Mecz z Getafe okazał się trudniejszy niż wszyscy madridistas się spodziewali. Nie powtórzyliśmy 6-0 pierwszej kolejce, bo Getafe okazało się dużo silniejsze od Saragossy. Drużyna Luisa Garcii może zostać czarnym koniem ligi i powalczyć z klubami o większym potencjale o miejsca w europejskich pucharach. Ale to Real wczoraj wygrał, i mimo masy błędów w obronie, zademonstrował swoją ogromną siłę, strzelając cztery gole, a klarownych sytuacji stwarzając jeszcze więcej.
Mourinho nie był zadowolony ze swoich piłkarzy, to zrozumiałe. Ale na pewno jest zadowolony z wyniku i niespodziewanie łatwo osiągniętej przewagi nad arcywrogiem już na początku rozgrywek. Mou cieszyć się może tym bardziej, że fortuna chyba zaczyna mu sprzyjać.
Rok temu Mou nie mógł doprosić się zarządu o trzeciego napastnika, dziś to prezesowi zależy na sprowadzeniu Neymara. JM żadnych transferów nie chce. Piłkarzy na pozycję 'dziewiątki' wciąż ma tych samych, ale pole manewru dużo większe, dzięki postepom Benzemy i ambicji Higuaina, który walki o pierwszy skład nie zamierza odpuszczać.
Rok temu sędzia Clos Gomez popełnia 'trzynaście' błędów przeciw Królewskim, dziś tej samej drużynie daruje w prezencie rzut karny i kluczową bramkę. Jakby tego było mało, to trener rywali wylatuje z ławki rezerwowych, bo wściekle protestuje przeciw żółtej kartce, zamiast cieszyć się, że Torres za faul na Kace nie wyleciał z boiska.
Rok temu Mourinho wystawia przeciw Barcelonie swoją standardową jedenastkę i Gran Derbi kończą się katastrofą. W tym roku ta sama jedenastka dominuje Dumę Katalonii jak nikt w ostanich trzech latach, nawet jeśli ostatecznie minimalnie przegrywa.
Od zeszłego sezonu karta odwróciła się dla Mou. Po wyrzuceniu z klubu Valdano, zmianie struktury zarządu i zaprowadzeniu rządów absolutnych trenera-menedżera, nic nie rozprasza drużyny, która może bez reszty skupić się na pościgu za Messim i spółką. Choć ścisle mówiąc, teraz to Barcelona musi ścigać Real. Owszem, przed rokiem było podobnie, bo do pierwszych Gran Derbi to Królewscy prowadzili w tabeli. Ale nie mieli wtedy bagażu doświadczeń z całego sezonu 2010/11. Tak, od tamtej pory dużo się zmieniło...
0 komentarze:
Prześlij komentarz