Real Madryt vs Tottenham Hotspur
Wylosowaliśmy Tottenham, czyli mam co chciałem. A jednak czuję nutkę niedosytu, że nie przypadł nam udział w jakimś klasyku. W końcu po to jest Liga Mistrzów, żeby rozpalała wyobraźnię...
Okej, przyjrzyjmy się Tottsom. Od początku sezonu w Europie śledziłem ich losy z sympatią. Oni jako jedyni wśród angielskiej pierwszej piątki mają angielskiego trenera, który mówi z akcentem cockney i który twierdzi, że w futbolu przecenia się rolę taktyki. Oczywiście 'Arry na taktyce zna się całkiem nieźle, nawet jeśli nie jest jej teoretykiem, ale trzeba przyznać, że to swobodne podejście przyniosło jego drużynie w tym sezonie parę zadziwiających i spektakularnych zwycięstw, takich jak te z Interem czy Arsenalem.
Rajdy Bale'a każdy widział wiele razy. Walijczyk doczekał się nawet animacji swojej gry. Modrić to jeden z najlepszych rozgrywających, kiedy nie ma kontuzji. Lennon jest szybki jak wiatr i to jego akcja dała drużynie awans z 1/8. I jest jeszcze oczywiście Van der Vaart, który - o ile będzie zdrowy - będzie liczył na odegranie się a Floro Perezie i Mourinho za dość niesmaczne pozbycie się go w ostatniej minucie okienka transferowego.
Jakkolwiek Tottenham jest drużyną nieobliczalną i grającą radosny futbol, pokazał też, że ponad widowisko, potrafi przedłożyć wynik. W meczach z Milanem piłkarze Redknappa grali bardzo ostrożnie z tyłu, licząc na kontry. Faktem jest, że na tym etapie grają bez żadnej presji i tak samo będzie 5. kwietnia. Z każdą minutą korzystnego wyniku,mogą nabierać wiary we własne siły. Real, jeśli nie strzeli gola w miarę szybko, może zacząć się denerwować. Źle dla nas, że pierwszy mecz gramy w Madrycie bo presja, by nie stracić gola, będzie tym większa. Zapowiada się więc większe wyzwanie niż dwumecz z Lyonem. Rywal zwłaszcza w ataku powinien być jednak mocniejszy.
Ale Spursi to wciąż nie jest drużyna z europejskiego topu. Ambicja i wola walki niezależnie od przeciwności to atuty, które w ćwierćfinałach są podstawą, ale tylko one do sukcesu nie wystarczą. Redknapp wciąż ma dość nierówny skład. Brakuje mu klasowego prawego obrońcy czy napastnika, na którego mógłby liczyć regularnie przez cały sezon. Zobaczymy też, czy jego intuicja wystarczy, by przechytrzyć Mourinho. Albo raczej, czy jego tyleż odważne, co proste podejście do taktyki weźmie górę nad kombinacjami The Special One.
Ja, mimo wszystko, z naszego losowania jestem zadowolony.
PS. Real i Barcelona mogą spotkać się w półfinale.
FC Barcelona vs. Szachtar Donieck
Szachtar! Nie będę narzekał, bo mogliśmy wylosować gorzej, ale nie można lekceważyć zespołu z Doniecka. Po pierwsze dlatego, że w tym sezonie grają naprawdę wyśmienicie, z grupy wyszli z pierwszego miejsca przegrywając zaledwie jeden mecz ( z Arsenalem 5-1 na wyjeździe). W kolejnej rundzie pokonali AS Romę 2-3 w Rzymie i 3-0 w Doniecku, a teraz trafili na Barcelonę. Trudno jest ich pokonać w Doniecku gdzie jeszcze nie przegrali.
W swoim składzie Szachtar ma aż 6 Brazylijczyków, którzy stanowią o sile zespołu. Na szczególnie wyróżnienie zasługują: William, Luiz Adriano i Douglas Costa – wszyscy są młodzi, zdolni i utalentowani. Costa jest piekielnie szybkim i silnym pomocnikiem i już możemy sobie ostrzyć zęby na pojedynek z Danim Alvesem. Kolejny Brazylijczyk, który nadaje ton drużynie to Jadson, który już taki młody nie jest, ale za to dzięki swojemu doświadczeniu potrafi zapanować w środku pola. Bez niego nie byłoby tak ofensywnie grającego Szachtaru.W zespole z Doniecka na obronie gra Dymytro Czygrynski, który niedawno był jeszcze zawodnikiem Barcelony i ciekawie będzie zobaczyć w jakiej jest formie.
Jeszcze przyjdzie czas na porządną analizę taktyczną Szachtaru, na razie wypada stwierdzić, że nie będą to łatwe mecze, szczególnie mecz w Doniecku. Na Ukrainie Barca nie gra zbyt dobrze (ostatnio przegraliśmy z Szachtarem 2-0). Poza tym długa podróż do Doniecka może dużo nas kosztować, więc nie dziwię się, że Pep przed losowanie nie chciał trafić na Szachtar. Ale los lubi płatać figle więc pierwszy mecz odbędzie się 6 kwietnia we środę na Camp Nou a drugi we wtorek 12 kwietnia w Doniecku.
Nie jest źle, mogło być lepiej (szczęściarze ten Inter!), ale równie dobrze mogliśmy trafić na Chelsea, więc się cieszę. Garry Lineker (kiedyś Tottenham i Barca), który losował pary ćwierćfinałowe, przyznał po ceremonii, że chciałby zagrać w obecnej Barcelonie, ale nie załapałby się do pierwszego składu. Zawsze miło jest usłyszeć takie słowa od tak znakomitego napastnika!
Jak napisał Cichonio w półfinale możemy spotkać się z kimś z pary Real-Tottenham i już się szykuję na mecze z Tottenhamem w półfinale!
2 komentarze:
no to do zobaczenia w półfinale Johnny!
a więc to prawda z tymi spiskami...
Prześlij komentarz