp Nou zakończył się remisem 0:0 i że dzisiaj Barca może odpaść z Copa del Rey. Oczywiście nie dopuszczam takiej możliwości, tak samo jak Guardiola, który prócz Valdesa wystawi zapewne najmocniejszy skład. Chociaż z tym byłbym ostrożny – wiemy przecież, że Pep lubi zaskakiwać.
Wiemy też, że ten mecz niezwykle poważnie potraktuje Athletic de Bilbao dla których jest to jedyne trofeum do wygrania w tym sezonie. Do gry wraca ich as, wielki Fernando Llorente - co powinno nas zmartwić (ale bez przesady) – który gra dobrze w powietrzu i będzie stanowił dla nas zagrożenie przy stałych fragmentach gry. Tak jak w przodzie u gospodarzy nie ma problemu, to obrona im się posypała: San Jose dostał czerwoną kartkę w meczu z Depor i dziś nie zagra a Amorebieta jest przeziębiony i nie wiadomo na ile będzie gotów do gry. To akurat jest dobra wiadomość, bo wiemy, że Bilbao nie będzie specjalnie nas atakować, raczej zaparkują autobus tuż przed swoją bramką i będzie liczyło na szczęście w kontrze lub jakimś rzucie wolnym/rożnym. Taka taktyka przyniosła im skutek w postaci remisu w pierwszym meczu, dziś jedna bramka może zmienić wszystko więc nie sądzę żeby gospodarze chcieli się odkryć i pozwolić Barcelonie na swobodniejszą grę.
My mamy prawie cały skład zwarty i gotowy: ponoć Puyol dostał zielone światło od lekarzy i jest gotów do gry, tylko Maxwell narzeka na drobny uraz nogi więc go zabraknie. Thiago jest w szerokim składzie i po raz pierwszy jest w nim również Afellay, którego zapewne zobaczymy w drugiej połowie na boisku. Na jakich zawodników zdecyduje się Guardiola nie wiem, ale ja chętnie zobaczyłbym taki skład: Pinto, Dani, Pique, Abidal, Adriano, Mascherano, Xavi, Iniesta, Pedro, Villa, Messi. Bojan powinien usiąść na ławce, bo w ostatnim meczu nie zagrał dobrze, w środku widzę Mascherano, bo przyda się jego nieustępliwa i twarda gra. Nie ryzykowałbym też z Puyolem, bo jego dłuższa kontuzja byłaby dla nas katastrofą (szczególnie, że Milito zapewne odejdzie i się nie dziwie, bo chłopka chce załapać się do kadry a w tym sezonie zagrał ledwie 279 minut), dlatego postawiłbym na Abidala i Adriano na lewej obronie. Zobaczymy na kogo postawi Pep.
Co do naszego ukochanego trenera: to będzie 150 oficjalny mecz Guardioli w roli trenera Barcelony. Jego bilans wygląda imponująco 109 zwycięstw, 27 remisów i tylko 13 porażek, gole? 375-111. Całkiem nieźle, prawda? Mam nadzieję, że Pep podpisze za chwilę przedłużenie umowy i będziemy mogli podziwiać jego pracę jeszcze przez długie lata.
Ciężko przewidzieć wynik tego spotkania, ale myślę, że Barca wyjdzie bardzo zmotywowana i będzie chciała strzelić szybko gola więc możemy się spodziewać czegoś w stylu pierwszych minut z Arsenalem w Londynie, czyli pełnej dominacji. Jak szybko strzelimy gola to będzie nam się łatwiej grało, im dłużej goli nie będzie tym gorzej dla nas. Czy Athletic chce karnych? Nie wiem. Wiem na pewno, że ja nie chcę karnych. Dlatego obstawiam 1-3 dla Barcelony. No to Let’s get ready to rumble!
0 komentarze:
Prześlij komentarz