Tak, tak, tak (albo yes, yes, yes – jakby powiedział mąż znanej poetki Izabeli) – Dani Alves w końcu doszedł do porozumienia z władzami klubu odnośnie przedłużenia kontraktu i lada moment podpisze nowy kontrakt, który zwiąże go z Barceloną do 2015 roku. To fantastyczna informacja dla wszystkich cules, bo nie dość, że nie będziemy musieli słuchać kolejnych plotek na temat ewentualnego transferu, to jeszcze zatrzymujemy w klubie najlepszego prawego obrońcę na świecie. Słońce świeci, świat jest piękny, a Dani zostaje na Camp Nou.
Nie wiadomo jaka będzie wysokość zarobków Alvesa, ale mówi się, że w grę wchodzi 5-6 mln euro za sezon, plus nowy kontrakt na buty z Adidasem, który ostatnio podpisał, a klub nie robił mu w tym żadnych problemów (Barcę sponsoruje Nike), a nawet mu w tym pomógł. Tak więc sprawdziły się przewidywania które mówiły o tym, że klub nie chciał zaburzać hierarchii płac więc powiązał kontrakt z umowami sponsorskimi.
Dani mógł z łatwością znaleźć klub, który dałby mu więcej pieniędzy, ale wolał zostać w Barcelonie. To zawsze jest miłe, kiedy zawodnik daje do zrozumienia, że nie tylko chodzi o pieniądze - bo wiadomo, że każdy chce zarobić jak najwięcej – ale, że czasem też w grę wchodzą prawdziwe emocje, które są tak ważne dla nas, kibiców.
Dani potrafi się cieszyć:
Cieszmy się i my. Teraz klub chce przedłużyć kontrakty z Pinto i Abidalem. Dziś też kataloński Sport podał, że w letnim okienku transferowym Barca będzie chciała kupić napastnika, dwóch środkowych obrońców i prawego obrońcę – podaję tę informację w ramach ciekawostki i nie przywiązywałbym do niej wielkiej uwagi, bo Sport, El Mundo Deportivo są tak samo wiarygodne jak Fakt, ale zwróćcie uwagę, że nie ma mowy o środkowym pomocniku, a przecież to głównie hiszpańskie media chcą powrotu Fabregasa do klubu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz