Wracamy po świątecznej przerwie i jak zawsze nie jest to łatwe doświadczenie, bo nagle trzeba wrócić do rzeczywistości. Nie jest to łatwe dla mnie, ale jak się okazuje nie jest to też łatwe dla naszych zawodników… Pierwszy mecz w 2011 roku przyszło nam zagrać z Levante, czyli ligowym słabiakiem, który nie tak dawno temu przegrał z RM 8-0. Dlatego wszyscy spodziewali się łatwego zwycięstwa, ale łatwo nie było. Albo inaczej: było łatwo, ale nie było przyjemnie. Los kibica jest dziwny, bo czasem mimo zwycięstwa jest się niezadowolonym, lekko rozczarowanym, szczególnie gdy jest się kibicem Barcelony, która ma swoją filozofię, swój styl, który często stawia piękno nad efektywnością. Czasem trzeba zacisnąć zęby i skupić się na trzech punktach (oby nie za często, nie chcemy być przecież jak RM).
Ciężko jest wskazać gracza meczu, gdy drużyna rozgrywa kiepskie spotkanie. Naturalnym kandydatem wydaje się Pedro, który strzelił dwa gole, ale nie mogę jakoś zapomnieć pierwszej połowy, w której Pedro wrócił do trybu “jeźdźca bez głowy” i nic z tego nie wynikało. Dlatego nie Pedrito jest moim graczem meczu a Abidal, zdziwienie? Jeśli ktoś oglądał mecz wie, że o zdziwieniu mowy być nie może. Abidal w tym sezonie jest bezcenny dla naszej obrony, wszyscy wiedzieli, że to świetny lewy obrońca (nigdy nie rozumiałem krytyki pod jego adresem szczególnie, że krytyka dotyczyła jego gry w ataku a obrońcę powinno rozliczać się za obronę), ale w tym sezonie Eric pokazuje się jako bardzo dobry środkowy obrońca. Wczoraj jego partnerem był Busi (!) i gdyby nie Francuz to Sergio miałby straszny wieczór, a tak nikt o tym nie będzie pamiętał, bo tam gdzie zawalił Busi naprawiał to Abidal. Szczególnie powalał jego spokój: ani razu nie widać było paniki, czy zagubienia, był zawsze opanowany. Był po prostu doskonały.
Pedro strzelił dwa gole, ale to Abidal był przez cały mecz nie do przejścia.
Guardiola po świętach i pod nieobecność Pique (zawieszony za kartki), Puyola (kontuzja) i Messiego (dłuższe wakacje) zdecydował się na taki skład: Valdes, Dani, Busi, Abidal, Maxwell, Mascherano, Xavi, Iniesta, Pedro, Bojan, Villa. Taki skład to zaskoczenie, szczególnie Sergio jako środkowy obrońca, ale z Mascherano w środku pola to mogło się udać i się udawało dopóki Javier był na boisku.
Ale to co nam najbardziej przeszkadzało, to brak ruchu. Cała zabawa polega na tym, że piłka się rusza gdy zawodnicy się ruszają. Jak zawodnicy stoją w miejscu to i ruch piłki nie pomoże. Dlatego tak beznadziejnie wyglądała nasza gra w pierwszej połowie. Nie było ataku, Bojan grał tragicznie, Villa grał jako pomocnik, a Pedro biegał. Tak nie może wyglądać nasza ofensywa. W pierwszej połowie najgroźniejsze sytuacje pod bramką stwarzał Iniesta wchodząc w pole karne dwa razy jak w masło, jednak jakoś nie udało się wepchnąć piłki do bramki (tak, wepchnąć, bo nikt nie myślał o strzelaniu). Więc tak, mieliśmy ponad 70% posiadania piłki, ale żaden z zawodników nie okazywał chęć do strzelania gola.
Na przerwę schodziliśmy z wynikiem 0-0 i nie wyglądało to dobrze, bo Levante też miało swoje okazje, na szczęście ich nie wykorzystało, bo mogło się skończyć jak z Herculesem…
Na drugą połowę wyszliśmy z większą koncentracją, co było widać już przy wchodzeniu na boisko. Pep dokonał od razu jednej zmiany: za Mascherano wszedł Thiago. Ja takiej zmiany bym nie zrobił. Thiago powinien wejść, ale za Bojana, który grał bardzo słabo i w ogóle nie pokazywał się z dobrej strony. Rozumiem, że Guardiola chce dać jak najwięcej wsparcia Bojanowi, ale czasem to koliduje z interesem drużyny. Wczoraj właśnie tak było. Wejście Thiago było dobrym ruchem, ale powinien wejść za Krkica. W każdym bądź razie Thiago powinien dostać kontrakt z miejsca i być pierwszą opcją na ławce rezerwowych, jednak z jakiś powodów Pep chce przetrzymać młodego pomocnika.
Zaraz na starcie drugiej połowy Alves dostał znakomite podanie od Xaviego i zrobił jeden zwód, potem drugi i kiedy już stałem przed monitorem i krzyczałem: STRZELAJ! on podał do Pedro, który ze strzelaniem nie ma problemu i było 1-0. Chyba wszyscy odetchnęli z ulgą, bo ten gol spadł nam z nieba.
Minęło kilka minut, może kilkanaście i drugiego gola strzelił Pedro. Znów genialne podanie Xaviego tym razem do Bojana, który nie wiedział co zrobić z piłką więc podał ją do Daniego, który wiedział co zrobić. Przyjął piłkę, podniósł głowę do góry, rozejrzał się, wyłożył piłkę na 15 metr do Pedro, który uderzył od razu w sam róg bramki. Nie-do-obrony.
2-0 i było po meczu. Guardiola odetchnął z ulgą, w końcu zdjął Bojana za którego wszedł Keita. Wyglądało to jak przyznanie się do winy za zmianę Mascherano. Czasem nawet Guardiola popełnia błędy. Albo to był jego plan. Tak czy siak nie był to plan doskonały, a Keita to nie Denzel Washington, dlatego Levante wyczuło nasz słaby punkt w środku pola. Brakował nam defensywnego pomocnika, zwłaszcza z Sergio na środku obrony. Więc Levante postanowiło ożywić spotkanie i strzelić gola. Czy Mascherano zapobiegłby stracie gola? Dobre pytanie. Zapewne byłby w środku pola, zapewne byłby przy Valdo, zapewne starałby się nie dopuścić do tego podania. A gdzie był Keita? Kolejne dobre pytanie. Niestety Valdo podał, Alves z Milito nie kwapili się do pokrycia Stuaniego, który uderzył z woleja i mieliśmy golazo.
Było 2-1 i ostatnie 10 minut meczu zapowiadały się źle, na szczęście nic się nie stało i mogliśmy cieszyć się z trzech punktów. A Xavi mógł zacząć cieszyć się z 549 występu w FC Barcelonie, wyrównał tym samym rekord Migueliego . Xaviemu należy się oddzielna notka, bo takiego drugie zawodnika nie znajdziecie nigdzie. Mam nadzieje, że Xavi jeszcze pogra parę la t w FCB i nigdy z niej nie odejdzie. We wczorajszym meczu Xavi oddał więcej celnych podań niż cała drużyna Levante (156 do 115). Obyś grał jak najdłużej generale!
Już w środę czeka nas wyjazd na San Mames i mecz z Bilbao w Pucharze Króla. Musimy wygrać, albo zremisować bramkowo. Może zadebiutuje Afellay, raczej nie zagra Puyol, wszystko wyjaśni się na dniach.
2 komentarze:
Pep zdjął Masche bo przy takim nastawieniu przeciwnika nie potrzebowaliśmy defensywnego pomocnika w środku pola. Thiago rozruszał ofensywę, był kolejnym kreatywnym zawodnikiem na boisku. Javier tylko oddawał do najbliższego, w tym meczu jego przydatność była niewielka. Przy 2-0 Pep wrócił do gry z bardziej defensywnym Keitą (choć nie jest on typowym DM) bo nie musieliśmy już tak ryzykować. Ja tą wczesną zmianę oceniam pozytywnie. Bojan nie był aż tak beznadziejny, dobrze trzymał piłkę, czasami tylko za głęboko wychodził i dublował pozycję. Ogólnie cięzki mecz, momentami pachniało podobnym 0-0 jak w ostatnim meczu z Bilbao.
Wejście Thiago rozruszało ofensywę to jasne, mieliśmy więcej zawodników w ataku, poza tym Thiago to wielki talent i pokazał to po raz kolejny. Ale nawet przy tak defensywnym nastawieniu Levante Masche był potrzebny, albo jakiś defensywny pomocnik szczególnie, że Busi debiutował na środku obrony. Po zejściu sMasche mieliśmy dużą lukę w środku pola, co Levante wykorzystało. Keita nie jest typowym defensywnym pomocnikiem, tak samo jak Xavi więc między obroną a pomocą byla zbyt duża przerwa moim zdaniem.
Bojan w ogóle mi się nie podobał, wyglądał bardzo niepewnie, to wielki talent, ale jakoś nie może się przebudzić.
W takim meczu przydałby się Afellay, który potrafi strzelić z dystansu i dobrze podać, zobaczymy czy Pep zdecyduje się go wystawić już we środę.
Mam nadzieję, że Thiago zagra, bo chłopka na to zasługuje nawet kosztem Bojana (Iniesta mógłby przejść na skrzydło).
Prześlij komentarz