Przegraliśmy kiedy powinniśmy wygrać. Jestem rozczarowany, ale bez przesady: nic strasznego się nie stało. Wciąż mamy 8 punktów przewagi na drugą drużyną w tabeli, która także wczoraj przegrała (pewnie przez spisek! A jakże!). Drużyna z San Sebastian postawiła trudne warunki Barcelonie – szczególnie w drugiej połowie – i zasłużyła na te punkty. Ładnie się cieszyli i wypada im tylko pogratulować tego w jaki sposób zagrali. Chylę czoła.
Mistrzostwo jest już zdecydowane, bo dzięki porażce RM u siebie, Barca potrzebuje zaledwie 4 punktów w ostatnich czterech spotkaniach. A z całym szacunkiem do naszych przyszłych rywali, nie sądzę, żeby Barca tych punków nie zdobyła. Dla przypomnienia za tydzień gramy u siebie z Espanyolem, później czeka nas wyjazd do Levante, dalej Depor u siebie i na sam koniec wyjazd do Malagi. Mistrzostwo jest już rozstrzygnięte.
Pep wystawił wczoraj mocno rezerwowy skład tj. Pinto, Montoya, Milito, Pique,Fontas, Xavi, Keita, Thiago, Afellay,Jeffren i Dios Messi. Okazała się, że wystawienie tak wielu młodych zawodników nie dało zwycięstwa.
Naszym podstawowym problemem była wczoraj bardzo słaba gra pressingiem. To była najważniejsza przyczyna wczorajszej porażki. Pressing nie był tak efektywny i skoordynowany jak zazwyczaj, co pozwoliło gospodarzom przejąć kontrolę na boisku w drugiej połowie. Wystawienie trzech, czterech młodych, niedoświadczonych zawodników na ważne pozycje jest ryzykowne i czasem może wystarczyć, ale na pewno nie co tydzień. Szerokość (raczej jej brak) naszego składu jest mocno komentowana/krytykowana od początku sezonu, teraz widać, że brak szerokiej, doświadczonej ławki nie ułatwia zadania Guardioli.
We wczorajszym meczu po kilkunastu minutach boisko musiał opuścić młody Montoya, którego nie zobaczy przez około 6 tygodni. Żeby było zabawniej w drugiej połowie po strzeleniu gola (niesłusznie nieuznanego) kontuzji nabawił się (nie, nie Jeffren) Gaby Milito, którego nie zobaczymy przez najbliższe 4 tygodnie. Być może był to ostatni występ Gabiego w barwach Blaugrana, mówi się o transferze. Teraz najważniejsze jest jednak aby obaj jak najszybciej wyzdrowieli. Te dwie kontuzje zostawiły nas z tylko 4 nominalnymi obrońcami w składzie (Fontas, Puyol, Pique i Dani Alves)! Miejmy nadzieję, że to koniec z kontuzjami w tym sezonie, bo trzeba przyznać, że nie byliśmy oszczędzani przez los.
O samym meczu za wiele nie mam do powiedzenia, oprócz tego, że gospodarze chcieli bardziej i to tak naprawdę wystarczyło. Po pierwszej połowie wydawało się, że spokojnie ten mecz wgramy, Sociedad nie zagrażało nam szczególnie, a my kontrolowaliśmy grę. Do tego Thiago strzelił gola i schodziliśmy do szatni z prowadzeniem 0-1. Po przerwie jednak to gospodarze przejęli kontrolę na boisku, zagrali pressingiem na całym boisku, co zaowocowało dwom bramkami. Gole strzelali Ifran (pierwszy kontakt z piłką po wejściu na boisko!) i Xabi Prieto (z karnego).
To była dopiero druga porażka Barcelony w tym sezonie i pierwsza na wyjeździe (!). Do tego Real Sociedad zatrzymał naszą niesamowitą serię meczów bez porażki w lidze na 31 i rekord 32 kolejnych meczów bez porażki należy nadal do… Realu Sociedad (z sezonu 1979-80).
Każda seria się kiedyś kończy, a z porażek trzeba wyciągać wnioski – mniej więcej takie słowa wypowiedział Pep po wczorajszym spotkaniu. Jakie wnioski? Ja szczególnie do tego meczu nie przykładałbym wagi, bo zagraliśmy rezerwowym składem i z mniejszą koncentracją/mobilizacją niż w ostatnich spotkaniach. Zawodnicy także czują trudy tego sezonu, a w szczególności tego zabójczego maratonu Gran Derbi (Boże proszę, nigdy więcej!) i nie ma co się dziwić, że odpuszczają takie mecze. Jasne, że jako kibic chciałbym zawsze oglądać swoją drużynę w dobrej formie i strzelającą po pięć bramek każdemu rywalowi, ale rozumiem, że zawodnik też człowiek i czasem może mu się nie chcieć tak bardzo.
We wtorek rewanżowy mecz z Real Madryt i miejmy nadzieję, że Barca tym meczem postawi kropkę nad i. Nie słuchajcie tego co będzie mówił Mourinho, bo to nie ma sensu, skupcie się na naszej drużynie i wspierajcie ją jak umiecie. Messi zapewne potraktuje ten mecz poważnie,wcześniej pogra sobie w ping-ponga dla rozluźnienia.
Dla wszystkich którym jeszcze mało pisania/mówienia o Gran Derbi polecam ostatni podcast Guardiana Football Weekly(pierwsze 20 minut poświęcone jest ostatniemu meczowi), a także bardzo interesującą rozmowę w podcascie Beyond the pitch z Sidem Lowe. Wart przeczytania jest także tekst Kenny Dalglisha o Mourinho i Messim i Paula Haywarda o tym, że Messi właśnie wkracza do panteonu Wielkich Piłkarzy.
Miłej niedzieli.
0 komentarze:
Prześlij komentarz