czwartek, 18 listopada 2010

Losowanie Pucharu Króla. Barca z Realem w finale?


Pisałem już o tym, że lubię te rozgrywki: tradycja, niespodzianki, legendy itd. Nie zmienia to faktu, że dostrzegam coraz większy spadek prestiżu tego Pucharu. Sid Lowe napisał niedawno o tym felieton na si.com, jak to Puchar Króla - w głównej mierze dzięki działaczom - stracił swoją pozycję. Przywołam tylko przykład, który podaje Lowe: 24 bilet sprzedało Atletico Madryt na mecz z Universidad de Las Palmas. Wyobrażacie sobie? 24 bilety. W głównej mierze upadek Pucharu Króla spowodowany jest przez system rozgrywek. System, który ustalają działacze, a ustalili tak, że wielkie drużyny zaczynają rozgrywki od 1/32. Drużyny, które grają w europejskich pucharach trafiają na najsłabszych przeciwników (oczywiście, żeby się nie przemęczać) i zawsze drugi mecz grają u siebie (gdyby w pierwszym meczu coś nie wyszło, to przecież na własnym stadionie nie będzie problemów). To sprawia, że o prestiżu w wypadku Pucharu Króla możemy mówić tylko w kontekście jego nazwy.

W tym sezonie Puchar Króla jest ciekawszy, bo poważnie traktuje go Mourinho, a skoro on traktuje poważnie coś mało poważnego, to znaczy, że reszta musi robić to samo. Oczywiście trochę przerysowuję, ale prawdą jest, że dzięki poważnemu podejściu Mourinho do Copa del Rey wielkie kluby także poważnie podchodzą do tych rozgrywek.

Dziś okazało się, że działacze także pomyśleli o tym, żeby przywrócić blask Copa del Rey i postanowiły, że Real i Barca spotkają się w finale. Znowu przerysowuję, ale po dzisiejszym losowaniu taka zbrodnicza myśl przyszła mi do głowy jako pierwsza.

W przyszłej rundzie Barcelona spotka się z Athletic Bilbao, zawsze trudny rywal, ale ostatnio radziliśmy sobie z nimi bez większych problemów. W następnej rundzie zagramy z Betisem bądź Getafe, a w półfinale będzie ktoś z czwórki: Deportivo, Almeria, Cordoba, Mallorca. Patrzę na to i widzę finał. Nawet nasza młodzież powinna sobie poradzić z tymi rywalami. Sorry guys, ale tak to widzę.

Z kolei Real trafił na Levante, potem Atletico lub Espanyol, następnie ktoś z czwórki Valencia - Villarreal, Sevilla - Malaga. Droga blancos wydaje się być cięższa, ale skoro Mou traktuje poważnie ten Puchar, to wystawi podstawowy skład i Real będzie faworytem do wejścia do finału.

Wszystko fajnie, tylko czy nie można by zmienić tych zasad, zamiast sztucznie kreować takie twory? Niech będzie normalne losowanie, jeden mecz, przegrywasz odpadasz. Co z tego jeśli Barca spotka się z Realem w 1/32? Wszyscy chcieliby obejrzeć taki mecz, nieważne czy to będzie finał czy pierwsza runda. Dlaczego nie faworyzować słabszych? Przecież o to chodzi w tym Pucharze, że słabszy może pokonać silniejszego. Fajnie by było obejrzeć w finale jakąś drużynę z trzeciej ligi, która po drodze pokonała wielkie kluby, a teraz ma szansę na wielki sukces. Coś, co jest w Anglii i dobrze funkcjonuje powinno także funkcjonować w Hiszpanii. Oczywiście, że chciałbym spotkać się z Realem w finale i wygrać, to byłaby ogromna frajda, ale chciałbym też żeby ktoś w końcu pomyślał o tych biedniejszych klubach. Niestety w Hiszpanii różnica jest kolosalna na korzyść Barcy i RM, jeśli chodzi o prawa telewizyjne, reklamowe itd. oba kluby mają wielką przewagę. Nawet Sevilla, Valencia czy Villarreal nie są choćby o krok za nami, tylko o jakieś dwa kilometry. Niestety tak to wygląda, ale w Pucharze Króla naprawdę nie widzę powodów, żeby wprowadzać te same zwyczaje.

Być może jestem idealistą i wierzę w fair play za bardzo, ale myślę, że jest dużo takich kibiców, którzy chcieliby oglądać w Pucharze Króla świetne, pasjonujące mecze, gdzie Dawid może pokonać Goliata. Cóż wracając do rzeczywistości Barcelona zmierzy się z Bilbao i czekam na dwa zacięte mecze, bo dumni Baskowie tanio skóry nie sprzedadzą.

A co Wy o tym myślicie? Uważacie, że Puchar Króla powinien zmienić zasady? Zapraszam do komentarzy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails