Po środowej porażce z Betisem, która zakończyła naszą serię 28 meczów bez porażki, na Camp Nou przyjechał Racing Santander. Porażka w Sevilli wprowadziła trochę ożywienia w naszym zespole, sam Guardiola mówił, że dwumecz z Betisem okazał się pożyteczną lekcją z której wyciągnie konsekwencje. Wiele osób zaczęło w międzyczasie wątpić w dobra formę Barcelony, w jakość jej rezerw itd. itd. Pep stwierdził przed meczem, że Racing jest tak samo groźny jak Betis i że drużyna jest w pełni zmobilizowana bla, bla, bla. Wszyscy wiemy, że Racing aż tak dobry nie jest, nawet jeśli gra w La Lidze, a Betis nie.
90 sekund – dokładnie tyle zajęło naszym zawodnikom rozwianie wszelkich wątpliwości dotyczących ich formy (ja takich wątpliwości nie miałem). Wspaniały Tercet, Wielka Trójka – czyli Messi/Pedritto/Villa rozmontowała całą obronę gości i było po meczu.
Nie mogło być inaczej, bo Pep wystawił bardzo mocną jedenastkę: Valdes, Adriano, Maxwell, Puyol, Abidal, Sergio, Xavi, Iniesta, Pedro, Villa, Messi. Obrona w nieco eksperymentalnym składzie, ale wystawienie Abidala na środku świadczyło o tym, że Pep obawiał się kontr ze strony Racingu. Szybkość i siła Abidala miały być murem przez który goście nie będą mogli się przebić. Trzeba powiedzieć, że plan się powiódł, Abidal zagrał kolejny bardzo dobry mecz w tym sezonie, a Valdes zachował czyste konto.
Muszę przyznać, że dla mnie nasz wielki Francuz jest najlepszym obrońcą w tym sezonie nie tylko w Barcelonie, ale w całej Lidze. Garść statystyk: zagrał w 15 meczach (14 w pierwszej XI) odzyskał 142 piłki przy tylko 14 faulach! Przyznacie, że jak na obrońcę to statystyki niesamowite. Poza tym w tym sezonie Eric zaczął strzelać gole (ok, strzelił jednego, ale kto wie może to dopiero początek?) i ma sporo asyst (z tego co podaje fcbarcelona.com ma ich 7, ale wydaje mi się, że ma ich troszkę mniej). Jego szybkość i taktyczna solidność sprawia, że wiele groźnych i bardzo ryzykownych zagrań kończy się właśnie na nim, bo potrafi zaasekurować każdą akcję.
Być może Eric nie jest doceniany tak jak powinien, ale dla mnie jego gra jest na najwyższym światowym poziomie. Jest najlepszy.
Pierwszego gola już opisałem, tak? No może nie zupełnie, ale co tam. Gol niby zwyczajny, ale nie wiem czy zwróciliście uwagę, że w czasie gdy Villa z Messim rozgrywali piłkę w polu karnym było aż 9 zawodników Racingu! A mimo to Messi zdołał podać do Pedro, który wepchnął piłkę do bramki. A wszystko to działo się w bardzo szybkim tempie, tak szybkim, że aż nieosiągalnym dla zwykłych ludzi. Zapędziłem się? Może trochę.
Drugi gol i powiedz, że nie miałeś chwili zwątpienia? Że gdy Leo podchodził do karnego nie pomyślałeś: może jednak Villa by strzelił? Ale od początku. Villa próbuje przechwycić piłkę na środku boiska, ale mu się nie udaje, jednak zawodnicy Racingu tracą ją zaraz i Sergio świetnie podaje do El Guaje, który wchodzi w pole karne, a tam spotyka niejakiego Henrique. Zatrzymajmy się chwilę przy tym zawodniku, bo to przecież nasz zawodnik. Henrique jest wypożyczony do Racingu i ponoć sam twierdzi, że jest już gotów do gry na naprawdę wysokim poziomie. Może i tak jest, ale David zrobił z nim co chciał i jak chciał, Brazylijczyk nie wytrzymał i sfaulował. Na pocieszenie Henrique napiszę to, że niewielu zawodników na świecie ma takie umiejętności jak nasz Villa.
Messi w prawy róg i 2:0, to już jest koniec, nie ma już nic – zaczęli śpiewać w sowich głowach zawodnicy z Santander. I potrzebowali do tego drugiego gola? Phi.
Trzeci gol to piękna akcja, która zakończyła się Iniestazo! Messi podał do Villi, który wbiegł w pole karne, rozejrzał się i podał do wbiegającego Pedro, który odegrał piętką do Iniesty – i było po wszystkim. Iniesta jest zdrowy i pokazuje pełnię swoich umiejętności. Pep miał znakomitą wypowiedź w tym tygodniu mówiąc, że najlepszym transferem tego sezonu jest Andres. Oczywiście chodziło o to, że Iniesta wyzdrowiał i wrócił do formy, która jest do nieosiągnięcia dla wszystkich prócz Messiego. Andres jest chyba najlepiej grającym zawodnikiem z pierwszej piłki na świecie, piłka parzy? Nie Iniestę. Iniesta jest wielki.
Teraz czeka nas mecz z Almerią w półfinale Copa del Rey na Camp Nou i na tym należy się skoncentrować. Dziś zdałem sobie sprawę, że jeżeli spotkamy się z RM w finale, to rozegramy z nimi trzy mecze z rzędu. Świat zwariuje, a pozostałe drużyny odwołają swoje mecze, bo kto będzie chciał je oglądać? Tak czy inaczej powinniśmy awansować do finału, reszta jest w rękach Sevilli.
Z innych wieści: Puyol doznał kontuzji ścięgna w lewej nodze i jutro przejdzie szczegółowe badania, nie wiadomo jak poważna jest ta kontuzja, ale w środę nie zagra. Teraz będzie miał jeszcze więcej czasu na zabawy na twitterze. Tak tylko mówię.
0 komentarze:
Prześlij komentarz