czwartek, 9 grudnia 2010

Dudek się 'wydudkał'

Oj, Dżerzi, Dżerzi, do czego to doszło. Kiedyś fani układali chwalebne piosenki o tym, jak zatrzymywałeś wielkiego Szewczenkę w finale Ligi Mistrzów, a na dyskotekach całej Europy tańczono 'Dudek dance'! Dziś skandują Twoje imię już tylko ze współczucia. Kiedy w środę schodziłeś z boiska kontuzjowany, klaskali, żeby dodać Ci otuchy tak jak Ty przez ostatnie lata zawsze dodawałeś jej rezerwowym przed wejściem na boisko. Zawsze byłeś na ławce gotów ich wesprzeć. No właśnie, zawsze byłeś... na ławce.

Kiedy człowiek, który w pojedynkę wygrał najwspanialszy finał Ligi Mistrzów jaki pamiętam, roni łzy nad niedokończonym występem w meczu bez znaczenia, który mu się trafił jak ochłap, zamiast mu współczuć zastanawiam się, co on zrobił ze swoją karierą.

Kiedy przychodził do Madrytu, nawet on sam nie miał złudzeń - wiedział, że zatrudniają go tu do wygrzewania foteli na Satniago Bernabeu. Mówił wtedy o potędze organizacyjnej największego klubu świata i o tym, jak to dużo może się pod tym względem nauczyć. Ale chyba jednak po cichu liczył, że będzie mu dane odegrać w Realu Madryt rolę większą niż ta na wstępie mu przypisana. Oby nauka, o której mówił była tego warta, bo nadzieje, które odważyłem się mu przypisać okazały się płonne. Sportowo, Jerzy od co najmniej trzech lat jest emerytem.

Ale to nie w Realu stał się etatowym numerem 2. 'Królewscy' kupili go jako bramkarza, który w roli rezerwowego sprawdził się znakomicie przez swoje dwa ostatnie lata w Liverpoolu. Tam, świeżo upieczony zdobywca Pucharu Mistrzów oddał pole dopiero co sprowadzonemu do klubu Pepe Reinie. Do utrzymania Dudka we względnym spokoju wystarczyło trenerowi Benitezowi od czasu do czasu coś wspomnieć o szansie, którą Polak miał otrzymać.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że dla Dżerzjego prestiż jest nie mniej ważny od samej gry. To, że nie odszedł z Anfield po Stambule 2005 łatwo zrozumieć. Nie tylko jemu wydawało się wtedy, że takiego Mistrza nikt lekką ręką nie odeśle na ławkę. Ale decyzja, by mimo podrzędnej roli, zostać w Liverpoolu na kolejny rok jest już bardziej zastanawiająca. Propozycji gry w klubach nieco gorszych, za to w pierwszym składzie miał sporo, ale na żadną z nich się nie zdecydował. Dudek nigdy nie powiedział wprost, że woli być 'służącym w niebie niż szefem na ziemi', ale jego wybory o tym właśnie świadczą.

I nie miałbym z tym żadnego problemu, gdyby nie ślady ambicji, które Jerzy co pewien czas przejawia. Za Beenhakera, chciał wrócić do reprezentacji, wspominał nawet o grze na Euro 2012. Potem przyszedł nieszczęsny dwumecz z Murcią, w którym nie tylko nie dane mu było wystąpić, ale na zmiennika Casillasa Mourinho wybrał Adana. Tego Adana, ku któremu zwracają się teraz obiektywy kamer po debiutanckim występie w Lidze Mistrzów. Dudek był zawiedziony, bo Copa del Rey to były dotąd 'jego' rozgrywki, tymczasem Mourinho uznał, że nie potrzebuje takiego wyjadacza na byle rezerwowego w meczu z trzecioligowcem.

W meczu z Auxerre widać było, że wciąż jest w świetnej formie i mimo braku gry wcale nie zardzewiał. Ale ile na co dzień kosztuje go bezczynne przyglądanie się grającym kolegom było widać po impecie, z jakim ruszył niepotrzebnie do piłki niemal przejętej już przez Albiola. Ten impet obrócił się przeciw niemu, a konkretnie przeciw jego szczęce, którą trafił w ramię Contouta, i której kontuzja wykluczyła go z gry.

Jerzy zwyczajnie chciał sobie pograć, poczuć się częścią drużyny także na boisku. Efekt jest taki, że, po tym jak Adan debiutem swojej pozycji bynajmniej nie osłabił, miejsce między słupkami 'Królewskich' jest dla Dudka bardziej odległe niż kiedykolwiek przedtem.


8 komentarze:

Anonimowy pisze...

oj słabiutki tekst, proponuję usunięcie.

Anonimowy pisze...

Anonimowy (trollu), słabiutki to jest Twój komentarz. Tekst jest w 100% prawdziwy, niestety.

Anonimowy pisze...

Dupa cienka, zajmij się lepiej swoimi "idolami" zamiast gnoić zasłużonych i fantastycznych piłkarzy, w tym przypadku Jurka Dudka. Ja mam gdzieś ile zarabia i ile siedzi na ławce. Wciągu swojej krótkiej kariery zrobił więcej niż Ty przez całe swoje życie. Dlatego zasługuje na to co ma. Wolałbym siedzieć na ławce i trenować z najlepszymi zawodnikami na świecie niż grać w europejskim średniaku. Przychodząc na Santiago Bernabeu był już w takim wieku, gdzie chciał się nauczyć czegoś nowego, aby to się przełożyło na jego dalszą pracę z piłką czyli trenerką. Bo prawdopodobnie tym się zajmie. To jest niesamowity staż. Nikt inny w Polsce nie był i nie jest w stanie czegoś takiego osiągnąć.

Anonimowy pisze...

całkiem fajny blog, powiedziałbym , że w dobie dzisiejszych internetowych błaznów, ten był jednym z tych lepszych. i nie słuchaj(autorze) tych śmiesznych dzieci co to gnoją coś czego nie rozumieją.

johnny pisze...

ten jest jednym z lepszych :)
wpadaj częściej.

cichonio pisze...

@anonim dupa cienka

oczywiście, że Dudek zapracował na tę 'emeryturkę' w słonecznej Hiszpanii, mało tego, on ciągle zasuwa na treningach wystarczająco ostro, żeby po tych trzech latach bez gry ciągle trzymać wysoką formę. W Madrycie nikt mu łaski nie robi, to raczej oni mają szczęście, że taki Mistrz godzi się na siedzenie na ławce, dlatego przedłużyli z nim kontrakt. ale właśnie z perspektywy Dudka-piłkarza ten tekst jest napisany. On wyraźnie męczy się nie mogąc regularnie sobie pograć.
Ty byś wolał siedzieć na ławce z najlepszymi niż grać ze średniakami. No Dudi też, tylko trochę za wcześnie się na to zdecydował.
Ale to prawda, że pod względami szkoleniowo-organizacyjnymi dużo zyska, choćby rok pracy z Mourinho. I myślę, że będzie potrafił to doświadczenie spożytkować jako trener, czy w jakiejkolwiek roli postanowi się dalej spełniać. Oby, bo dla tej nauki poświęcił parę lat gry w piłkę.

@anonim całkiem fajny

dzięki za miłe słowa:) jak napisał johnny, zapraszamy częściej

pozdro dla wszystkich

ambrozy82 pisze...

bardzo dobry i trafny tekst. pozdrawiam

Anonimowy pisze...

podoba mi się sposób w jaki traktujecie kobiety.

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails