czwartek, 3 lutego 2011

Almeria vs. Barca 0-3 (0-8), czyli młodzież prowadzi nas do finału!

Wszyscy już wiedzą, że w finale Copa del Rey zmierzymy się z Imperium Zła, ale żeby do tego finału mogło dojść Barca musiała pojechać do Almerii i obronić zaliczkę z pierwszego meczu (dla przypomnienia: 5-0). W tym sezonie już raz pojechaliśmy do Almerii – a było to tuż przed El Clasico – i wygraliśmy 8-0. Jednak tym razem Pep postanowił oszczędzić podstawowych zawodników i wysłał do boju 9 nominalnych rezerwowych i 2 zawodników z pierwszego składów (Alves i Busi). Ogromnie się ucieszyłem z tej wiadomości, bo przy tak napiętym terminarzu, każda możliwość odpoczynku jest dobra i należy ją wykorzystywać (coś o czym np: Mourinho zdaje się nie mieć pojęcia). Tak więc nasza wyjściowa jedenastka wyglądała tak:

Pinto, Alves, Milito, Sergio B., Adriano, Mascherano, Thiago, Keita, Afellay, Bojan i Nolito.

Niech Was nie zwiedzie drugi skład, to wciąż jest Barcelona. To jest chyba najlepsze w tej drużynie, że nie ważne jakim składem gramy – styl, taktyka, pasja, filozofia gry zawsze jest taka sama. Oczywiście wykonanie może się różnić (jak np: w rewanżu z Betisem), ale gdy zawodnicy są głodni gry i mają coś do pokazania, to możemy być pewni, że nas nie zawiodą. Nie zawsze będą wygrywać, ale zawsze będą prezentować określony styl i filozofię (coś o czym Imperium Zła nie ma pojęcia). I to jest nasze największe  szczęście, że kibicujemy drużynie z duszą, która się zmienia, czasem gra lepiej, czasem gorzej, ale ważne jest by w tym wszystkim był jakiś zamysł.

Johan Cruyff powiedział w jakiś wywiadzie, że dla niego zawsze najważniejszy był styl gry, a dopiero później, to czy mecz był wygrany czy przegrany i cieszę się, że ta filozofia jest filozofią naszego klubu.

Wracając do wyjściowej jedenastki, Guardiola w środku postawił na Mascherano, Keitę i z tyłu Busquetsa, przez co Almeria musiała atakować skrzydłami, ale po pierwsze: robiła to rzadko, po drugie: jeśli już, to na wysokości zadania stawali nasi obrońcy. I nie piszę tutaj tylko o Alvesie z Adriano, bo Gaby Milito , nieraz bardzo dobrze asekurował w/w dwójkę. Skoro jestem już przy obrońcach, to muszę napisać, ze to był najlepszy mecz Milito od dawna: był agresywny, zdecydowany i kilka razy świetnie wyprowadzał piłkę. Cieszę się, że powoli Gaby wraca do formy i mam nadzieję, że ominął go kontuzje, bo jest nam niezwykle po prostu potrzebny. Nawet jeśli odejdzie (lub klub się go pozbędzie) zawsze będzie jednym z moich ulubionych zawodników.

Gol na 0-1 padł po indywidulanej akcji Adriano. Świetny rajd między obrońcami i precyzyjne wykończenie. Ostatnio wiele krytyki spadło na Adrano (sam go krytykowałem) za to, że nie jest drugim Danim Alvesem, cóż należy tylko powiedzieć: I DOBRZE! Jest sobą. Jest silny, trochę masywniejszy niż Alves i ma swój styl gry. Nie możemy od niego wymagać, by był Danim. Poza tym ten gol! To jest coś, co także różni go od Alvesa – po minięciu obrońców strzelał i to powinien robić też Alves. Dobry mecz Adriano nie tylko w ataku, w obronie także nie popełnił błędów i miał kilka dobrych przechwytów. Koniec o obrońcach.

Wspominałem już, że w pomocy grali Keita i Javier, ale zapomniałem napisać, że był tam też Thiago. Chłopak, który już w przyszłym roku na stałe dołączy do składu i będzie postrachem wszystkich rywali.  W stylu poruszania się po boisku przypomina trochę Ronaldinho, co już jest dobrym prognostykiem, ale oprócz tego znakomicie podaje, jest szybki i potrafi strzelać, co pokazał wczoraj. Najpierw podał do Alvesa, wbiegł w pole karne, Alves wrzucił piłkę na głowę Thiago i było 0-2. Tak wygląda przyszłość Barcelony. Może mniej tiki-taki, ale więcej takich akcji: na pełnej szybkości, kilku zawodników wbiega w pole karne i kończą akcję. Wielki talent.

Czas przejść do tego, co Blaugrana lubi najbardziej, czyli atak. Bojan, Nolito i Ibrahim “3 mln” Afellay – fajny tercet, ale Bojan jest bez formy, pewności siebie i Bóg wie czego jeszcze. Chłopak jest już 4 sezon z pierwszy składem, a nie widać żadnego progresu: słaby fizycznie, miota się po boisku, nie znajduje sytuacji. Szkoda, ze nie został wypożyczony w tym okienku transferowym, choćby na te pół roku, gdzieś gdzie mógłby grać w pierwszy składzie pełne 90 minut, mecz w mecz – chyba tylko to może go uratować, bo cały klub dał mu tyle wsparcia i zaufania ile nikomu przedtem, a Bojan jest ciągle tym samym Bojanem co 4 lata temu. Drugi Brożek, czy co?

Nolito to inna historia, bo prawdopodobnie już w czerwcu odejdzie gdzieś do Portugalii (w grę wchodzi Benfica) i to dla niego dobre miejsce. Na razie musi przyzwyczaić się do szybkości gry na poziomie La Ligi, bo tak naprawdę tylko tego mu brakuje.

Afellay! Afellay! Ibrahim Afellay! Najlepszy transfer od lat – 3 miliony za taki talent! Ktoś w Barcelonie ma łeb na karku. Przy okazji transferów do Barcelony zwykliśmy mówić, że nowo kupiony zawodnik potrzebuje czasu na wkomponowanie się w zespół i zrozumienie taktyki. A że zazwyczaj Barca kupuję piłkarzy za grube miliony, to presja jest na nich olbrzymia. Afellay został kupiony za 3 mln, presje ma mniejszą, ale i tak mówiliśmy, że będzie potrzebował dużo czasu na wejście w drużynę, że dopiero za rok zobaczymy prawdziwego Afellaya. A okazało się, że on nie potrzebuje dużo czasu! Jego proces aklimatyzacji trwał tydzień, po czym Ibi zaczął pokazywać na co go stać.

I to właśnie nasz Afellay strzelił trzecią i ostatnią bramkę w tym meczu. Dostał podanie od Keity na skraju pola karnego i uderzył w długi róg bramki.

Lubię oglądać naszych młodych zawodników, którzy chcą coś udowodnić, a przy tym nie mają problemu z pokonaniem drużyny z La Ligi. W sobotę gramy z Atleti na Camp Nou i cieszy mnie to, że cały pierwszy skład sobie odpoczął. Do tego Iniesta dziś wrócił do treningów i ma być gotowy w sobotę na 100 procent.

Dzisiaj także wprowadzam oceny za mecz, są to moje subiektywne oceny w skali od 1-10 i będę starał się po każdym meczu robić taki ranking. Oto pierwszy z wielu:

Zespół: 8. Prawie doskonały występ. Drugi skład zrobił, to co do niego należało: nie roztrwonił przewagi, a do tego dołożył 3 gole i nie stracił żadnego, a najważniejsze zrobił to ze stylem.

Guardiola: 10. Skład dobrał znakomicie, dał odpocząć podstawowym zawodnikom, nawet temu, który “chce grać w każdym meczu”. Do tego zmiana Busiego w przerwie, bo dostał żółtą kartkę. Perfecto.

Pinto: 5. Spokojny występ. Nie napracował się zbyt wiele, a gdy już musiał się ruszyć, to z sensem.

Alves: 7. Dobry w obronie, w ataku już nie tak bardzo. Ile razy krzyczałem do ekranu, żeby strzelał, podał a on robił zupełnie coś odwrotnego? Na szczęście miał piękną asystę do Afellaya i to mi wystarczy.

 Busquets: 8. Kolejny raz jako środkowy obrońca i nie mam zastrzeżeń. Do tego kilka świetnych przechwytów, a do tego dobrze wyprowadzał piłkę (czego mogliśmy się spodziewać). Drugi Yaya? Nie, pierwszy Busquets.

Milito: 8. Drugi środkowy obrońca i druga 8. Jak już pisałem, najlepszy mecz Milito od dawien dawna, do tego ta interwencja z drugiej polowy w polu karnym, kiedy wściekle zaatakował i zablokował strzał! Oby tak dalej.

Adriano: 8. Pierwszy mecz, który mu wyszedł i w którym pokazał, że może być “pierwszym Adriano”. Solidnie w obronie i dobrze w ataku. Plus piękny gol.

Mascherano: 8. Jestem wielkim fanem Javeira, ale to nie dlatego dostał 8. Gdy gra to środkiem pola nikt pod nasz pole karne się nie dostanie, możesz próbować 100 razy i za każdym razem swoją akcję skończysz na Mascherano.

Keita: 7.  Niby mało widoczny, a gdy trzeba to właśnie on przychodzi z ratunkiem. Guardiola mówi, że to jego ulubiony piłkarz i się nie dziwię: skromny, pracowity i utalentowany, czego chcieć więcej?

Thiago: 7. Starał się, pokazywał się, znowu się starał i w końcu dopiął swego. Gol z główki, tego się nie spodziewaliśmy, prawda?

Nolito: 5. Trochę za mało, żeby zaimponować. Wyraźnie musi się przestawiać na grę na poziomie La Ligi. Widać potencjał, ale chyba jednak nie na miarę Barcelony.

Afellay: 9. Bardzo dobry mecz Ibiego. Kilka świetnych podań, rajdów i odważnych strzałów, do tego dużo pracował w obronie. No i pierwszy gol w barwach Barcelony (tak samo jak Adriano). Zawodnik Meczu.

Bojan: 3. Widziałem go w pierwszych 5 minutach wyglądał naprawdę dobrze, a potem? Potem już go nie widziałem, a szkoda, bo chętnie powiedziałbym mu parę słów, a tak nic nie powiem.

Zmiany:

Pique (za Sergio): 24.  Bez fajerwerków, solidnie. W czasie gdy się rozgrzewał na stadionie leciała “Waka-Waka”, może się rozmarzył? Skończył 24 lata więc jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Gerard!

Teraz zapraszam do komentarzy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails