sobota, 30 kwietnia 2011
O dwóch Realach, czyli Sociedad vs. Barca.
Odezwa do kibiców Realu Madryt
czwartek, 28 kwietnia 2011
RM vs. Barca 0-2, czyli wygrał futbol!
To nie był piękny mecz, ale tego mogliśmy się spodziewać. Za dużo było fauli, gry aktorskiej, udawania niestety po obu stronach. Ale na końcu okazało się, że wygrał futbol. Wygrała drużyna, która grała w piłkę i która piłkę kocha. In Pep we trust! – napisałem w zapowiedzi przedmeczowej i Guardiola nas nie zawiódł, tak jak nie zawiodła nas cała drużyna. Dziękuję.
Barcelona udowodniła, że jest najlepszą drużyną na świecie, że nawet mimo osłabień potrafi wygrać z drużyną, która muruje dostęp do bramki przez 90 minut. Graliśmy bez Iniesty, bez Abidala, bez Adriano (i Maxwella), a mimo to, gospodarze nie odważyli się nas w jakikolwiek sposób zaatakować. Grając na własnym stadionie! Ponoć wielki taktyk Mourinho miał plan, tylko że taki plan to ja mam zawsze. Przez całe 45 minut pierwszej połowy Real nie istniał. Barcelona bawiła się na boisku, kontrolując mecz od pierwszej minuty. A to ponoć Real miał być w lepszej sytuacji przed tym meczem. Cichonio tyle mówił i pisał o przewadze psychologicznej Realu, o tym jak to Barcelona jest w dołku psychicznym, bo przegraliśmy CdR po dogrywce 0-1.
Jednak już od pierwszej minuty było widać, kto ma przewagę w tym meczu. Kto chce ten mecz wgrać. Była to Barcelona. Niestety poprzednie dwa mecze pokazały, że Real jest bardzo dobry w prowokacji i faulowaniu, więc tym meczu Barca postanowiła, że nie będzie odstawiała nogi. Były momenty kiedy Busi i Pedro chcieli wymusić na arbitrze faul, na szczęście Stark nie dał się nabrać na te tani sztuczki. Niestety Busquets przesadza w swoim aktorstwie, czym bardziej pasuje do Realu niż do Barcelony. Ja takiego zachowania nie akceptuje i uważam, że Sergio jak najszybciej powinien się oduczyć tych zachowań.
W poprzednich dwóch meczach Barca nie miała ochrony u sędziego, który pozwalał graczom Realu na chamskie zagrania. Dlatego wczoraj wzięliśmy sprawy w swoje ręce. Mascherano pokazał, że z nim lepiej nie zadzierać, Keita był murem w środku pola, a Puyol nie odstawiał nogi w żadnym starciu. Barcelona potrafi walczyć.
W meczu działo się nie za wiele. Mecz odmieniła czerwona kartka dla Pepe. Przed pierwszym Gran Derbi mówiłem, że Pepe grający jako defensywny pomocnik będzie większym zagrożeniem dla Realu niż dla Barcelony. Nie pomyliłem się za bardzo, fakt, że Pepe był najlepszym zawodnikiem Realu w poprzednich dwóch meczach, ale gdyby sędziowie byli bardziej skrupulatni, to Portugalczyk mógłby dostać czerwoną kartkę we wszystkich Gran Derbi. Dostał dopiero wczoraj. Kartka jak najbardziej zasłużona, bo boiskowych idiotów trzeba karać, za idiotyczne zagrania. Oczywiście Alves przesadził z reakcją na wejście Portugalczyka, ale to nie zmienia faktu bardzo niebezpiecznego zagrania. Gdyby Dani nie odstawił nogi, mógłby już tej nogi nie zobaczyć.
Po tym zdarzeniu sędzia jeszcze wyrzucił Mourinho na trybuny, co w gruncie rzeczy oznaczało, że Real ten mecz przegrał. Pep dokonał kluczowej zmiany wprowadzając Afellaya za Pedro. Holender dostał piłkę na skrzydło od Xaviego, bez problemów minął zmęczonego Marcelo i posłał idealną piłkę w pole karne, do której dopadł Messi strzelając swojego 51 gola w tym sezonie! Co za akcja! Afellay aka.3 mln, wszedł na boisko i jednym zagraniem odmienił losy tego dwumeczu. Wielki talent.
Po stracie gola gospodarze opadli z sił, nie bronili już tak dokładnie, nie mieli woli walki, nie widzieli nadziei, a ich trener siedział spokojnie na trybunach jakby czekając na cud. I CUDownego gola się doczekał. Messi podał piłkę do Busiego na 40 metrze boiska, ten ją tylko dotknął, robiąc miejsce najlepszemu piłkarzowi na świecie. Leo zabrał się z piłką i pobiegł w stronę bramki Casillasa. Minął po drodze 5 (pięciu!) zawodników gospodarzy, po czym strzelił tuż obok bramkarza, a piłka potoczyła się spokojnie do bramki. 0-2 koniec meczu. Messi zdobył jednego z najpiękniejszych goli w Lidze Mistrzów jakie widziałem w życiu. To była magia. To był cud. To był 52 gol Leo w tym sezonie, czy trzeba jeszcze coś dodawać?
Gospodarze nie mieli pomysłu na Barcelonę. Mourinho tak uwierzył w swoją taktykę, że nawet nie próbował nic zmienić. Broniąc się całym zespołem na własnej połowie możesz wygrać jeden mecz z Barceloną, ale nie więcej. Rok temu Inter w czterech pojedynkach także wygrał tylko raz z nami, w tym roku jest tak samo. Warto było wydać kupę pieniędzy na zawodników, którzy siedzą na ławce, bądź notorycznie w najważniejszych meczach zawodzą? Warto było wydać fortunę, by sprowadzić trenera, którego jedynym pomysłem by pokonać Barcelonę jest agresywna, a często chamska obrona własnej bramki? Kieruje te pytania do kibiców Realu, choć wiem, że na nie nie odpowiedzą. Oni już zadowolili się remisem u siebie w lidze i zwycięstwem w trzeciorzędnym pucharze.
Cristiano Ronaldo po meczu powiedział, że nie lubi grać w taki sposób,ale robi to,co karze mu trener. Widać nie wszystkim w klubie odpowiada to co robi Mourinho. Mając Kakę, Higuaina, Benzemę na ławce trener woli grać defensywnie na własnym stadionie, co wywołuje frustrację u CR7:
Po raz kolejny okazało się także, że Mourinho nie potrafi przegrywać z honorem. Oskarżać przeciwnika o spisek z UEFĄ? Tym powinni zająć się lekarze, bo naprawdę, żadne zawieszenie w tym przypadku nie pomorze. I tak bardzo jak nie lubię aktorstwa na boisku, tak bardzo nie lubię osób, które nie potrafią przegrać widzą błędy wszędzie, ale nie u siebie. Mam nadzieję, że już niedługo ten pan będzie obecny w lidze hiszpańskiej, niech zabawia swoją obecnością w jakiejś innej lidze.
Reasumując: wygrał futbol. Pokazaliśmy, że gdy grasz zgonie z własnym sumieniem i stylem, to zawsze jesteś zwycięzcą. To dobra nauczka dla gospodarzy i dla całego piłkarskiego świata.
Mourinho z planem, ale bez zwycięstwa. Real 0-2 Barcelona
środa, 27 kwietnia 2011
RM vs. Barca, czyli in Pep we trust!
In Pep we trust!
Real Madryt vs. FC Barcelona, Środa, 27 kwietnia 2011, godzina 20.45, Polsat, NSport
Święta jeszcze nie minęły, przynajmniej jeśli chodzi o kibiców piłki nożnej. Dziś po raz czwarty w tym sezonie i po raz trzeci w ciągu 11 dni, spotkają się ze sobą dwa największe kluby: Inter Mediolan Real Madryt i FC Barcelona. Tym razem w półfinale Ligi Mistrzów. Stawka jest wysoka więc nie ma co się dziwić emocjom, ale z drugiej strony to, co wyprawiają niektórzy dziennikarze, czy bloggerzy przechodzi ludzkie pojęcie. Ale o tym później. Teraz czas skupić się na dzisiejszym meczu.
Los nas nie oszczędza ostatnimi czasy, bo nie dość, że żaden nominalny lewy obrońca nie jest zdrowy, to wczoraj okazało się, że Iniesta również jest kontuzjowany i w dzisiejszym meczu go nie zobaczymy. Ale nikt tu się nie będzie użalał o 20.45 na boisko wyjdzie grupa 11 zawodników gotowych do walki i z myślą o ataku (gospodarze o ataku myślą, ale bardziej na nasz nogi niż naszą bramkę). Na wczorajszej konferencji Mascherano powiedział, że przed półfinałem Ligi Mistrzów nie ma mowy o zmęczeniu, czy kontuzjach, bo każdy czuje to samo i trudno się z nim nie zgodzić.
Pytania są w zasadzie dwa: kto zagra na lewej obronie i kto zastąpi Iniestę? Na lewej stronie widzę dwie możliwości: Puyol i Mascherano. Sądzę, że Pep zdecyduje się jednak na Mascherano, który już w meczu z Osasuną musiał w ostatnich minutach grać na tej pozycji. Nie ma wątpliwości, że El Jefe poradzi sobie bez problemów. Puyol w takim wypadku zagrałby na swojej nominalnej pozycji, czyli na środku obrony gdzie stworzyłby parę razem z Pique, który jest w bardzo dobrej formie. Gdy Puyol i Pique grali razem w tym sezonie, to Barca nie przegrywała. Poza tym obrona nie jest naszym zmartwieniem odkąd gospodarze zamienili się w Inter Mediolan sprzed roku i o akcjach ofensywnych praktycznie nie myślą (Sergio Ramos przed meczem powiedział, że to kibice powinni strzelić pierwszego gola…). Naszym problemem może być środek pola.
Tu dochodzimy do braku Iniesty. Kto może go zastąpić? Są trzy kandydatury: Keita, Thiago, Afellay. Pierwszy wydaje się być naturalnym wyborem, ale gra piłką pod ostrym pressingiem, to nie jest jego najlepsza strona. Malijczyk jest silny, wysoki i na pewno nie zlęknie się ostrej gry przeciwnika co może być równie ważne jak gra pod pressingiem. Thiago to młody i jeszcze niedoświadczony zawodnik o nieprzeciętnych umiejętnościach, podobnych do Iniesty. Czy jest gotowy na tak duże wyzwanie? Myślę, że dałby radę. Połączeniem Keity i Thiago jest Afellay, który z reguły gra na skrzydle, ale kibice PSV pamiętają go z występów w środku drugiej linii. To podstawowy zawodnik reprezentacji Holandii i na pewno nie ugięły by mu się nogi w takim meczu, dlatego postawiłbym na niego. Co zrobi Pep? Najprawdopodobniejszym scenariuszem jest występ Keity od pierwszych minut, ale niech nikt się nie zdziwi jeśli w pierwszym składzie zobaczymy Thiago.
Z przodu nie powinno być zaskoczeń: zagrają Messi, Pedro i Villa. Kluczem do sukcesu będzie nasza dobra gra, a poza tym rozciągnięcie gry. Jeśli Pedro zagra tak jak w drugiej połowie finału CdR, to nie powinniśmy mieć problemów z osiągnięciem korzystnego rezultatu w tym meczu. Villa w końcu się przełamał i wepchnął piłkę do bramki w ostatnią sobotę, czy to może oznaczać powrót do dobrej formy? Miejmy nadzieję, że są to pierwsze objawy, bo to będzie już coś. Messi bije wszelkie możliwe rekordy w tym sezonie więc dlaczego by nie miał strzelić gola i dzisiaj?
Mój skład: Valdes, Dani, Piquenbauer, Puyol, sMasche, Busquets, Xavi, Afellay, Pedro, Villa, Messi.
Na koniec odniosę się jeszcze do wczorajszej konferencji prasowej Guardoli, która jest tak szeroko opisywana w mediach. Po pierwsze pisanie, że Guardioli puściły nerwy jest trochę nie na miejscu. Ten człowiek nie ma nerwów, on jest ze stali, co udowodnił nie raz. Jego wypowiedzi były spokojne i widać, że dokładnie ważył każde słowo. Nie powiedział nic co nie byłoby prawdą. Odniósł się do Mourinho ponieważ ten po raz pierwszy w tym sezonie odniósł się do Guardioli osobiście, wymieniając jego imię.
Mourinho raczej nigdy nie odnosi się personalnie do swojego przeciwnika, on wie, że więcej zyska prowokując, ale nie bezpośrednio. Wczoraj jednak Portugalczyk poszedł na otwartą bitwę, twierdząc, że Pep krytykuje sędziów za dobre decyzje, co czyni go ewenementem w skali światowej. Oto odpowiedź Pepa:
Pracowaliśmy [Pep i Mourinho przyp. johnny) razem przez cztery lata. On mnie zna i ja go znam i to tyle. Jeśli [Mourinho] chce opierać się na tym co napisali jego przyjaciele z gazet po finale CdR, bądź na tym co powiedział mu Florentino Perez i jego otoczenie, to w porządku. Jeśli to jest ważniejsze niż nasza relacja, to jego wybór. Nie zamierzam uzasadniać moich słów. Jeśli ktoś kogo znasz zachowuje się w ten sposób, to pozostawia nieprzyjemny zapach w ustach. Zawsze myślałem, że jeśli ludzie mnie nie rozumieli, to była to moja wina ponieważ oznaczało to, że nie potrafiłem dobrze czegoś wyjaśnić, ale ty razem tak nie jest. Powiedziałem, że sędzia [w finale CdR] był mocny i bardzo uważny. Powiedziałem, że miał rację. Zauważyłem jedynie, że rezultat meczu może sprawdzać się do bardzo małych rzeczy, tylko tyle. To nie było narzekanie, skarga. Po porażce pogratulowałem Realowi, bo tak zachowuje się FC Barcelona. Pogratulowaliśmy RM wygrania pucharu na boisku przeciw drużynie którą ja dumnie reprezentuję.
Po powrocie z konferencji do hotelu Pep otrzymał owację od całej drużyny, ponieważ bronił jej dobrego imienia. Pep ma rację, że Mourinho jest królem konferencji prasowych i prowokacji, ale właśnie tym się od niego różnimy, że my zawsze gramy uczciwie, czy to na boisku, czy poza nim.
Mascherano powiedział, że jeśli mamy umrzeć, to grając w swoim stylu i reprezentując wartości, które są dla nas ważne. Dzisiaj nikt nie będzie umierał, ale zawsze warto przytoczyć takie słowa, bo one pokazują, że nasza drużyna jest wyjątkowa.
Dziś stawiam na 0-2 dla Barcelony, bo dlaczego nie?
Dla wszystkich zainteresowanych konferencją Guardioli, tu do obejrzenia w całości:
Real Madryt vs. Barcelona. Ostateczne starcie, część pierwsza.
niedziela, 24 kwietnia 2011
Powrót Higuaina i Lassa. Valencia 3-6 Real Madryt
czwartek, 21 kwietnia 2011
Podcast vol. 25, czyli Copa del Rey dla Realu
W dzisiejszym podcascie omawiamy wczorajsze zwycięstwo Realu w finale Pucharu Króla. Jakie są nasze wrażenia? Co nam się podobało, a co nie? I dlaczego Ramos nie wie jak trzymać Puchar. Wszystko to znajdziecie w tym podcascie!
Barca vs RM, czyli prosto z serca.
Po pierwsze gratulacje dla Realu Madryt i kibiców za zwycięstwo Pucharu Króla. Nie był to piękny i dobry mecz, ale obie drużyny zostawiły wszystko co miały na boisku. Gratulacje.
Nie ma powodu dla cules do bycia przygnębionym czy załamanym po tym meczu. Porażka jest częścią tej gry i nawet jeśli czujemy inaczej, tak właśnie jest. Oczywiście nie jestem zadowolony z wyniku, ale jestem ogromnie dumny z tego w jaki sposób nasza drużyna się zaprezentowała. Po słabej pierwszej połowie, całkowicie zdominowaliśmy resztę meczu. Pokazaliśmy, że nawet jeśli przeciwnik broni się w jedenastu na własnym polu karnym, to i tak potrafimy grać swoje i stwarzać sobie okazje. Dlatego jeśli ktoś po tym meczu jest pesymistą, to mówię żeby przestał, bo nie ma ku temu powodów!
Chwała i zwycięstwo są jak fale. Jeśli ktoś obserwował jak zachowuje się fala, to wie, że najpierw się zbiera, pęcznieje, potem rozwala się o brzeg, aż w końcu odpływa, by zaraz znowu wrócić. Jeśli jesteś surferem czy cieszysz się z tej fali i czekasz na następną, czy płaczesz, że jej już nie ma?
Nasz drużyna dała nam tyle radości i dumny z tego w jaki sposób gra sezon w sezon. Po każdym naszym meczu zawsze ktoś zachwycał się naszą grą (i w w tym wypadku nie było inaczej), co sprawia mi wiele radości.
Druga połowa wczorajszego meczu sprawiła, że poczułem się dumny, że jestem kibicem najlepszej drużyny na świecie, która nie sprzeda swojego stylu za żadne skarby. Czy to kosztowało nas zwycięstwo? Nie wiem. Wiem, że są w życiu ważniejsze sprawy niż wygrana i przegrana. Nasz drużyna pokazała, że potrafi przegrać i wygrywać z honorem, (a jak widzieliśmy wczoraj, nie wszyscy tak potrafią).
Pierwsza połowa była okropna w wykonaniu obu drużyn, ale to w jaki sposób Barcelona potrafiła narzucić swój styl gry w drugiej połowie wymaga pochwały. Pep powiedział drużynie w przerwie żeby zagrała prosto z serca i to było widać. Graliśmy tak jak potrafimy, nas interesuje piłka nożna nie kopanie rywala, ciągłe prowokacje i chamskie zachowanie. Cieszę się, że Barcelona pokazała, że jest ponad to, że to co masz w sercu jest ważniejsze od rządzy zwycięstwa.
Przegraliśmy. W finale, który najmniej mnie interesował i który dla mnie jest najmniej ważny ze wszystkich i nigdy dla mnie ważny nie będzie, tak jak nigdy nie zwątpię w swoją drużynę. Nie możesz przegrać meczu, czy dwu-meczu jeśli jeszcze go nie zagrałeś.
Dopingujcie ten klub i kochajcie. Zapewne doznamy jeszcze wielu nieszczęść, ponieważ tak działa fala. Ważne żeby drużyna grała jak najlepiej potrafi, a potem trzeba zaakceptować rezultat.
Teraz czekają nas dwa mecze w Lidze Mistrzów. Głowa do góry, Guardiola wie co robi.
El Madrid! El Rey!!! Barcelona 0-1 Real Madryt w finale Pucharu Króla
środa, 20 kwietnia 2011
Barca vs RM, czyli zagrać zgodnie z własnym stylem.
FC Barcelona vs. Real Madryt, Środa, 20 kwietnia 2011, godzina 21.30, TVP
Tak, Puchar Króla to trofeum trzeciej kategorii. Tak, Liga i Liga Mistrzów są o wiele ważniejsze. Tak, ten mecz jest ważniejszy dla zdesperowanego Realu. Tak, gdybyśmy nie grali z IZ to nie przykładałbym do tego meczu wielkiej wagi, ale… Ale pech chciał, że gramy z naszym największym rywalem i oprawcą i wszystkie “tak” trzeba odłożyć na bok. Gran Derbi zawsze równa się bardzo ważny mecz.
Na szczęście dla nas, kibiców Barcelony, zawodnicy i trenerzy mają tego świadomość, co oznacza pełną mobilizację i walkę do ostatniej kropli krwi. Że krew się poleje jestem prawie pewien znając łatwość z jaką piłkarze Mou tracą panowanie nad sobą i to z jaką lubością kopią zawodników Barcelony gdzie popadnie. Cóż, każdy zespół radzi sobie jak umie, są zespoły które lubią grać w piłkę, ale są też takie, które wolą skupić się na negatywnej stronie futbolu i trzeba to uszanować (nawet jeśli nam się to nie podoba).
Wracając do Barcelony: Pep zabrał do Walencji taki skład: Valdés, Pinto, Alves, Mascherano, Piqué, Puyol, Xavi, Villa, Iniesta, Messi, Jeffren, Keita, Sergio, Pedro, Milito, Maxwell, Afellay, Adriano, Fontàs i Thiago. Do tego z drużyną pojechali kontuzjowani Abidal i Bojan, a także zawodnicy z Barca B, którzy wystąpili w tym sezonie w Copa del Rey, czyli Nolito, Montoya, Miño i Jonathan dos Santos (Sergi Roberto i Marc Bartra są na zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii U20, dlatego nie mogli pojechać do Walencji). To pokazuje, że nasz zespół jest jednością i niezależnie od wyniku wszyscy będą razem.
Co do składu w jakim Barca wyjdzie na boisko to spodziewam się, że zestawienie będzie podobne do tego z soboty, a wyjątkiem będzie Pinto, który do tej pory zagrał we wszystkich 8 spotkaniach CdR. Tak więc XI: Pinto, Adriano, Alves, Pique, Puyol, Busquets, Xavi, Keita, Iniesta, Villa, Messi. Pedro zacznie mecz na ławce, dzięki temu Keita doda nam więcej siły w środku pola i wzrost przy bronieniu stałych fragmentów gry. Gdy rywal będzie już zmęczony w drugiej połowie, to wtedy na boisko wejdzie Pedrito żeby dobić rywala. Z ostatnich doniesień wiemy, że opaska kapitana leży w szatni przy koszulce Puyola, co by oznaczało, że wystąpi w pierwszym skaldzie, ale jak będzie przekonamy się dopiero o 21.30.
Po sobotnim spotkaniu Pep mówił, że zagraliśmy przeciętny mecz i zrobi wszystko by to się nie powtórzyło. Do tej pory Guardiola potrafił zmobilizować swoich zawodników na najważniejsze spotkania, za jego kadencji Barca w finale (piszę tu o wszystkich finałach w jakich grała, było ich 6) jeszcze nie przegrała. Dlatego o takie sprawy jak motywacja, zaangażowanie, czy koncentracja się nie martwię. Ważne żeby Barcelona zagrała swoje i będzie dobrze. To samo zresztą powiedział Guardiola.
Myślę, że to będzie dobry mecz, który Barcelona wygra 3-0. I niech tak się stanie.
Nie będzie remisu. Nie będzie wymówek. FC Barcelona vs Real Madryt w finale Pucharu Króla
wtorek, 19 kwietnia 2011
Full-contact: Kto królem? FC Barcelona czy Real Madryt?
Miejsce: Valencia, Estadio Mestalla
Czas: Środa, 20. kwietnia, godz. 21.30
Transmisja: TVP, wiele innych TV z całego globu; Streamy: MyP2P.eu, Rojadirecta.es
Zasady: Takie jak zwykle. Po trzy pytania i trzy odpowiedzi każdej ze stron. Swojego faworyta wskazać może każdy, ale wszystko rozstrzygnie się w środę przed północą
1. Obrona Realu – Znowu to jest mój cios, bo za czerwoną kartkę musi pauzować Albiol, co zmusi Mourinho do przesunięcia Ramosa na środek, a na prawej stronie zagra najpewniej Arbeloa, który szybkością i zwrotnością nie grzeszy. Dzięki temu Pedro, Villa czy Messi będą mogli sobie biegać tam dowoli, to samo tyczy się Adriano, który coraz odważniej poczyna sobie pod bramką rywali. Ramos z kolei na środku będzie tak samo nieprzewidywalny co Albiol i każde głupie zagranie w jego wykonaniu jest możliwe. Czy nie obawiasz się, że i tym razem defensywa was zawiedzie?
Jeśli nasza obrona będzie wyglądać właśnie tak, jak sugerujesz, bardzo będę szczęśliwy. Bo jeśli Pepe ma zostać w pomocy, to to jest nasze najmocniejsze zestawienie. Jeśli Arbeloa będzie miał za rywala Villę takiego jak w sobotę, da sobie radę z łatwością, a Adriano, choć dobry w defensywie, w sobotę gdy tylko wybrał się na naszą połowę, potknął się o piłkę i przewrócił. Zatem nie, Adriano się nie boję. Ramos na boku i Ramos na środku obrony to dwaj różni Ramosowie. Dlatego jeśli liczysz na powtórkę zagrania Albiola to oszczędzę Ci rozczarowania -- to się nie stanie. Do tego dochodzi słaba forma napastników Barcelony, z których tylko Messi zdaje się w miarę tchnąć energią. Uważam, że obrona może być w tym meczu naszą najmocniejszą formacją.
2. Kolejne pytanie dotyczy stylu w jakim Real zagrał w sobotę i w jakim zamierza zagrać jutro, czyli catenaccio po madrycku. Raz się udało, ale i to nie do końca, czy drugi raz może być lepiej? Real już nie zaskoczy, bo nie ma czym, jeśli zagra tak samo jak w sobotę, to może okazać się znów za mało na Barcelonę, która będzie zmotywowana i gotowa na wszystko. Guardiola wie, że jego zawodnicy mogą grać o wiele lepiej i że w finale Copa del Rey zaangażowanie i chęć zwycięstwa będą na najwyższym poziomie. A jak to się wtedy kończy wszyscy dobrze wiemy. Przypomnijmy, że to Barcelona przez cały mecz kontrolowała sobotni mecz bezapelacyjnie i dopiero błąd sędziego pozwolił Realowi na wyrównanie.
Wątpię, by ustawienie Realu szczególnie zaskoczyło Barceloną ostatnim razem. To szczelność naszej obrony i agresja w środku pola sprawiły, że Blaugrana nie mieli zbyt wielu sytuacji. Jeśli więc Real znów zagra podobnie, podobny może być także efekt. Tym bardziej, że Królewscy teoretycznie nie muszą nawet strzelać gola, by sięgnąć po Puchar. Wcale nie muszą więc ryzykować bardziej. Jeśli dla FCB 'bezapelacyjna' kontrola oznacza tracenie goli grając w przewadze i nieumiejętność rozstrzygnięcia 'kontrolowanego' meczu, to ja sobie życzę takiej kontroli częściej. Gran Derbi z listopada możecie przypominać do woli. Zbliża się chwila, gdy nie tylko manita, ale i trofea staną się dla cules tylko wspomnieniem.
3. W Barcelonie większość zawodników grała już w wielu finałach, czy to były Mistrzostwa Świata, czy Europy, Liga Mistrzów, czy Puchar Króla. Z kolei piłkarzy Realu z takim doświadczeniem można policzyć na palcach jednej ręki. Brak doświadczenie najbardziej wychodzi właśnie w takich meczach kiedy nie ma odwrotu i kiedy trzeba pokazać wszystko co najlepsze. Jak w takim razie młody skąd Realu z tą presją sobie poradzi? I nie przypominaj tu meczów z Milanem, Tottenhamem i Ajaxem, które nie miały takiego ciężaru gatunkowego jak ten jutrzejszy mecz. Pod presją piłkarze Realu grali do tej pory dwa razy w tym sezonie: raz przegrali 5-0, raz zremisowali w słabym stylu 1-1.
Na palcach jednej ręki można naliczyć połowę drużyny. Powinieneś to już wiedzieć, bo o manitach wspominasz bez przerwy. Casillas, Ramos, Alonso, Ronaldo, Carvalho, oni wszyscy podnosili najważniejsze puchary piłki klubowej lub międzynarodowej. Reszta wnosi do drużyny głód sukcesu czyli coś, czego w Barcelonie pod dostatkiem akurat nie mają. Problemem może być doświadczenie drużyny jako kolektywu. Ale choć monolitem bez skazy Real nie jest, nie jest też grupką piłkarzy, których łączy tylko podobieństwo stroju, jak w listopadzie. Stąd też postęp w kolejnych Gran Derbi aż o pięć goli. Dotychczasowe mecze LM faktycznie nie były tak trudne jak te z FCB, ale były przed nimi dobrym przetarciem. Teraz nadchodzi czas zrobić kolejny krok. Była porażka, był remis, a więc...
Runda II: Uderza Cichonio, odpowiada Johnny
1. W Barcelonie zabraknie przede wszystkich Valdesa, który w maszynie Guardioli jest bardzo istotnym trybikiem. Jego brak może więc popsuć funkcjonowanie całości. Pinto nie wykopuje tak celnie, nie jest równie błyskawiczny na linii, nie powstrzymuje równie skutecznie napastników w sytuacjach sam-na-sam. Do tego najtrudniejsze mecze, jakie przyszło mu dotąd grać to półfinał Copa del Rey z rywalami z krajowego podwórka i mało znaczące pojedynki w grupie Ligi Mistrzów, w których 'popisał się' cwaniactwem na poziomie dziesięciolatków z podwórka. Teraz będzie wrzucony w prawdziwy cyklon presji, emocji, z zadaniem zatrzymania rywala, z jakim dotąd się nie mierzył. Guardiola powiedział, że wystawia Pinto z szacunku. Czy lojalność przedkładana ponad jakość nie pozbawi jego zespołu trofeum?
To się okaże jutro, ale za to kibice kochają i szanują Guardiolę, że potrafi podejmować mądre i zgodne z naszą filozofią decyzje. Pinto zasłużył na występ w finale i to nie ulega wątpliwości: zagrał we wszystkich meczach i także dzięki niemu jesteśmy w finale. Nie mam z tym żadnego problemu. Doceniam gest Pepa i nawet jeśli przez to mielibyśmy stracić trofeum, to ten gest jest warty tego w stu procentach. Poza tym mimo, iż Pinto jest zdecydowanie gorszym bramkarzem niż Valdes, to doświadczenia i opanowania mu nie brakuje, a i sprytem potrafi się wykazać więc nie martwiłbym się o jego postawę. Jeśli Barcelona zagra dobrze, to Pinto nie zagra gorzej.
2. Wspominałeś przy wielu okazjach, że Barcelona grała w sobotę 'na drugim biegu'. Jej względnie leniwą i przewidywalną grę obserwujemy jednak już od jakiegoś czasu, połączoną zresztą z łatwością tracenia bramek po okresach -- wydawało by się -- całkowitej dominacji (Real, Almeria, Sevilla). Nawet w rewanżu z Arsenalem, jej bodaj najlepszym spotkaniu w mniej więcej ostatnich dwóch miesiącach, Kanonierzy nie potrzebowali choć jednego celnego strzału, by zdobyć gola. Skąd więc u Ciebie wiara, że Barcelonę faktycznie stać na grę znacząco lepszą od tej z Bernabeu?
Moja wiara bierze się z meczów o jakąś stawkę, kiedy przeciwnik był naprawdę groźny, czyli Arsenal, Villarreal, Szachtar. Właśnie wtedy Barcelona pokazuje swoją moc, siłę i potęgę. Dlatego myślę, że bez problemu Barcelonę stać na zdecydowanie lepszą grę niż to co widzieliśmy w sobotę.
3. Poza Messim, który w ostatnich Gran Derbi miał dwie dobre sytuacje bramkowe, a jednak by trafić, potrzebował karnego, atak FCB praktycznie nie działa. Nie przypominam sobie nawet jednej dobrej akcji Pedro z tego meczu, Affellay w dwadzieścia minut zdziałał więcej, choć przecież też raczej niewiele. Villa potrafił wywalczyć karnego i to jego jedyny wkład w sobotni remis. Nie wykonał żadnego dryblingu do przodu, gdy miał piłkę, głównie ją wycofywał. W drugiej połowie, gdy dostał parę dobrych podań, nie potrafił przyjąć piłki. Kiedy mu się udało, bał się strzelać. Kiedy wreszcie się zdecydował, uderzał anemicznie albo w górne piętra trybun. Pytanie zatem brzmi: kto w Barcelonie trafi do siatki, skoro nie będzie Albiola, który podarowałby jej karnego?
Nie będzie Albiola, ale będzie Pepe, Ramos, czy Arbeloa, to w zupełności wystarczy by Villa wywalczył karnego. Poza tym Messi, Pedro i Villa to trio na które zawsze trzeba uważać i być czujnym, bo zlekceważenie takich zawodników byłoby samobójstwem. O ile w ostatnim meczu remis nas zadowalał, o tyle jutro remisu nie będzie i Barcelona będzie grała bardziej ofensywnie, co oznacza, że Pedro i Villa będą mieli więcej okazji na pokazanie swoich umiejętności. Zwłaszcza Pedro, który ostatnio miał więcej defensywnych zadań i być może dlatego Twoje białe oko jego nie dostrzegło, będzie jutro bardziej wykorzystywany w ataku. Messi jest najlepszym piłkarzem na świecie i nawet jeśli gra poniżej swojego normalnego poziomu, to jest jeszcze poziom wyżej nad wszystkimi. Więc o niego się nie martwię.
Która drużyna dysponuje mocniejszym uderzeniem? Która jest na ciosy bardziej wytrzymała? Kto będzie Muhammadem Ali, a kto Sonnym Listonem? Zapraszamy do dyskusji!
Podcast vol. 24, czyli między 1 a 2 Gran Derbi
Witajcie! Dziś oddajemy w Wasze ręce kolejny podcast, w którym mówimy o:
- sobotnim El Clasico
- odczuciach i reakcjach na to co się wydarzyło
- czy jesteśmy zadowoleni z gry naszych zespołów
- czy Real poddał ligę na własnym stadionie i czy to przystoi?
- co na ten temat sądzi Cichonio?
- jutrzejszym finale Pucharu Króla
- jakie będą ustawienia, taktyki, składy Barcelony i Realu
- czy możemy spodziewać się wielu zmian w porównaniu do sobotniego meczu?
- na koniec typujemy wyniki
Zapraszamy do słuchania i komentowania!
mail: johnnycichonio@gmail.com