niedziela, 11 września 2011

Wirus FIFA, czyli o Barcelonie

Tylko 7 z 22 spotkań po reprezentacyjnej przerwie udało się wygrać FC Barcelonie pod wodzą Pepa Guardioli. Jest to chyba jedyny punkt, do którego kibice mogliby się przyczepić oceniając dotychczasową pracę Pepa. Ciężko nie zacząć wierzyć w istnienie wirusa FIFA* gdy jest się fanem Barcy, ja jednak nadal się opieram. 

Wczoraj Barcelona zremisowała wygrany mecz i choć przez pierwsze 30 minut wyglądała jak najlepsza drużyna świata, tak przez kolejne 60 wyglądała jak najbardziej leniwa drużyna na świecie. Czy jest to efekt owego wirusa? Tylko głupiec mógłby tak stwierdzić. Czy jest to oznaka słabszej formy Barcelony? Na pewno nie. Jest to zimny prysznic, który na szczęście przychodzi w dobrym momencie. W drugiej kolejce zeszłego sezonu Barca przegrała z Herculesem 0-2, by potem nie przegrać 31 kolejnych ligowych spotkań, oby w tym sezonie było podobnie.

O meczu samym w sobie nie ma co pisać, warto jednak wskazać na pewne pozytywne i negatywne zjawiska.

Pozytywy:

- Cesc i Alexis znakomicie się wkomponowali w zespół i od początku sezonu są mocnymi punktami w składzie. 
- Keita jako defensywny pomocnik sprawdza się znakomicie. 
- Dani Alves, to najlepszy prawy obrońca na świecie. Kropka.
- Xavi, to najlepszy zawodnik w historii Hiszpanii. Dwóch kandydatów mogących mu zagrozić, gra razem z nim w Barcelonie.
- Pep ma w końcu skład, który pozwala mu na rotację, co oznacza, że nasi zawodnicy będą mieli więcej sił. Czy zespół będzie miał więcej punktów? O tym się przekonamy na koniec sezonu.

Negatywy:

- Villa, oj Villa. Po wejściu na boisku chciał chyba z niego jak najszybciej zejść. Dawno nie widziałem go w tak kiepskiej formie.
- Kontuzja Alexisa (ponoć 8 tygodni ma z głowy), to cios dla drużyny. Sanchez, to materiał na jednego z najlepszych zawodników na świecie i ogromne wzmocnienie FCB, szkoda, że kontuzja trafiła się akurat jemu. Oby wrócił jak najszybciej.
- Pedro po raz kolejny pokazuje, że przeciwko drużynom, które grają wysoko wysuniętą obroną nie jest tak efektywny jakbyśmy chcieli. Mam nadzieję, że to nie jest efekt słabszej formy, tylko efekt słabszego dnia. 
- Busquets i Fontas nie powinni grać razem na środku obrony.Nigdy więcej. Pierwszy ma tendencję do głupich zagrań (patrz. ręka przy drugim golu dla Sociedad), a drugi jest jeszcze za mało doświadczony by błędy i głupotę pierwszego naprawiać. 
- Raz jeszcze Busquets, bo za takie zagrania należy mu się bura od trenera w szatni. (Marcin wie, o czym ja piszę)
- Lenistwo i zlekceważenie rywala, tego odpuścić nie mogę. Nienawidzę jak zespół prowadząc 0-2 zaczyna grać nonszalancko, staje w miejscu i czeka na końcowy gwizdek. Nienawidzę jak przy stanie 0-2 drużyna nie chce strzelać więcej goli, bo myśli, że mecz już wygrała. Po prostu nienawidzę lekceważenia i lenistwa. 

To byłoby na tyle. Pierwsza strata punktów w lidze, teraz czas na Ligę Mistrzów i pojedynek z Milanem. 
Naprawdę nie przywiązywałbym zbyt wielkiej wagi do wczorajszego wyniku. To dopiero początek sezonu i takie wpadki mogą się zdarzać, ważne by na koniec było pierwsze miejsce. Jasne, że wolałbym żeby Barcelona nigdy nie traciła punktów, ale wiem, że jest to niemożliwe. Dzięki temu zawodnicy mają motywację do dalszej pracy, a my mamy więcej zabawy z kibicowania.

Ukłony dla dzielnych Basków, którzy zasłużyli na ten remis swoją walką, nieustępliwością i determinacją.




----------------------------------------------------------------

*Wirus FIFA 
sport.  <oficjalnie nie istnieje; nieoficjalnie: siła wyższa, która odbiera profesjonalnym piłkarzom determinacje, koncentracje i siłę zaraz po powrocie z narodowych reprezentacji; trwa kilka dni,a potem znika bez śladu; jedyny udokumentowany przykład: FC Barcelona 2008-2011, patrz. FC Barcelona>

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails