Jest ciężko, ale coraz lepiej. Kto myślał, że będzie to łatwe zwycięstwo ten się mylił. Choć wynik wskazuje na dość pewne i przyjemne zwycięstwo Barcelony, to przebieg meczu tego nie odzwierciedlał. No, może nie aż w takim stopniu do jakiego przywykliśmy. Hmm być może to jest ten problem, że przywykliśmy do pięknej, cudownej gry Blaugrany i w tym sezonie, który jest najcięższym od lat z powodu przemęczenia zawodników Mistrzostwami Świata, nie jest nam łatwo zaakceptować taką grę. A może się czepiam?
Chyba jednak coś w tym jest, bo gra Barcelony w tym sezonie nie zachwyca. Pep powtarza, że jesteśmy na dobrej drodze do odzyskania pełnej formy i ja mu wierzę. Nie tylko o wiarę tu chodzi, bo przecież widać oznaki lepszej gry, jak choćby druga połowa meczu z Valencią, czy pierwsza połowa z Kopenhagą. Co pozwala patrzeć z optymizmem w przyszłość. Jak dobrze, że Mourinho jest w Madrycie (sic!), bo to przynajmniej nie pozwala zawodnikom odpuścić, ciągle mają motywację. Mimo, że nie grają jak zawsze, to wygrywają. Styl wróci z czasem.
Podstawowym problemem jest skuteczność. Co z tego, że Dani Alves dobrze dośrodkowuje (wreszcie!) piłkę w pole karne, skoro tam jest jeden zawodnik! Villa nie ma formy. Co z kolei prowadzi do frustracji, którą coraz bardziej widać: głupie faule, statyczna gra, i te ofsajdy!!! Dawno nie było w Barcelonie zawodnika, który byłby tak często na spalonym. Oczywiście bierze się to z braku formy i moim zdaniem, albo David zacznie strzelać gole, albo powinien usiąść na ławce. Cóż może Bojan będzie potrafił wykończyć choć jedną sytuację w meczu.
Mówcie co chcecie o Ibrahimovicu, ale on przynajmniej miał dobry start (5 goli w pierwszych 5 meczach) i zakończył sezon z bilansem +20. Oby Villa się przebudził, bo bardzo go lubię i cenię, ale w takiej formie w jakiej jest obecnie nie nadaje się do pierwszego składu. Przykro mi El Guaje.
Są też jasne punkty w naszej drużynie. Dani Alves, Abidal, Mascherano, Iniesta. O Danielu nigdy za wiele. To jest prawdziwa bestia, a wszystko to dzięki Maiconowi. Tak, tak, dobrze czytacie, to Maicon sprawił, że Daniel wziął się solidnie do roboty i za wszelką cenę chciał udowodnić, że to on jest najlepszym prawym obrońcą na świecie. I jak do tej pory, robi to znakomicie, w tym sezonie chyba nie miał słabego meczu. I te rajdy! Stary, dobry Daniel!
Abidal - ileż to ja się nasłuchałem opinii o nim, że to słaby obrońca, a do tego kiepski w ataku. Jak ludzie mogą się mylić i nie doceniać innych, czasem zmusza do myślenia, czy aby na pewno wiedzą co mówią. Gdy Abidal jest zdrów, to jest jednym z najlepszych lewych obrońców na świecie (bo kto jest lepszy? Cole? może Evra? i to wszyscy). Poza tym mit, który mówi o niemożności Erica w akcjach ofensywnych jest tylko mitem. Przecież to, że strzelił tak mało goli w swojej karierze nie znaczy, że jest nieprzydatny w ataku. Bardzo dobre podania, są lepsze niż głupie strzały (słyszałeś Cristiano?!).
Mascherano, Mascherano, Javier Mascherano! Jak dobrze, że go mamy. To piłkarz unikalny, znakomity w odbiorze, mający znakomite podania, król środka pola. W meczu z Kopenhagą zaliczył 80 udanych podań, przy tylko 4 niecelnych. Widać, jak dużo spokoju wnosi jego obecność na boisku. Głupie błędy Busiego, naprawia Masche. Jak dobrze, że go mamy.
Nie był to łatwy mecz. Dwa gole Messiego (pierwszy po pięknym strzale, drugi po ładnej akcji) dały nam zwycięstwo i to najważniejsze, prawda? Wracamy na fotel lidera i ze spokojem możemy czekać na weekend.
0 komentarze:
Prześlij komentarz